Jeśli jeszcze nie czytaliście Martina Edena pióra Jacka Lodona, wstyd! Szybko nadróbcie braki, ja zaś tymczasem chciałabym podzielić się z Wami najważniejszymi wnioskami dotyczącymi pisania, jakie odnalazłam w powieści. Okazuje się, że wyobraźnia w procesie tworzenia to zdecydowanie za mało.
- Tytaniczna praca prędzej czy później zawsze się opłaci.
Bardzo łatwo przestać w to wierzyć, ale wystarczy wrócić wspomnieniami do czasów, w których się uczyliśmy. Były dzieciaki, które czytały na przerwie notatki i później ze sprawdzianu dostawały piątkę. Były też takie, które zakuwały przez pięć wieczorów, by ostatecznie otrzymać ten sam rezultat. Ale na dłuższą metę tylko ci drudzy potrafili utrzymać swoje rewelacyjne wyniki. Ci pierwsi wkrótce albo musieli zacząć kombinować, albo przestawali otrzymywać wysokie oceny…Umie pracować, a więc najsilniejsze twierdze muszą paść przed nim.
To samo z pisaniem. Oczywiście, że trzeba mieć do tego talent, ale bez systematycznej, ciężkiej pracy, talent nie zostanie odpowiednio rozwinięty. Tylko nieustanne ćwiczenia warsztatowe sprawią, że nasze teksty zyskają odpowiedniej lekkości i będą przyciągać tłumy.
- Dystans do rzeczywistości to podstawa.
Nie opłaca się brać wszystkiego na serio. To, co nam się przydarza – zarówno te złe, jak i te dobre rzeczy – buduje nas, wzmacnia, wpływa na to, jacy jesteśmy, ale nie warto zawsze tego zbyt długo analizować. Idźmy raźno przez życie, a naukę czerpmy nie tylko z tego, co doświadczamy, ale i z książek. Czasem to zupełnie inne światy, odległe o tysiące kilometrów lub setki lat, ale zawsze możemy wyciągnąć z nich jakąś naukę. A zanurzenie się w literacką rzeczywistość, wykreowaną przez doświadczenia innej osoby, może pozwolą nam skuteczniej bronić się przed nieszczęściami codzienności.Prawdziwy świat istniał w jego umyśle, a opowieści, które wysnuwał z głowy, były nierozdzielną częścią tej prawdy.
- Ciężka praca uszczęśliwia, o ile robimy to, co kochamy. Nie warto tracić czasu na cokolwiek innego.
Oczywiście, łatwo powiedzieć, trudniej zrealizować. Ale jeśli jesteś korposzczurem, Twoja praca polega na wprowadzaniu danych do chmury po osiem, dziesięć godzin dziennie lub odbywaniu bezwartościowych rozmów telefonicznych, kiedy chcesz sprzedać nieznanej osobie urządzenie, które na pewno się jej nie przyda – czy nie czujesz się zmęczony? Czy nie warto rozejrzeć się za czymś innym? Albo zastanowić się nad tym, jak zarobić pieniądze na swojej pasji?Pisał rozrzutnie, uparcie, od rana do wieczora i późno w noc, odrywając się od pracy, jedynie po to, by pójść do czytelni czy wypożyczalni książek lub odwiedzić Ruth. Czuł się głęboko szczęśliwy. Życie nastroiło mu się na wysoki ton, płynęło w nieustannym gorączkowym napięciu. Dostąpił owej radości tworzenia, która uważana jest za przywilej bogów.
- Nie trzeba wiecznie bujać w obłokach, by pisać dobre książki.
Martina wprawiła w zdziwienie niezliczona ilość nowel pisanych – przyznać to musiał – lekko i dowcipnie, lecz całkowicie pozbawionych życia i realizmu. Życie było przecież tak niezwykłe i cudowne, tak pełne nieobojętnych zagadnień, marzeń i zmagań bohaterskich, a tymczasem wszystkie te nowele zajmowały się wyłącznie szarzyzną. Martin odczuwał do głębi bujny pęd i potężne napięcie życia, jego gorączkowe udręki znoje i dzikie bunty – to przecież powinno stanowić tworzywo dla pisarza! Chciał opiewać orędowników złudnych nadziei, szalonych kochanków, walczących tytanów otoczonych tragizmem i grozą, zmuszających życie do łamania się pod naporem ich przemożnych poczynań.
Okazuje się, że nie samą wyobraźnią pisarz żyje. Moim zdaniem, im bardziej odrealniony temat, tym mniej pociągający dla czytelnika. Piękno kryje się w prostocie i odpowiednim przedstawieniu codzienności. Każdego dnia zmagamy się z mnóstwem przeszkód, które udaje się nam pokonać, a w ludziach, jakich spotykamy na co dzień, kryje się dużo więcej, niż może nam się wydawać. Jednym z zadań pisarza jest odsłonięcie pozorów i ukazanie prawdy o życiu poprzez tekst. Czy ktoś się ze mną nie zgodzi?
- Czasem rzeczywistość rozkłada literaturę na łopatki.
Życie jest nieprzewidywalne. Dostarcza nam tak różnych skrajnych emocji i wpędza w takie stany, w jakie literatura nigdy nie będzie w stanie. Oczywiście, nie oznacza to, że twórca nie może próbować… Właśnie w tym tkwi sęk tworzenia! By dzieło starać się uczynić tak dobrym, aby czytelnik zapomniał o tym, co go otacza i odczuwał to samo, co główny bohater. Chyba się zgodzimy, że to bardzo wysoko postawiona poprzeczka. Jak sądzicie, czy dosięgnięcie jej jest możliwe? Czy czytaliście już książki, które wywołały w Was różne skrajne odczucia, i po lekturze której nie mogliście się otrząsnąć? Koniecznie napiszcie w komentarzach tytuły i autorów!Tyle rzeczy chciałbym wypowiedzieć, ale wszystko jest takie wielkie. Nie znajduję sposobu wyrażenia tego, co we mnie tkwi istotnie. Wydaje mi się niekiedy, że cały świat, życie, w ogóle wszystko obrało sobie siedzibę w mym wnętrzu i uczynić chce ze mnie swego rzecznika. Czuję – choć nie zdołam tego opisać – calą wielkość owych spraw, kiedy jednak zaczynam mówić, bełkocę jak małe dziecko. Niełatwą jest rzeczą utrwalić uczucia i wzruszenia w słowie pisanym czy mówionym, które zdolne byłoby z kolei odtworzyć w czytelniku lub słuchaczu pierwotne wrażenia w nie sfałszowanej postaci. To naprawdę zadanie godne mistrza!
- Nie trać wiary w swoje możliwości.
Wiem, co jestem wart. Wiem lepiej niż ktokolwiek inny. Pewien jestem powodzenia! Nie pozwolę nikomu zepchnąć się z tej drogi! Płonę cały tym, co we mnie oczekuje wypowiedzi w formie poezji, powieści czy publicystyki.
Martin Eden nigdy nie zwątpił w swoje literackie powołanie. A nie wiem, czy ktoś miał pod górkę w pisaniu bardziej, niż on. Może sam Jack London, który w powieści zawarł sporo wątków autobiograficznych. Niemniej, jeśli kochasz pisać i wiesz, że robisz to dobrze, albo przynajmniej wkrótce będziesz, nigdy się nie poddawaj. Wróć do punktu pierwszego: ćwiczenie czyni mistrza! I pisz, pisz, pisz, pisz…
Oczywiście, trafiają się wariaci, którzy pisać nie potrafią i tylko myślą, że tak jest. Czasem więc warto zweryfikować swoje poczynania i zyskać pewność, że faktycznie dobrze, iż piszesz. Albo dowiedzieć się, że nie i lepiej wziąć się za naprawianie samochodów bądź sklejanie modeli samolotów. Od tego mamy właśnie najbliższych, więc dzielmy się z nimi zawsze tym, co tworzymy. Ewentualnie z Internetem, to nawet lepszy doradca.
- Styl to złudzenie.
W liceum uczył mnie matematyki bardzo skromny człowiek. Ubrany chodził zawsze w marynarkę i koszulę z idealnie wyprasowanym kołnierzykiem. Na nosie zaś spoczywały prostokątne okulary. Zero miejsca na jakiekolwiek szaleństwa. Powtórzę: uczył matematyki. A wiecie, kim jeszcze był? Poetą.
Wszyscy też pewnie trafiliśmy bądź trafimy na osoby, które są niesłychanie hałaśliwe. Od razu wiadomo, kiedy są w pobliżu, bo dobitnie zaznaczają swoją obecność. Narzucają innym swoje zdanie, nie znoszą sprzeciwu, są na pozór przekonane o własnej racji… A tak naprawdę pod tą maską są wciąż tylko dziećmi, które zostały kiedyś dotkliwie skrzywdzone, szukają za wszelką cenę akceptacji i poparcia dla swoich niepewnych ruchów…
Zaś kobieta, która pracuje przy kasie w supermarkecie, tak naprawdę może mieć doktorat.– Przecież to nie jest w dobrym tonie.
– Za to zgodne z życiem – odparł śmiało Martin. – Jest rzeczywiste! Jest prawdziwe! A ja muszę opisywać życie tak, jak je widzę.A zatem forma, w jaką ubierzemy naszą opowieść, wcale nie jest tak ważna, jak jej przesłanie. Język, który stosujemy, może uwypuklić lub zamaskować pewne elementy historii, którą pragniemy jak najlepiej przedstawić, ale nie on jest najważniejszy. Pamiętam, że sporo osób zarzuciło mi nadmiar wulgaryzmów w Piromanach. Nie zgadzałam się z tym, uważałam, że przekleństwa są dokładnie w takich miejscach, w jakich powinny się znaleźć, dla oddania charakteru wypowiedzi danej postaci. Ale takie spory są bezsensowne. Nie o język w tej powieści chodzi.
- Sukces, nawet literacki, nie będzie tak smakowity, jeśli nie będziemy mogli się nim podzielić z bliskimi.
Widzę siebie na gali wręczenia Nagrody Nike. Mam ładną kieckę i buty na wysokim obcasie. Stopy mnie już bolą, kiedy wygłaszam przemowę dziękczynną. I dziękuję sama sobie, jasne, że tak. A potem mam dwie wersje. Jedna jest cudowna, bo dziękuję moim rodzicom a potem ukochanej osobie, która jest ze mną na widowni. I druga wersja, napawająca mnie lękiem, stająca się moim koszmarem sennym. Że to miejsce na widowni, przeznaczone dla osoby towarzyszącej, jest puste. Co za trauma!
Bez miłości nie istniejemy.
Tak jak ludzie potrafią przeżyć bez przeczytania jednej książki rocznie, tak bez miłości stają się jedynie wydmuszkami, przypominającymi tylko ludzi z zewnątrz. Niestety, literaturze czasami musimy poświęcić swoje życie prywatne… Oby działo się to w mniejszym niż w większym stopniu. Pamiętajmy o największym pragnieniu Martina Edena:Chciałbym tylko milczeć i kochać.
Bardzo dobry wpis!
O tym jeszcze nie słyszałem! Dzięki!
Pozwól jednak, że i ja ci polecę coś wartego uwagi skoro jesteśmy w Tym Temacie.
Otóż książkę Stephena, „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika” – świetna pozycja, którą udało się Kingowi napisać na tyle dobrze, że niemożliwym jest właściwie przypięcie jej łatki kolejnego amerykańskiego osiemset siedemdziesiątego ósmego poradnika o tym jak napisać bestseller i stać się milionerem. Po prostu bierzesz kolejny łyk piwa i słuchasz starego dobrego kumpla pisarza jak zdradza kluczowe sposoby na pisanie dobrego kawałka prozy – z każdą stroną będziesz coraz bardziej pijana! Ale po TYM kacu pisze się wyśmienicie lepiej.
Dzięki za polecenie – z książką Kinga jednak już się zapoznałam jakiś czas temu. https://fabrykadygresji.pl/2015/06/20/stephen-king-jak-pisac-pamietnik-rzemieslnika/
„Martina Edena” i „Pamiętnika rzemieślnika” nie można jednak ze sobą porównywać. Pierwsza jest powieścią, druga – poradnikiem, w którym co prawda pojawiają się elementy fabularne, ale mają one charakter retrospektywny bądź stanowią argumentację dla danej tezy o pisaniu. Książka Londona powstała w zupełnie innych czasach, kiedy pisarstwo dopiero stawało się rzemiosłem, a teksty Kinga wówczas, kiedy mało komu nie uda się opublikować własnej książki, bo obecnie wiąże się to jedynie z zainwestowaniem pieniędzy.
Książki, które tak mnie przeraziły, że nie mogłam dalej czytać…”Proces” Kafki i „Pianistka” Jelinek. Nie moje ukochane książki tylko takie ‚ryjące’ że musiałam przestać…