Takiej książki już dawno nie czytałam. Odmieniec to przykład literatury z górnej półki, w starym, dobrym stylu, zahaczającym w pewnym stopniu o ten Dickensa czy Hemingwaya. Szkoda, że Fred Bodsworth, autor tej wspaniałej lektury, pozostaje raczej nieznany szerszemu gronu czytelniczemu.
Fred Bodsworth, a tak naprawdę Charles Fredrick Bodsworth, jest pisarzem, o którym prawdopodobnie pierwszy raz słyszycie, dlatego pozwolę sobie przybliżyć Wam jego sylwetkę.
Urodził się w 1918 roku jako obywatel Kanady w porcie rybackim nad jeziorem Erie. Przez wiele lat był dziennikarzem w znanych kanadyjskich czasopismach. Z umiłowaniem obserwował ptactwo, którego zwyczaje fascynowały go od lat dziecinnych. Kiedy wydał swoją debiutancką powieść pt. Last of the Curlews, a ta stała się bestsellerem, zrezygnował ze stałej pracy i skupił się na pisarstwie. Opublikował poza tym cztery inne powieści, w tym The Strange One w roku 1959, czyli Odmieńca, który ukazał się w Polsce najpierw nakładem wydawnictwa Czytelnik w roku 1973, a później przez poznański Zysk i Spółkę pod koniec lat dziewięćdziesiątych. To jedyna książka Bodswortha przetłumaczona na język polski. Za swoją twórczość literacką autor otrzymał Nagrodę Matta Cohena, jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień dla kanadyjskich pisarzy. Umarł w 2012 roku.
Sposób, w jaki Odmieniec trafił w moje ręce, jest dosyć zwichrowany. Historia ta zawiera w sobie przestępstwo popełnione na jakieś dwadzieścia lat przed moim urodzeniem, Jagodę oraz mój opór, kiedy dowiedziałam się, że przyjaciółka poleca mi książkę o… gęsiach. Bo tak, Odmieniec opowiada o losach gąsiora. Innego, niż reszta jego stada, pochodzącego z Hebryd Zewnętrznych, archipelagu położonego na północnym zachodzie Szkocji. Kiedy stado migruje, gąsior zostaje na wyspie. Później jednak zaczyna tęsknić za swoimi bliskimi i uczucie to jest tak dotkliwe, że mimo sztormów oraz mnóstwa innych przeciwności, wyjątkowy ptak dąży do ponownego spotkania z resztą ptaków. Do tego jednak nie dochodzi. Po drodze gąsior spotyka miłość.
Niecodzienne poczynania ptaka, jego zawiłą wędrówkę i wybory, jakich dokonuje, obserwują przyrodnik Rory Macdonald, jego matka, Mary, postrzelony naukowiec P. L. oraz młoda dziewczyna o skomplikowanej osobowości, Indianka Kanina, której życie ostro zdążyło dać już w kość. Bodsworth z wielką łatwością naszkicował charaktery tej czwórki, tak, by sprawiali wrażenie realnych ludzi. I mimo, że Odmieniec to opowieść w głównej mierze o miłości, to zdecydowanie nie jest ckliwym romansidłem, tylko lekcją o sztuce dokonywania poważnych wyborów oraz ich konsekwencjach.
Fabuła książki jest dosyć rozległa. Obejmuje losy rodziców Rory’ego, Mary i Sammiego, a także dzieciństwo chłopaka na wyspie Barra. Historia opowiada również o nietypowym dzieciństwie Kaniny, która co prawda urodziła się wśród Indian, lecz z powodu wieloletniej choroby wychowywała się w szpitalu dla białych. Jej inteligencja została dostrzeżona przez życzliwych jej ludzi, więc dziewczynie udało się rozpocząć i zakończyć edukację. Segregacja rasowa uniemożliwiła jej jednak podjęcie pracy, dlatego wykształcona młoda kobieta musiała wrócić do indiańskiej wioski, gdzie momentami czuła się jeszcze bardziej wyobcowana niż gdziekolwiek indziej na świecie.
Dzieje Kaniny oraz Rory’ego splatają się nierozerwalnie z przygodami ptaka o nietypowej naturze. Wszystko to opisane prostym językiem, lecz w fascynujący sposób i bardzo wyczerpująco.
Odmieniec jest niesłychanie mądrą książką, mówiącą o różnicach między ludźmi, uprzedzeniach i próbach ich przełamywania. Pokazuje, jak fatalnie socjeta traktuje ludzi, którzy w jakikolwiek sposób odstają od ustalonych przez nią norm. Koniec książki można zaś interpretować na kilka sposobów.
Jeśli zdarzyło Ci się wpaść na Odmieńca, daj znać, co myślisz o zakończeniu. Chciałabym poznać Twoje zdanie, bo w ten sposób również można się dużo nauczyć, chociażby o podejściu człowieka do problemów.
No właśnie się nie dziwię, że nie słyszałaś, bo to książka stara, niepromowana w mediach. A szkoda, takie perełki toną w kupie komercyjnego chłamu, który często nic do życia ludzi nie wnosi oprócz wątpliwej formy rozrywki…
Z chęcią kiedyś przeczytam tę książkę. Muszę najpierw jednak gdzieś ją znaleźć, a skoro ostatnie wydanie jest tak stare, to będzie trudniej. http://www.rozdzial5.blogspot.com
Rzeczywiście, nie słyszałem wcześniej o tej książce, ale zapowiada się bardzo ciekawie, sądząc po Twojej recenzji. I nawet jest u mnie w bibliotece, więc chyba postaram się sięgnąć po nią w najbliższym czasie.
Osobiście do pewnego momentu uważałam, że zakończenie jest faktycznie niedopowiedziane, ale jednoznaczne. Później porozmawiałam na ten temat z moją przyjaciółką, która gwałtownie sprzeciwiła się mojemu stanowisku. I tutaj się okazało, jaką niepoprawną optymistką jestem w przypadku poszukiwania szczęśliwych zakończeń. Interpretacji może być jednak naprawdę wiele. : )
Przepiękna historia opisana niewątpliwie pięknym językiem, jest to przykład bardzo solidnego pisarstwa górującego ponad niskich lotów ramotami zalewanymi rynek księgarski. Poleciła mi tę powieść bibliotekarka z klubu wojskowego w 1988 roku i od tamtej pory kilka razy wróciłem do niej… po dzisiejszej lekturze bloga ponownie zatęskniłem do tej urzekającej historii i zapewne sięgnę po nią w najbliższym czasie do mojego księgozbioru…
czytalam! wiele lat temu porzyczylam te ksiazke od mojej siostry, ktora pozyczyla ja od kolezanki, ktora… czesto przypominala mi sie ta ksiazka ale nie pamietalam ani tytulu yni autora. dzsiaj wybralam sie na poszukiwanie i voila! mam tytul i autora 🙂 teraz juz musi sie znalezc w moim zbiorze 🙂 pozdrawiam!
Wszystko zależy od interpretacji czytelnika. Ci z mocniejszym charakterem, optymiści, mogą widzieć sporo pozytywów. Reszta natomiast – niekoniecznie. 😉
Cudowna książka. Moja Mama przeczytała ją w latach 70-tych podczas rekonwalescencji w jednym ze szpitali na Sląsku. Ponieważ wyszłam za mąż za Kanadyjczyka zaczęła mówić mi o tej książce, ale nie pamiętała ani tytułu, ani autora. Trzeba było internetu, żeby w końcu tę książkę odnaleźć. Mam w posiadaniu stary egzemplarz wydany na kiepskim papierze w latach największego kryzysu w Polsce (pod koniec lat 80-tych). Przeczytała ją cała moja najbliższa rodzina, łącznie z Mamą. Jako tłumacz muszę także powiedzieć, że jest świetnie przetłumaczona.
Wspaniała książka. Ale to książka dla ludzi wrażliwych. Czytałem ją w 1973, kiedy studiowałem i przeczytałem teraz: wspaniała uczta dla duszy, genialna opowieść. A co do zakończenia, dla mnie jasne, zostali razem. Po prostu Rory okazał się człowiekiem ponadprzeciętnym. Ponadprzeciętnym z powodu wielkiej miłości do Kaniny.
A może on był po prostu przeciętny, normalny, a większość ludzi jest jednak poniżej poprzeczki…? 😉
Cieszę się, że też czytałeś tę książkę. Tak jak piszesz: jest wspaniała.
<3
Co prawda trafiłeś właśnie do Fabryki, ale postaraj się czuć jak u siebie w domu.
Jestem Emilia Teofila i uważam, że słowa mają moc. Kocham historie. Wierzę, że mogą zmienić ludzi i świat na lepsze. Prowadzę kursy kreatywnego pisania i tworzenia treści do Internetu. Jestem autorką książek oraz prelegentką. Pomagam twórcom w procesie, wydawaniu i promocji ich utworów utworów. Wspieram w budowaniu marki osobistej. Prywatnie podróżuję, także po rubieżach własnego umysłu. Wyznaje wiarę w wielką trójcę: literaturę, tenis i pierogi. Jeśli uważasz, że w życiu nie musi być pięknie, ale koniecznie ma być ciekawie — odwiedzaj mnie częściej.
Piromani
Intryguje Cię Poznań po zmroku?
Sięgnij po mój debiut. Poznaj pragnącą zostać pisarką Lidkę i jej niezwykłych przyjaciół: szaloną Szoszanę, czarodzieja Piernika i rycerskiego Kiryła! Zobacz, do czego prowadzi młodych ludzi brak zrozumienia ze strony rodziców oraz niewystarczająca dawka miłości.
Hotel Aurora
Powieść obyczajowa, w której różne pokolenia i temperamenty spotykają pod tym samym dachem w przeuroczej górskiej scenerii. Niebezpieczny romans, rodzinne sekrety, siła kobiet i dużo czarnego humoru!
Grand Hotel Granit
Duchy domagają się, by ich historia została opowiedziana.
Żywi milczą zaciekle, a upchane głęboko w szafie trupy nie są do końca martwe…
Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Czy ten, kto mówi, że kocha, może skrycie nienawidzić?
Zapraszam do lektury mojej trzeciej powieści!
Dołącz do nas i rozwijaj się!
Zapraszam do grupy kobiet z pasją, dla których pisanie stanowi treść życia. Wspólnie rozwijamy się, uczymy, motywujemy i promujemy.
W grupie można więcej!
Chcesz napisać książkę, która będzie się dobrze sprzedawać? Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!
Razem pokonujemy literackie sztormy. Niestraszna nam twórcza blokada czy góra lodowa w postaci nieuczciwego wydawcy. Jeżeli potrzebujesz motywacji oraz profesjonalnej wiedzy o pisaniu, wydawaniu i marketingu książki, która poprowadzi Cię prosto do wymarzonego celu, jesteś w dobrym miejscu! Zapraszam na pokład!
Dziękuję za zapis, a teraz sprawdź swoją skrzynkę mailową i potwierdź subskrypcję!
Nie słyszałam o tej książce, ale zapiszę tytuł i z miłą chęcią się z nią zapoznam 🙂
To nie są takie książki jak gada Gadowskiego Witolda który pisze na alkoholowe dalsze wypady i ssssskoki na cudzą kase
No właśnie się nie dziwię, że nie słyszałaś, bo to książka stara, niepromowana w mediach. A szkoda, takie perełki toną w kupie komercyjnego chłamu, który często nic do życia ludzi nie wnosi oprócz wątpliwej formy rozrywki…
Z chęcią kiedyś przeczytam tę książkę. Muszę najpierw jednak gdzieś ją znaleźć, a skoro ostatnie wydanie jest tak stare, to będzie trudniej.
http://www.rozdzial5.blogspot.com
Rzeczywiście, nie słyszałem wcześniej o tej książce, ale zapowiada się bardzo ciekawie, sądząc po Twojej recenzji. I nawet jest u mnie w bibliotece, więc chyba postaram się sięgnąć po nią w najbliższym czasie.
Lubię gdy pisarz zostawia w zakończeniu duże pole dla interpretacji, a widzę, że tu tak jest.
Osobiście do pewnego momentu uważałam, że zakończenie jest faktycznie niedopowiedziane, ale jednoznaczne. Później porozmawiałam na ten temat z moją przyjaciółką, która gwałtownie sprzeciwiła się mojemu stanowisku. I tutaj się okazało, jaką niepoprawną optymistką jestem w przypadku poszukiwania szczęśliwych zakończeń. Interpretacji może być jednak naprawdę wiele. : )
O widzisz. Bierz, warto.
Jak często zdarza mi się powtarzać: im trudniej, tym bardziej warto. : )
Faktycznie słyszę o nim po raz pierwszy. Chyba wypadałoby się zabrać za tą książkę 🙂
Pozdrawiam,
Artemis
http://artemis-shelf.blogspot.com/
Sama nie wierzę, że to mówię, ale przeczytałabym z chęcią:) podbiłaś moje serce stwierdzeniem, że to książka o miłości, ale nie ckliwe romansidło 😉
Przepiękna historia opisana niewątpliwie pięknym językiem, jest to przykład bardzo solidnego pisarstwa górującego ponad niskich lotów ramotami zalewanymi rynek księgarski. Poleciła mi tę powieść bibliotekarka z klubu wojskowego w 1988 roku i od tamtej pory kilka razy wróciłem do niej… po dzisiejszej lekturze bloga ponownie zatęskniłem do tej urzekającej historii i zapewne sięgnę po nią w najbliższym czasie do mojego księgozbioru…
Bardzo mi miło z tego powodu. 🙂
czytalam! wiele lat temu porzyczylam te ksiazke od mojej siostry, ktora pozyczyla ja od kolezanki, ktora… czesto przypominala mi sie ta ksiazka ale nie pamietalam ani tytulu yni autora. dzsiaj wybralam sie na poszukiwanie i voila! mam tytul i autora 🙂 teraz juz musi sie znalezc w moim zbiorze 🙂 pozdrawiam!
Ogromnie się cieszę, że udało się odnaleźć ten tytuł. Naprawdę, warto sięgnąć po książkę jeszcze raz.
Serdeczne pozdrowienia!
Czy książka jest smutna?
Wszystko zależy od interpretacji czytelnika. Ci z mocniejszym charakterem, optymiści, mogą widzieć sporo pozytywów. Reszta natomiast – niekoniecznie. 😉
Cudowna książka. Moja Mama przeczytała ją w latach 70-tych podczas rekonwalescencji w jednym ze szpitali na Sląsku. Ponieważ wyszłam za mąż za Kanadyjczyka zaczęła mówić mi o tej książce, ale nie pamiętała ani tytułu, ani autora. Trzeba było internetu, żeby w końcu tę książkę odnaleźć. Mam w posiadaniu stary egzemplarz wydany na kiepskim papierze w latach największego kryzysu w Polsce (pod koniec lat 80-tych). Przeczytała ją cała moja najbliższa rodzina, łącznie z Mamą. Jako tłumacz muszę także powiedzieć, że jest świetnie przetłumaczona.
Wspaniała książka. Ale to książka dla ludzi wrażliwych. Czytałem ją w 1973, kiedy studiowałem i przeczytałem teraz: wspaniała uczta dla duszy, genialna opowieść. A co do zakończenia, dla mnie jasne, zostali razem. Po prostu Rory okazał się człowiekiem ponadprzeciętnym. Ponadprzeciętnym z powodu wielkiej miłości do Kaniny.
A może on był po prostu przeciętny, normalny, a większość ludzi jest jednak poniżej poprzeczki…? 😉
Cieszę się, że też czytałeś tę książkę. Tak jak piszesz: jest wspaniała.
<3