Po napisaniu Piromanów udostępniłam maszynopis kilkorgu znajomym. Część z nich powiedziała: bardzo mi się podobało. Inni stwierdzili, że za dużo wulgaryzmów. Jeszcze kolejni wypowiedzieli się pozytywnie na temat bohaterów. Skoro tak, stwierdziłam, że wydaję tę książkę, nie ma co czekać. I dziwiłam się, że po rozesłaniu tekstu do wydawnictw nikt przez wiele miesięcy nie odpowiada. A to dlatego, że nie otrzymałam profesjonalnej recenzji, która powiedziałaby mi, co jeszcze poprawić.
Dopiero kiedy zaczęłam pracować w wydawnictwie, zrozumiałam, co się stało.
Wydawca otrzymuje często dziesiątki tekstów dziennie. Redaktor, przegląda bardzo szybko te, które autor zaprezentuje najciekawiej. Stara się, wierzę w to, przeczytać tyle, ile tylko jest w stanie, ale czasem nierealne jest poświęcenie jednemu tekstowi choćby kilkunastu minut! Dlatego gdy otwiera nadesłany tekst, a pierwszy akapit jest nieciekawy i pojawiają się w nim błędy… Po co ma czytać dalej? Przecież skrzynka aż pęka w szwach od kolejnych tekstów, które pewnie będą łatwiejsze w lekturze i ciekawsze!
Naprawdę nie ma się co dziwić wydawcy, że nie odpowiada na wszystkie wiadomości. To przecież nierealne. Wyobraźcie sobie, że musicie dziennie przeczytać choćby dziesięć książek, z czego jedna ma średnio 250 stron. A potem jeszcze napisać autorowi, dlaczego ta książka nie przypadła wydawcy do gustu. Dalibyście radę?
Nauczona doświadczeniem, uzbrajam się w cierpliwość. Ale wcześniej dopracowuję tekst w najdrobniejszym stopniu.
Jak?
W tekście o redagowaniu książki wspomniałam, że autor nie jest sam wyłapać wszystkich swoich błędów, zwłaszcza debiutant. Dlatego ważne jest, by pokazać książkę osobie, która oceni ją w sposób profesjonalny i obiektywny. Mama lub tata, przyjaciółka lub kolega ze studiów być może będą w stanie się wypowiedzieć na temat swoich odczuć, pomysłu i tego, czy książka wciąga. Ale czy będzie w stanie w sposób rzetelny i wyczerpujący opisać takie czynniki jak:
-
tematykę utworu, z wyodrębnieniem wątku głównego i pobocznych,
-
sposób przedstawienia bohaterów,
-
świat przedstawiony,
-
opisy,
-
konstrukcję rozdziałów,
-
dialogi,
-
język powieści,
- najczęstsze błędy językowe, ortograficzne i interpunkcyjne?
Zdanie sobie sprawy z niedoskonałości swojego tekstu to punkt wyjścia do jego udoskonalenia. Jeśli nie jesteś pewien swoich sił, dobra recenzja powinna wykazać również zalety tekstu oraz uwypuklić te części warsztatu literackiego, w których jesteś całkiem niezły! Dzięki wskazówkom recenzenta jesteś w stanie samodzielnie przysiąść nad swoją książką i wyeliminować większość wpadek. Możesz być pewien, że solidny recenzent przeczyta Twoją książkę od deski do deski!
Szukasz recenzenta i chcesz wiedzieć, ile to kosztuje?
W załodze Fabryki Dygresji zajmujemy się pisaniem recenzji książek przed wydaniem. Czas oczekiwania na tekst liczący około trzech stron konstruktywnej krytyki to około 2 miesiące. Cena zależy od liczby arkuszy wydawniczych (jeden arkusz to 40 000 znaków ze spacjami). Stawka uzależniona jest również od gatunku. Współpracę zaczynamy od 800 zł netto, ale dokładną cenę poznasz po przesłaniu tekstu na fabrykadygresji@gmail.com Możliwa jest płatność ratalna.
Recenzja zapewni Ci nie tylko szczerą ocenę na temat Twojej twórczości. Zyskasz wiedzę na temat tego, co masz jeszcze dopracować, a przede wszystkim nauczysz się, jak to zrobić. Wówczas Twój tekst będzie o wiele lepiej prezentował się, kiedy postanowisz go zlecić wydawcy. Jeśli wcześniej jeszcze będziesz chcieć go zredagować, redaktor dzięki recenzji otrzyma jasne wytyczne co do pracy, jaką powinien włożyć w Twój tekst. To drogowskaz dla Ciebie jako autora oraz wszystkich, którzy będą później pracować nad wydaniem Twojego tytułu!
Jeśli lubisz pisać, być może zainteresują Cię także poniższe artykuły.
Pamiętaj, że jeśli masz więcej pytań, w każdej chwili możesz skontaktować się ze mną pod mailem fabrykadygresji@gmail.com
Polecam się!
Oj tak, pierwsza strona często przesądza sprawę u wydawcy! Wiem, co piszę 😀
Prawda? Tak mało trzeba czasami, by odnieść spektakularny sukces albo, no cóż, przepaść z kretesem.
A ile Was jest na pokładzie? Bo przyznam, że myślałam, że jesteś tu tylko Ty :D.
A jestem ja, kapitan statku Fabryka Dygresji, Justyna (webmasterka, recenzentka, redaktorka, copywriter) i Marcin (DTP, okładki, graficzne sprawy). 😀