Marsylia to idealne miejsce na wczasy. Okazuje się, że stanowi też piękne, niemal groteskowe tło dla horroru głównej bohaterki powieści pt. Bellevue autorstwa Ivany Dobrakovovej. Choć dziewczyna początkowo pomaga niepełnosprawnym, bardzo szybko okazuje się, że osobą, która będzie potrzebować najintensywniejszej pomocy, stanie się ona sama. Depresje, walka z własnymi demonami i cielesnością, ból dorastania o tym wszystkim przeczytacie w książce słowackiej pisarki, wydanej w serii Słowackie Klimaty.
Tytułowe Bellevue francuski ośrodek, w którym ludzie niepełnosprawni uzyskują stałą opiekę. Dziewiętnastoletnia Blanka postanawia udać się tam na wakacje jako wolontariusz. Ma nadzieję na zawarcie nowych znajomości, poprawienie języka i wypoczynek w przepięknej miejscowości. Rzeczywistość pracy z osobami poszkodowanymi przez okrutny los przewraca jej plany do góry nogami. Bardzo szybko z całą mocą powraca jej choroba psychiczna.
Z początku mamy do czynienia z pamiętnikiem naiwnej nastolatki. Wycofanej, trochę fajtłapowatej, nie potrafiącej odnaleźć się w rzeczywistości, która ją otacza. Jej ciche zachowanie bardzo odstaje od energii, od której kipią aż inni wolontariusze, wykonujący w Bellevue bardzo ciężkie obowiązki. Do ich zadań należy spędzanie czasu z osobami zdeformowanymi, pozbawionymi kończyn, ledwo komunikującymi się ze światem oraz zaspokajanie ich potrzeb fizjologicznych. Sprzątanie po rezydentach, karmienie ich, mycie oraz pomaganie przy wydalaniu. Blanka bardzo stara się dorównywać kolegom i koleżankom. Osoby niepełnosprawne przypominają dziewczynie jednak o jej własnych ułomnościach. Przypominają o nieżyjącym ojcu oraz o dramacie, jaki rozegrał się przed jego śmiercią. Nawrót depresji jest tylko kwestią czasu. Ale to, co dzieje się z Blanką później, jest jeszcze straszniejsze.
Im więcej czasu spędziłam na lekturze Bellevue, tym bardziej książka mi się podobała. Główna bohaterka małymi kroczkami ujawniała całą prawdę o sobie, a była to prawda dziwna i zatrważająca. Uważam, że książkę powinna przeczytać każda osoba, która pragnie zrozumieć ludzi borykających się z depresją oraz innymi zaburzeniami psychicznymi, cierpiącymi na paranoje, nerwice, stany lękowe i halucynacje. Każdy z nas w końcu czegoś się obawia, a kiedy zdaje sobie sprawę z tego, że nasza wolna wola ograniczana jest przez siły organizmu, czyli w istocie ślepy los, przerażenie wydaje się być jak najbardziej uzasadnione.
Ivana Dobraková poruszyła w swojej książce również trudny temat dorastania. Im więcej się o tym myśli, im więcej rzeczy dostrzega wokół, tym trudniej przestać chcieć być dzieckiem.
Spostrzeżenie, że światem nie rządzi miłość i sprawiedliwość, a choroba i samotność mogą się przytrafić naprawdę każdemu, bez względu na jego płeć, wiek czy chęci do życia,
nie ułatwia przeistoczenia się w osobę odpowiedzialną za swoje czyny.
Spodobały mi się bardzo zabiegi narracyjne zastosowane przez pisarkę, zmiany perspektywy, poszatkowanie fabuły i prosty, niezwykle obrazowy język. Historia sama w sobie nie jest porywająca, jednak tak dokładne opisanie szaleństwa zasługuje albo na ogromny szacunek, albo na głębsze zastanowienie. Czy można bez doświadczenia tak głęboko wejść w skórę swojego bohatera?
Polecam. Mądra książka. Można przeczytać spokojnie w jeden, dwa wieczory.
7/10