Dawno już przestałam wierzyć, że kolory takie jak czarny i biały rzeczywiście istnieją. Spróbujmy je znaleźć w naturze. Ciężko, prawda? Wydaje mi się, że to wymysł ludzkości, która w pewnej mierze cierpi na socjologiczny daltonizm, a w dodatku jest zbyt leniwa, by przyjąć więcej niż jeden schemat: dobro i zło.

Mamy więc pierwszą połowę dwudziestego wieku i dla białych, człowiek o czarnej skórze może być tylko przedmiotem służącym do polepszenia warunków życiowych. Dla czarnego zaś biały jest demonem, który pozbawiony jest intelektu, wrażliwości, ciepła. Jest oprawcą.

Mamy Polskę w pierwszej połowie dwudziestego pierwszego wieku i tych, którzy wychodzą na place, by w ten sposób bronić Konstytucji oraz tych, którzy tego nie robią, z różnych przyczyn. Mamy kobiety, które w towarzystwie karmią dziecko piersią i mówią o tym, że feminizm nie stanowi żadnej wartości, więc najlepiej nie obnosić się z nim na prawo i lewo, ale mamy też wojowniczki, które potrafią przefarbować sobie włosy na różowy, iść do telewizji i mówić mądrze oraz z rozwagą. Mamy młodych gejów chodzących z flagami po ulicy oraz pięćdziesięcioletnie głowy rodzin, które spotykają się ze swoimi ukochanymi raz na miesiąc i żałują, że nie urodzili się później, bo wtedy nie musieliby okłamywać rodziny w kwestii swojej orientacji.

Mogę mieć zradykalizowane poglądy, powiedzieć, że według mnie coś jest głupotą, tchórzostwem, lenistwem. Potrafię stanąć po jednej z dwóch stron barykady, ale to nie oznacza, że nienawidzę ludzi z przeciwnego obozu. Że uważam ich za typów spod ciemnej gwiazdy.

Bo różni nas wiele. Religia, status majątkowy, wykształcenie, podejście do życia, znajomość języków, rodzaj wykonywanej pracy. Sami między sobą często budujemy mury. Skoro ktoś woli Legię niż Lecha, musi dostać wpierdol od poznańskich kiboli. Jeśli któraś dziewczyna w szkole jest piękniejsza i otrzymuje więcej męskiej atencji, trzeba wymyślić jakąś plotkę na jej temat i rozpuścić, żeby nie było jej w życiu za łatwo. I na tym się skupiamy. Na pogłębianiu różnic między sobą, na wmurowywaniu w naszą rzeczywistość stereotypów, na podbudowywaniu swojego ego krzywdą innych ludzi.

Komentujemy wszystko, co inne. Fryzurę afro u przechodzącej obok dziewczyny, tatuaże na twarzy u tego faceta w tramwaju, dużą dupę dziewczyny z nadwagą u fryzjera, wszystko. Wizerunek zewnętrzny jest dla nas powodem do wyrobienia sobie zdania na temat osoby, której w ogóle nie znamy, choć w środku bywamy identyczni.

To śmieszne, bo przecież nikt z nas nie prosił się o bycie na tym świecie, więc na starcie wszyscy mamy tak samo pod górkę. Mamy marzenia, problemy, niepokoje. Osoby, o które musimy się zatroszczyć i własny bagaż trudnych doświadczeń, który otwiera się i rozsypuje w najmniej oczekiwanych momentach, utrudniając pokonywanie dalszej drogi.

I nie ma ludzi dobrych i złych. A wciąż dzielimy ich na lepszych lub gorszych.

Jednocześnie tracimy przy tym mnóstwo czasu i energii, którą moglibyśmy poświęcić na rozwinięcie naszej empatii czy delikatności albo pomoc innym ludziom. Mówimy, zamiast rozmawiać, wygłaszamy sądy oderwane od materiału dowodowego, wchłaniamy niepotrzebne informacje, zamiast słuchać. Jesteśmy przemęczeni własną paplaniną, bezwartościowymi informacjami zamieszczanymi przez naszych znajomych w mediach społecznościowych, sprzecznymi danymi z różnych mediów na temat aktualnej sytuacji politycznej w kraju. Śmieci przestają się już mieścić w naszych umysłach i wybuchają agresją w rozmowie z osobami, które kochamy. Zupełnie nagle. Bez żadnej przyczyny.

A kiedy ktoś prosi nas o pomoc, nie potrafimy zrozumieć, co ta osoba ma na myśli. Czasem przekaz jest tak prosty, że w świecie hipokryzji trudno go rozczytać. Innym razem jest zawoalowany, ukryty nie w słowach, a w zachowaniu, więc jeśli nie skupiamy się na teraźniejszości, tylko stresujemy się jutrem, nic dziwnego, że osoby z naszego otoczenia po prostu znikają. Wydaje nam się to szokujące. Ale gdybyśmy poświęcili uwagę na to, co naprawdę jest w życiu ważne…

Wczoraj dowiedziałam się o śmierci Chestera Benningtona i zabolało mnie to jak cholera. Kiedy przytrafiało mi się coś złego, uciekałam z odtwarzaczem CD w świat muzyki, która mówiła o moim życiu. Teksty Linkin Park idealnie odzwierciedlały moje odczucia, mówiły wprost o niesprawiedliwości, samotności i kruchości życia. Dzięki nim czułam się zrozumiana lepiej niż gdybym rozmawiała z którymkolwiek z rówieśników. Takie jest życie, wszyscy cierpią, gubią się w swoich głowach, tęsknią za światem, który nie istnieje. I krzyczą z bezsilności.

Nikt nie krzyczał tak jak Chester Bennington, aż w końcu umilkł.

Czy nie jest tak, że samobójstwo to tak naprawdę morderstwo popełnione przez masę? Czy to nie masa odpowiada za doprowadzenie człowieka do takiego stanu przez obojętność, brak wyciągniętej ręki i skierowania na ścieżkę leczenia? Nie chcę nikogo obwiniać, ale ilu w naszym otoczeniu jest Chesterów Benningtonów? Ludzi, którym źle się w życiu dzieje? Są wycofani, ale wydają nam się nic nie znaczącymi elementami wystroju sceny, w której to my gramy pierwszą rolę?

To nie jest tak, że człowiek, z którym chodzimy do kina, pijemy wieczorami winko i rozprawiamy o życiowym kale nagle bierze skakankę i idzie powiesić się na klamce od drzwi łazienki. Jak podaje strona zobaczznikam.pl statystycznie na jedno samobójstwo przypada aż dwadzieścia pięć prób, a aż 80-90% poddanych leczeniu depresji udaje się pokonać chorobę. Depresja to proces całkowitego spustoszenia umysłu i duszy, który wyniszcza przez wiele lat. I jeśli nie będziemy skupieni tylko i wyłącznie na sobie, będziemy w stanie to zauważyć.

I can’t feel the way I did before
Don’t turn your back on me
I won’t be ignored
Time won’t heal this damage anymore
Don’t turn your back on me I won’t be ignored

Linkin Park, Faint

Zastanawiam się nad moimi marzeniami. Bycie uznaną pisarką? To raczej cel. Pomysł na życie. Urlop na Alasce? To samo. I kiedy dochodzę wreszcie do wnętrza, to pragnę tylko dwóch rzeczy: by moim bliskim nie stała się żadna krzywda i bym ja była na tyle roztropna, by jej nie wyrządzić. Tym właśnie ujawnia się mój egoizm. Bo co z resztą świata, poza moją strefą komfortu?

Wniosek jest prosty, jak wszystko.

Nawet jeśli jesteśmy głównymi bohaterami w filmie o naszym życiu, to bez pozostałych postaci gramy kiepski monodram, którego nawet my nie będziemy chcieli obejrzeć. Zwracajmy większą uwagę na to, co dzieje się u bohaterów dalszoplanowych. Wcale nie tak trudno odinstalować Snapchat, a zamiast tego pogadać szczerze przez kilka minut z przypadkowo spotkanym na ulicy znajomym.

Warto też pamiętać o numerze telefonu 116 123, poradni telefonicznej dla osób w kryzysie emocjonalnym. I tym, że specjaliści tacy jak psycholodzy, psychoterapeuci i psychiatrzy nie są szarlatanami, tylko lekarzami, potrzebnymi naszemu otoczeniu tak samo jak interniści. Bo to normalne, że skoro nasze ciało choruje, to umysł i dusza też mogą, a o to drugie trzeba dbać tak samo, jak o pierwsze.

 

 

 

To my zabiliśmy Chestera Benningtona. I wciąż zabijamy

by Emilia Nowak time to read: 5 min
17

Chcesz napisać książkę, która będzie się dobrze sprzedawać? Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!

Razem pokonujemy literackie sztormy. Niestraszna nam twórcza blokada czy góra lodowa w postaci nieuczciwego wydawcy. Jeżeli potrzebujesz motywacji oraz profesjonalnej wiedzy o pisaniu, wydawaniu i marketingu książki, która poprowadzi Cię prosto do wymarzonego celu, jesteś w dobrym miejscu! Zapraszam na pokład! 

 

Dziękuję za zapis, a teraz sprawdź swoją skrzynkę mailową i potwierdź subskrypcję!