Kto wie, o co chodzi bookstagramie, ten wie, że dobra okładka czasem wystarczy, by sprzedać średniej jakości książkę. Kupujący, a w tym przypadku potencjalny czytelnik, kupuje oczami. Jakie warunki powinna spełniać okładka Twojej książki, żeby ludzie nie tylko chcieli ją  kupić, ale i zaczęli… pożądać?

W przypadku współpracy z wydawnictwami tradycyjnymi, projekt okładki zależy od specjalisty. Autor zobligowany jest do troski o tekst i promocję książki, a nie jej wygląd. Niniejszy wpis kieruję zatem do selfpublisherów oraz twórców wydających książki usługowo. To w przypadku tych dróg wydawniczych, autor ma wpływ na całokształt publikowanego tytułu.

Co zatem powinieneś wziąć pod uwagę, by stworzyć samodzielnie lub z pomocą grafika idealną okładkę?

Punkt pierwszy. Estetyka

Kolory muszą do siebie pasować. Harmonia barw lub gra kontrastów to jeden z czynników, wpływających na estetykę książki. Do tego warto dobrać efektowne, czytelne czcionki i rozplanować napisy tak, by współgrały z obrazem.

Dobry przykład: Ola Gościniak do swojej książki o WordPressie i blogowaniu wykorzystała kolorystykę własnej marki, a zatem turkusowy, różowy i biały. To bardzo zgrabne połączenie. Pierwsza barwa jednocześnie uspokaja i działa lekko pobudzająco. Druga kojarzy się z kobietami, a to właśnie głównie do nich Ola kieruje swoją książkę oraz usługi. Trzecia stanowi dla nich idealne tło.

źródło: olagosciniak.pl

Tak, magia kolorów to coś, czego nie wolno lekceważyć! Zbyt ciemne okładki w burych kolorach wręcz odpychają czytelnika. W swoim życiu widziałam naprawdę dużo paskudztw wydawniczych. Niestety, w wytwarzaniu hańbiących okładek przodują wydawnictwa usługowe. Autor sam nie jest w stanie skrzywdzić się tak, jak nieprofesjonalni redaktorzy lub graficy-amatorzy pracujący w tego typu firmach.

Antprzykład: Łgarz na wybiegu. To istny horror wydawniczy, jeśli chodzi o okładkę. Gdybym miała się nią sugerować, nigdy nie sięgnęłabym po książkę. Wstyd mi nawet publikować tu okładkę, więc wpiszcie sobie w wyszukiwarkę. Barwy przywodzą wrażenie, jakby ktoś tę okładkę długo nosił pomiędzy pośladkami. A cień Pinokia tak bardzo odstaje od reszty pokaleczonej grafiki, że kiedy patrzę na tę książkę, po prostu cierpię.

No nie polecam, nie polecam. Strzeż się takich projektów!

Punkt drugi. Jasny przekaz gatunkowy

Każdy gatunek rządzi się swoimi prawami. Poradniki, służące często budowaniu marki osobistej ich autora, będę na okładce miały jego podobiznę. Okładki kryminałów skąpane będą w ponurych barwach i jedynym jasnym punktem na nich będzie wizerunek człowieka (głównego bohatera) lub przedmiotu (być może lejtmotywu lub fabularnego clue). Ważne, by okładka była adekwatna do treści.

Najlepszy przykład, jaki przychodzi mi do głowy, to metamorfoza okładki Rock & Talk. Zresztą, nad tytułem też spędziłam sporo czasu i aż dziw, że mimo tylu narwanych włosów z głowy, wciąż udaje mi się nie nosić peruki. Początkowo autorka, przesympatyczna młoda dziennikarka Martyna Walczak, chciała wydać zbiór wywiadów z artystami polskiej sceny rockowej jako publikację niekomercyjną. Jedynie pięćdziesiąt egzemplarzy na pamiątkę dla siebie, swoich bliskich oraz przepytywanych. W takiej oto okładce:

Umówmy się. Zdjęcie jest słabe, wykonane w złych warunkach, niekorzystnym świetle, itp. Poza tym, to nie jest zła okładka, wręcz przeciwnie. Widzę tu pewien potencjał artystyczny i do takiego niszowego, po części naukowego wydania, jest ok.

Ale szkoda by było trzymać w ukryciu taki dobry materiał, pomyślałam. Potem rzekłam na głos. A potem przekonałam właścicieli wydawnictwa, by zainwestowali w wydanie komercyjne tejże książki. Gdyby jednak okładka została, większość ludzi nie byłaby nią zainteresowana tak, jak nową wersją, zaprojektowaną przez Marcina Dolatę, z którym wciąż mam zaszczyt i przyjemność współpracować.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez SO!MUSIC (@somusic.pl)

Czy widzicie, na czym polega różnica?

Punkt trzeci. Oryginalność

Pamiętając o powyższych akapitach, warto pokusić się przy tym o pewną dozę oryginalności. Jedynym, co nas krępuje przy wymyślaniu okładki, są finanse. Koszt zwykłego projektu okładki może się zamknąć w 300 zł. Osobiście jednak wolę postawić na coś wyjątkowego (o czym się przekonacie niebawem, kiedy ujrzycie okładkę do książki #10do100, wydawanej pod szyldem Fabryki Dygresji). Nawet, jeśli trzeba byłoby dużo zainwestować. Moim zdaniem 500, 1000 lub nawet 1500 zł za projekt okładki to rozsądne stawki. W zależności oczywiście od naszych oczekiwań i zdolności grafika.

No bo chyba każdy doskonale kojarzy serię Penguin Classics i nie pomyli z żadną inną, prawda? Gdyby nie minimalizm, który wyznaję, jak to lubię żartować, już od 2013 (ja to chyba muszę przed Wami pochować te wpisy z dzieciństwa), kupiłabym wszystkie, absolutnie wszystkie wydania! Są tak piękne i charakterystyczne, że nie mogę przestać ich oglądać!

źródło: mrockwood.com/penguin-classics/

źródło: mrockwood.com/penguin-classics/

Zobaczcie, ile książek stoi na półkach w księgarniach. Ile nas zalewa w Internecie. Czy nie warto się wyróżnić? Być może skromnością, a być może pójść na całość?

Naprawdę, oszczędzanie na projekcie okładki to pierwszy stopień do… no, może nie do piekła. Ale do piwnicy zawalonej egzemplarzami niesprzedanego tytułu, owszem. Nie polecam też pobierania darmowych lub tanich zdjęć czy grafik ze stocków. Pamiętacie chyba artykuł Michała Fedorowicza z szokującym zestawieniem tych samych zdjęć wykorzystanych do najróżniejszych tytułów? Tekst co prawda powstał w 2013 roku, czyli pięć lat temu, ale wydawcy nie zmienili swojego stanowiska do oszczędzania i takie absurdy wciąż niestety mają miejsce. Jeśli możecie decydować o formie wydania własnej książki, nie idźcie w ich ślady!

Na koniec checklista. Czyli to, czego nie może zabraknąć na okładce Twojej książki, jeśli chcesz, by sprzedawała się jeszcze lepiej niż Instagram Ewy Chodakowskiej.

Okładka ma cztery strony. Nie tylko przód i tył, żeby było jasne. Weź sobie kartkę A4 i zegnij na pół. Mamy pierwszą stronę, czyli to, co widzisz. Po rozłożeniu stronę drugą i trzecią (we wnętrzu, najczęściej to niezadrukowane, białe tło, bo tak najtaniej, do którego zostaną wklejone strony książki) oraz, po zamknięciu, czwartą stronę. Równie ważną, co i pierwsza!

Często mamy także do czynienia ze skrzydełkami. Słyszałam, że niektórzy autorzy mówią na te przedłużenia okładki, zaginane do środka, motylki. Nie mam pojęcia, dlaczego, ale mam nadzieję, że wiecie, o co chodzi. Jeśli nie, dajcie znać, zrobię fotę z instruktażem i wkleję poniżej.

Tymczasem, checklista!

1. strona okładki: 

  • imię i nazwisko autora (lub jego pseudonim),
  • tytuł książki,
  • blurb (nieobligatoryjnie).

Tu bardzo ważna jest kwestia do rozważenia. Czy eksponować tytuł czy też nazwisko autora? Odpowiedź jest bardzo prosta.

W przypadku debiutu, tytuł. Nazwisko lub pseudo twórcy i tak nic nikomu nie powie.

Kiedy jednak autor jest już rozpoznawalny, tytuł przestaje mieć aż takie znaczenie. Wiecie sami dobrze, że istnieją książki, które kupicie w ciemno, bo napisał je Wasz ukochany twórca. Spójrzcie na kryminały Bondy czy Mroza. Ich nazwiska są jak dobrze zakorzenione w czytelniczej świadomości marki.

2. i 3. strona okładki może zostać pusta, choć o wiele ładniej wygląda zadrukowana (jest to droższe) jakimś jednym kolorem (pasującym do kolorystyki 1. strony). Lub dwoma. Lub trzema. Zadrukowane wnętrze okładki jest dla mnie zawsze znakiem, że wydawca dopieścił okładkę w 100%.

4. strona okładki:

  • opis książki (atrakcyjny marketingowo),
  • blurby lub fragmenty recenzji przedpremierowych,
  • logotypy (partnerów wydania czyli sponsorów, patronów medialnych, wydawnictwa),
  • kod kreskowy,
  • nr ISBN,
  • cena książki.

Grzbiet książki:

  • imię i nazwisko autora (lub jego pseudonim)
  • tytuł książki,
  • logo wydawnictwa.

1. skrzydełko:

  • fragment książki

2. skrzydełko:

  • zdjęcie autorki lub autora,
  • bio.

Koniecznie używajcie checklisty przed wysłaniem książki do druku, by ustrzec się zwrotu całego nakładu!

Naprodukowałam się dzisiaj. Zmęczyłam się. W pionie trzyma mnie jeszcze nadzieja, że to, co napisałam, jakoś Wam się przyda i rozjaśni mroki wydawania książek. Pozostaje kwestia, na jakim etapie procesu wydawniczego zacząć pracę z okładką. Oczywiście, jak najwcześniej. Redakcja, skład, korekta… To wszystko można robić równolegle do pracy nad okładką. Niechże ta będzie wykonana jak najlepiej i jak najwcześniej, by móc działać z marketingiem.

Gdybyście mieli do mnie jakieś pytania, śmiało, odzywajcie się na fabrykadygresji@gmail.com. A jeśli faktycznie artykuł Wam się przydał, okażcie mi wsparcie łapką w górę na Facebooku lub zapisem na newsletter.

Odwdzięczę się kolejnymi tekstami!

Wasza

Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!

Jeśli potrzebujesz motywacji, dzięki której wreszcie ukończysz swój tekst, szczegółowych porad na temat wydawania oraz marketingu książki, dobrze trafiłeś!
W gratisie też pierwsze strony mojego e-booka 7 grzechów głównych debiutanta!
* pola wymagane

3 powody, dla których Ty, jako bloger, potrzebujesz wydania książki!

5 błędów, które popełniasz w promocji książki

Twoje pierwsze narzędzie do promocji książki. Pressbook – z niego będziesz korzystać najczęściej!

Jaka powinna być idealna okładka Twojej książki? O magii sprzedaży w przekazie wizualnym

by Emilia Nowak time to read: 6 min
4

Chcesz napisać książkę, która będzie się dobrze sprzedawać? Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!

Razem pokonujemy literackie sztormy. Niestraszna nam twórcza blokada czy góra lodowa w postaci nieuczciwego wydawcy. Jeżeli potrzebujesz motywacji oraz profesjonalnej wiedzy o pisaniu, wydawaniu i marketingu książki, która poprowadzi Cię prosto do wymarzonego celu, jesteś w dobrym miejscu! Zapraszam na pokład! 

 

Dziękuję za zapis, a teraz sprawdź swoją skrzynkę mailową i potwierdź subskrypcję!