Kiedy Twoja książka ukazuje się w sposób tradycyjny, to wydawca ustala jej cenę okładkową. Twoim zadaniem jest jedynie negocjacja procentów w honorarium. Ale co jeśli jesteś selfpublisherem? W tym przypadku powinieneś wiedzieć, jakie składowe wchodzą w koszt jednego egzemplarza i co wpływa na wysokość ceny.
Znalazłam w Internecie całkiem sporo wykresów, które obrazują, jakie czynniki składają się na cenę książki, wydawanej w systemie tradycyjnym. Bardzo szczegółowy pojawia się w artykule na stronie Granice.pl i pozwolę go sobie umieścić poniżej.
W przypadku selfpublishingu wygląda to dużo prościej.
Moim zdaniem, na samym początku ustalania ceny książki, trzeba wiedzieć, ile chcemy zarobić na jednym egzemplarzu. Jeśli chcemy zarobić 15, 20 albo i 50 zł, nie ma żadnego problemu! Musimy dysponować tylko wyobraźnią, by przygotować wysoki pod względem jakości produkt oraz gronem odbiorców, którzy z pewnością go kupią. Przyda się również kapitał na start.
Gotową książkę możemy sprzedawać na dwa główne sposoby. Wykorzystując dystrybucję za pośrednictwem hurtowni lub zajmując się sprzedażą na własną rękę.
Dystrybucja hurtowa
jest dla pojedynczego, początkującego w branży selfpublishera dosyć trudna do nawiązania. Hurtownie współpracują chętnie z dużymi dostawcami, czyli wydawnictwami, w których ukazuje się kilka, a najlepiej kilkanaście tytułów miesięcznie, i to w sporych nakładach. Ta opcja sprzedaży jednak nie jest niemożliwa, jeśli ma się skutecznie opracowany schemat kampanii marketingowej. Dużo łatwiej też będzie na pewno doświadczonym autorom, których nazwisko jest już doskonale znane w branży.
Sprzedaż hurtowa ma wiele zalet. Autor, któremu udaje się nawiązać taką współpracę, pakuje kilkaset swoich książek do pudeł, wysyła je do magazynu i potem, otrzymując cykliczne rozliczenia (w okresach określonych umową), wystawia faktury na umówioną kwotę. Całkiem wygodne, prawda? Oszczędzamy zatem czas i energię. Hurtownia za jednym zamachem dociera do kilkudziesięciu księgarń. Pomyślmy, ile musielibyśmy poświęcić, by przedstawić siebie i swoją twórczość, dajmy na to, dwudziestu księgarzom…
Wady, wg mojej opinii, są dwie. Musimy udzielić hurtowni sporego rabatu. Może to być nawet 60%! Poza tym, niestety, hurtownia zawsze może poprosić o korektę faktury, przedstawiając inne rozliczenie. Jest to bardzo niebezpieczne, zwłaszcza, jeśli mamy tendencję do szybkiego pozbywania się otrzymanych pieniędzy… Czasem bowiem trzeba je po prostu zwrócić…
Co innego, jeśli decydujesz się sprzedawać na własną rękę.
Sprzedaż bezpośrednia
Offtop: mój partner właśnie mi uświadomił, że w Canvie zrobiłabym te wykresy w minutę. Tymczasem stwierdziłam, że kolorowanie przez pół godziny mazakami, od których kręci się w głowie, będzie fajniejsze. Chyba się myliłam. Trudno. Daj lajka na osłodę.
Wracając do meritum.
Sprzedaż bezpośrednia książki oznacza, że się po prostu bardziej opłaca. Ameryki nie odkryję stwierdzeniem, że pośrednicy zawsze zwiększają cenę, prawda? Kiedy zaś decydujemy się na sprzedaż własną, nie musimy się z nikim dzielić. Zysk możemy spożytkować dowolnie, pamiętając, by rozliczyć się z właściwym urzędem skarbowym. Dlatego dobrze jest prowadzić samodzielną sprzedaż na festiwalach literackich, targach książki, spotkaniach autorskich oraz zbudować własną witrynę www. Sęk w tym, że tutaj znowu musimy inwestować pieniądze i własny czas. Stoisko na targach to koszt kilku tysięcy złotych, a żeby wysłać książkę przez internet, trzeba nabyć tekturki lub koperty, no i prowadzić stronę w internecie…
Jeśli możesz, połącz te dwie metody.
Jak to mówią: pokorne cielę dwie matki ssie.
W przypadku własnym oraz autorów, którym pomagam w selfpublishingu, łączymy wszystkie sposoby na sprzedaż. Część nakładu trafia do hurtowni (czyli do sprzedaży w księgarniach internetowych i stacjonarnych), część zostaje u mnie (gdyż prowadzę księgarnię internetową), a reszta ląduje u samego autora, by mógł dystrybuować ją bezpośrednio.
Czym różni się cena okładkowa od hurtowej?
Przyda się teraz wprowadzenie kilku pojęć.
Cena okładkowa to cena z podatkiem VAT, która drukowana jest na 4. stronie okładki książki (z lewej). Właśnie w tej kwocie książkę sprzedawać będzie Empik i… W sumie nikt więcej. Księgarze często obniżają nieco cenę okładkową, by zachować atrakcyjność ceny. Nie mogą jednak zejść tak nisko, jak internetowe dyskonty książkowe, dlatego tak naprawdę do ceny hurtowej dorzucają kilka złotych. Tyle, by utrzymać lokal, pracowników i nie zbankrutować.
Cena hurtowa to cena, po jakiej hurtownie sprzedają książki do księgarń. To bardzo często cena okładkowa z rabatem 40%. Cena zbytu z marżą hurtowni.
Cena zbytu: to cena, po której producent (autor tudzież wydawca) oddaje książki do hurtowni. Jeżeli cena okładkowa to 39,90 zł, a wynegocjowane przez autora warunki umowy zakładają, że hurtownik nabywa książkę z rabatem 56% od ceny netto (jak na wykresie powyżej), to wychodzi na to, że cena zbytu będzie wynosić 16,72 zł netto.
Cena netto: cena bez podatku VAT.
Cena brutto: cena z podatkiem VAT, który w przypadku książek papierowych z nr ISBN wynosi 5%.
Jakie są zmienne, od których zależy cena książki?
- ISBN czyli podatek. W cenę książki trzeba wliczyć podatek. Jak napisałam już wyżej, zależy to od numeru ISBN, nadawanego przez wydawcę dzięki puli numerów, otrzymanych przez Bibliotekę Narodową. To ISBN, czyli International Standard Book Number czyni książkę książką. Publikacje, które nie mają przyznanego numeru ISBN lub też e-booki (jako towar elektroniczny) muszą zostać opodatkowane wyższą stawką. To aż 23%.
- Cena druku. Dobrze by było, dyby nie przekraczała 20% wartości książki. Inaczej trudno będzie zarobić, zwłaszcza przy dystrybucji hurtowej. Kolorowe albumy w twardych oprawach mogą kosztować w druku nawet 20 zł za sztukę przy nakładzie rzędu 3 tysiące egzemplarzy. Zatem bądźcie ostrożni!
- Splendor i nisza. Im większa nasza rozpoznawalność, tym cena naszej książki może być wyższa. Finansowy ninja Michała Szafrańskiego od lat niezmiennie kosztuje 69,90 zł i nikt nie dziwi się tej cenie. Autor poradnika to sprawdzona, rzetelna marka. Książki specjalistyczne, traktujące o niszowej tematyce, jedyne w swoim rodzaju albo podręczniki mogą kosztować nawet 100 zł w górę.
- Podobne książki na rynku. Nie należy lekceważyć branży. Jeśli piszemy książkę fantasy, która liczy 300 stron, nie powinna ona kosztować 80 zł, bo inne powieści z tego gatunku kosztują połowę mniej. To naprawdę może zniechęcić potencjalnego czytelnika. Z drugiej strony, jeśli cena naszej książki będzie o 5 lub 10 zł droższa od pozostałych podobnych tytułów na tej samej półce, może to wyglądać bardzo ciekawie. I wówczas potencjalny czytelnik zmieni się w kupującego, zwabiony takim zabiegiem. No bo coś musi w tym być, że ta książka jest droższa od pozostałych, prawda? Może oferuje zupełnie inny poziom doznań, hę? Trzeba sprawdzić!
- Inflacja. Może tego jeszcze nie zauważyliście, ale wszystko w naszym kraju coraz szybciej drożeje. Zmieniają się też ceny książek. Zanim zatem postanowicie, że Wasza książka będzie kosztowała np. 50 zł, koniecznie jeszcze raz przeliczcie, czy na pewno Wam się to kalkuluje. Czy zarobicie tyle, ile chcecie. Bo może znajdzie się coś, na czym można zaoszczędzić? Albo warto podnieść cenę jeszcze o dwa złote, jeżeli w przyszłym roku również będzie dostępna w sprzedaży? Cenę na okładce drukujecie raz. Potem niestety będzie za dużo kombinowania ze zmianą…
Ostatecznie cena to i tak iluzja…
Wiem, że powyższe stwierdzenie może do części z Was nie trafić. I nie mam do Was o to pretensji. Po tych okropnych wykresach, które Wam zaserwowałam, pewnie już w ogóle straciłam wiarygodność…
Ale pomyśl o koncertach Twojej ulubionej gwiazdy. Ja np. uwielbiałam jako nastolatka Thirty Seconds To Mars. Tak bardzo chciałam zobaczyć Jareda Leto, że odkładałam pieniądze na zaś (albo się zapożyczyłam, nie pamiętam), by kupić bilet, gdy tylko ogłoszą koncert jego i spółki w Polsce. Nie liczyło się dla mnie, że muszę się tłuc przez pół kraju (z Nowego Tomyśla do Krakowa), ani że potem będę musiała jeść gruz.
Bądź dla swoich czytelników jak Jared Leto dla nastoletniej Emilki.
Kiedy będziesz mieć dużą społeczność (nie mówię o popularności, bo nie chciałabym mylić bycia pisarzem z byciem celebrytą, to dwa różne pojęcia), Twoje książki będą mieć niewątpliwą wartość, a Ty sam nie będziesz się bać ich promować… Cena nie gra roli. To i tak się sprzeda. Tak jak kolejna książka Remigiusza Mroza czy Biblia. Znajdź swoją grupę docelową i dawaj czadu!
Na tej rock’n’rollowej scenie zwanej rynkiem wydawniczym.
Trzeba się bardziej zagłębić w temat, żeby sprostać temu wyzwaniu.
Aha, jakiemu konkretnie wyzwaniu?
Dzięki za ten tekst, ciągle myślę nad ceną. 😀
Nie ma za co, mam nadzieję, że nie zrobiłam jeszcze większego mętliku!