Szczera, rzetelna i bardzo dobrze napisana. Tak mogłabym podsumować Czapkinsa, historię Tomka Mackiewicza autorstwa Dominika Szczepańskiego. Chciałabym polecić ją każdemu, więc piszę to na samym początku, bo lepiej czytać tę właśnie biografię niż mój tekst o niej. Proszę, przeczytajcie Czapkinsa, a potem zrozumcie, że są w życiu zjawiska, czyny i ludzie, których nie trzeba rozumieć, a już na pewno nie powinno się ich oceniać.
Przez 463 strony Dominik Szczepański (Na oceanie nie ma ciszy 2015, Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia 2016, Spod zamarzniętych powiek 2017) snuje opowieść o człowieku, którego znał osobiście. Którym początkowo był zafascynowany, a później… Cóż, później stało się życie, a potem śmierć. By wiernie odtworzyć i przybliżyć czytelnikowi jak najbardziej obiektywny obraz Tomka Mackiewicza, Dominik wyruszył w podróż od Działoszyna aż po sam Pakistan. Rozmawiał z najbliższymi Tomka oraz gwiazdami himalaizmu, obserwującymi czujnie poczynania amatora, który stał się legendą. W książce znajdziemy zapisy rozmów SMS-owych między Tomkiem a jego żoną Anią, wspomnienia Agnieszki, czyli siostry dramatycznie zmarłego bohatera, a także dokładną relację Elisabeth Revol z ich ostatniego, wspólnego wejścia na Nangę Parbat. I dużo, dużo więcej.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Bardzo podobała mi się historia dorastania Tomka Mackiewicza. Dominik w bardzo dokładny sposób opisał okoliczności i ludzi, które wpłynęły na dorosłość Tomka. Środowisko wiejskie, w jakim się wychował razem z dziadkami, a później trudy życia w przemysłowej Częstochowie i wreszcie pobyt w Monarze.
Wiecie, kiedy przebiegała akcja ratunkowa Adama Bieleckiego i Denisa Urubki, w mediach często mówiło się o Tomku Mackiewiczu jak o byłym ćpunie. Sęk w tym, że kiedy przeczytałam Czapkinsa, zrozumiałam, że jako dorosły mężczyzna Tomek w istocie nie był narkomanem. Że etap z narkotykami dotyczył stricte jego dzieciństwa i bardzo wczesnej młodości, które czasem wracało, jak to bywa w życiu każdego z nas.
Bo przecież cały czas bywamy dziećmi, gubiącymi krok w bolesnej codzienności…
Podobały mi się pełne wesołości opisy eskapad z Markiem Klonowskim. Oraz fragmenty pełne zadumy i refleksji głównego bohatera. Dominik idealnie oddał emocje i trudy towarzyszące zarówno wyprawom, jak i okresach pomiędzy nimi. W Czapkinsie czyta się tak samo dobrze to, co napisane, jak i to, co pomiędzy wersami, a jeśli można tak powiedzieć o książce, to znaczy że obcuje się z wyjątkowo dobrą pozycją.
Do teraz, kiedy wrzucam zdjęcie Czapkinsa na Instagram, obserwuję w sieci głupkowate, marnujące energię próby ocen Tomka Mackiewicza. Zły, bo zostawiał żonę i dzieci w domu, goniąc za marzeniem. Dobry, bo wspinaczką chciał zarobić na rodzinę. Głupi i słaby, bo ćpał. Mądry i silny, bo rzucił. Odważny, bo zdobywał góry, lekkomyślny, bo stracił życie.
Jakby kogokolwiek obchodziły te opinie. Prócz osób, które je wygłosiły czy napisały.
Przez całą lekturę książki mnie nurtowało tylko jedno pytanie, na które być może nigdy nie poznam odpowiedzi.
Kim jest Feri? Tajemniczy byt, zamieszkujący Nangę Parbat? Czy jest dobry, czy zły? A może i jego nie powinno się oceniać w takich kategoriach?
A jak Wasze wrażenia po lekturze Czapkinsa? Czy książka odkryła przed Wami wszystkie tajemnice, czy pozostawiła z Wami jakieś pytania?
Dajcie znać, a jeśli jeszcze nie czytaliście, zróbcie to czym prędzej. Warto.
Wasza
Jeśli spodobał Ci się Czapkins, być może zainteresują Cię również:
zostawiam „.” bo przeczytałam, a i do książki chętnie zerknę.
Myślałam kiedyś, żeby się skusić na tę publikację, ale jakoś zeszło to na dalszy tor…
Natychmiastowa refleksja po przeczytaniu książki, jak niewiele wiedziałam o Tomku Mackiewiczu zanim sięgnęłam po biografię. Imponuje podejście Dominika Szczepańskiego do wyjątkowo rzetelnej dbałości o szczegóły, co cenne, staranności w uchwyceniu wielu warstw i perspektyw. Prawdziwy obraz człowieka, bez zbędnego lukrowania, wybielania, umniejszania i oceniania. Czuje się istotę ludzkiego życia, jego złożoność i niejednoznaczność, a przy tym transformację stylu życia i spełniania się.
mam wrażenie, że każdy sammusi sobie odpowiedzieć na pytanie „kimjest Feri”. I czy jest dobra czy zła. Mi ta biografia bardz się podobała, autor wykonał świetną pracę.
Podoba mi się Twój wniosek. 🙂
Przyznaje się, że nie są to moje klimaty, jednakże znam osobę która z ogromną tę pozycję poczyta. Dużo słyszałam dzięki temu i mogłabym również coś podczepić z tej książki – tak przy okazji 🙂
Ale jak będzie w Twoim zasięgu, to spróbuj przeczytać. Warto, niezależnie od tego, jaka tematyka nas interesuje.
Uważam, że każdy powinien patrzeć na swoje życie i pozwolić innym dokonywać własnych wyborów.
Podzielam Twoje spojrzenie!
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym autorem, ani osobą, której życie opisuje.
Życie jest jak kartka papieru, którą zapisujemy podczas trwania egzystencji i nie liczy się długość tekstu ale jego przesłanie, jakość tego, co pozostawiamy. A czy jest coś ważniejszego niż samorealizacja, niż spełnianie marzeń, słuchanie głosu duszy. W świecie, w którym od urodzenia wielu z nas jest poddawana manipulacji każde wystąpienie przed szereg, jest postrzegane jako głupota, zbędne ryzyko. Przewiązanie oczu stereotypami ludzi widzących robi ślepcami. Ale jest też duża liczba tych, którzy dają krok do przodu zrzucając to co prawdziwie widzieć nie pozwala i to oni dodają odwagi do tego żeby w końcu się przebudzić- jednym z takich ludzi był pan Tomasz. https://radoslaw3.blogspot.com/
Moja refleksja po książce – wiele w niej emocji, ale czułam też, że mimo wszystko nieco wybielano Tomka. Uważam, że pasja jest ważna, ale wszystko trzeba robić z głową. Im więcej dowiedziałam się o Tomku po przeczytaniu ksiazki, tym mniej go lubiłam. Był na pewno interesującym człowiekiem, ale jednak oderwanym od rzeczywistości.