Rosyjskie urban fantasy. Piąta część cyklu Patrole, stworzonego przez Siergieja Łukjanienko, autora wielu cykli fantasy i sci-fi, m. in. o losach Kiryła (Brudnopis, Czystopis). Pamiętam, że jako nastolatka pochłaniałam kolejne części Patroli jedna po drugiej. Postanowiłam sprawdzić, jaki będzie mój odbiór Nowego patrolu po blisko dziesięciu latach przerwy od twórczości Siergieja Łukjanienki.
Świat podzielony jest na ludzi oraz Innych – Jasnych i Ciemnych, wśród których znajdują się wiedźmy, czarodzieje, prorocy (nie mylić z jasnowidzami!), wilkołaki, wampiry i wiele innych magicznych stworzeń. Ich potęga bierze się ze Zmroku, sześciowymiarowego odbicia Ziemi. By chronić ludzi oraz zachować ład między siłami światła i ciemności, zostały utworzone patrole Dzienny i Nocny. To właśnie w tym drugim pracuje Anton Gorodecki, Jasny Inny, mag o stopniu Wyższym, główny bohater serii.
Akcja Nowego Patrolu rozpoczyna się, kiedy Anton na lotnisku poznaje chłopca, który za żadne skarby nie chce wsiąść do samolotu. Jest przekonany, że maszyna się rozpadnie. Sprawdziwszy linie prawdopodobieństwa, Anton dochodzi do wniosku, że mały Kesza ma rację. Korzysta więc z pozwolenia na ingerencję i ratuje chłopca wraz z jego matką, sprawiając, że nie wejdą oni do feralnego samolotu. Okazuje się jednak, że magiczna perswazja czarodzieja Gorodeckiego była zbędna. Wbrew wszelkim przesłankom, maszyna spokojnie ląduje w Barcelonie. Czy można zatem oszukać przeznaczenie? Czy prorocy kłamią? Kiedy przepowiednia nabiera mocy sprawczej? I czym tak naprawdę w ogóle jest Zmrok? Miejscem czy… rozumną istotą?
Właśnie wokół odpowiedzi na powyższe pytania oscyluje fabuła Nowego Patrolu. Akcja toczy się spokojnie, jakby niespiesznie, by na samym końcu nagle sięgnąć zenitu i sprawić, że włosy staną czytelnikowi na rękach. Co jednak w tej książce zasługuje na największą uwagę?
Moskwa, moi mili. Większość wydarzeń rozgrywa się bowiem w stolicy Rosji. W szarym, skorumpowanym mieście, po którym jeżdżą zarówno lexusy jak i rozklekotane łady z lat siedemdziesiątych. Gdzie pod aptekami stoją zapłakane staruszki, nie mogące pozwolić sobie na zakup przepisanych od doktora lekarstw. Niesamowicie ciekawe jest spojrzenie rosyjskiego pisarza na własne państwo. Poprzez monologi głównego bohatera ujawnia swój patriotyczny stosunek do Rosji, która, uwaga, przez jej obywateli wcale nie jest traktowana jak mocarstwo, tylko kraj balansujący na granicy przetrwania… Siergiej Łukjanienko prócz magii poruszył więc i zagadnienia polityczne. Zachęcam do sięgnięcia po którąkolwiek z części Patroli, by dokonać zadziwiających odkryć, jak Rosjanie postrzegają swoją ojczyznę. Gwarantuję mnóstwo zaskoczeń.
Siergieja Łukjanienkę określiłabym mianem naprawdę dobrego pisarza. Ale jako człowiek budzi we mnie ambiwalentne odczucia, taka prywata troszkę teraz. Czy wiecie, że po ostatnich walkach na Majdanie zabronił on tłumaczenia swoich książek na język ukraiński i powiedział, że kraj taki jak Ukraina w ogóle nie istnieje? Straszna jest ta polityka i jej wpływ na życie. Przywiązanie ludzi do swoich państw oraz ich granic czasami naprawdę mnie zasmuca, bo staje się klapkami na oczy.
Jeżeli jednak chodzi o samą książkę, to oceniam ją na
6/10.
Można by tu jeszcze więcej poczarować. Co nie oznacza, że nie jest to pozycja warta przeczytania. Wręcz przeciwnie. Czytajcie. Uczcie się i miejcie rozrywkę.
Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się, ale będę miała na uwadze. 🙂