Każdy piszący z pewnością chciałby poznać odpowiedź na to pytanie. Sęk w tym, że nawet, jeśli jest ona prosta, to nieświadomemu autorowi, podchodzącemu powierzchownie do tematu twórczości, nie przyda się na nic. Dlaczego? Bo najpierw musisz pojąć, że książka wcale nie jest tym, czym powinieneś zainteresować czytelnika.
Gdyby tak było, nazywałbyś się sprzedawcą zapisanego papieru, a nie pisarzem. Książka, która stoi na półce, nie jest obiektem, jaki sam w sobie może fascynować kogokolwiek poza uzależnionymi od wdychania farby drukarskiej czy tonera. To tylko materia. Martwa materia, która zmienia się w żywą ideę dopiero w momencie, kiedy ktoś o niej mówi lub właśnie się z nią zapoznaje. Twoim zadaniem nie jest zainteresować czytelnika książką, a tematyką, którą poruszasz.
Przesłaniem.
Opowieścią.
Jeśli chcesz więc naprawdę sprawić, że Twój utwór będzie czytany przez wiele par oczu, przestań zastanawiać się nad metodami, jakie stosują księgarze czy tym, na jakich zasadach Twój wydawca współpracuje z hurtowniami. To sprawa drugorzędna.
Ty, w pierwszej kolejności, zrób wszystko, by Twoja opowieść (gdy już zetknie się z nią czytelnik), wciągała od pierwszej do ostatniej strony i miała taką moc, by dany czytelnik wciąż o niej myślał.
Nie sprzedajesz książki tylko rozwiązanie problemu.
A zatem, by zainteresować czytelnika, musisz zapewnić mu to, czego w jego życiu brakuje.
Czasem są to mocne emocje (myślę, że każdy, kto przeczyta Hotel Aurora albo już miał tę przyjemność, przyzna, że w dostarczaniu emocji jestem dilerem ekstraklasy), innym razem wiedza do przeskoczenia konkretnych trudności lub zwiększenia kompetencji. W skrócie, jeśli chodzi o beletrystykę, to powinna ona dostarczyć takich wrażeń, by wyrwać czytelnika z jego codzienności, a zatem musi być ciekawsza niż jego codzienność. Zainteresowanie odbiorcy książką nie spadnie nawet lata po jej przeczytaniu, jeśli otrzyma w niej receptę na to, jak zmienić własne życie.
I to doskonale tłumaczy ponad 125 tysięcy sprzedanych egzemplarzy Włam się do mózgu Radka Kotarskiego czy 85 tysięcy Finansowego Ninjy Michała Szafrańskiego. Te tytuły mówią o niezbędnych umiejętnościach, które trzeba sobie w życiu przyswoić, jeśli nie chce się być ostatnią sierotą. A niestety, nikt nas w szkole tego nie nauczył.
To samo w przypadku 50 twarzy Greya i 365 dni Blanki Lipińskiej.
Nie trzeba być geniuszem czy profesorem psychologii, by zobaczyć, że polskim kobietom brakuje erotyki. Może mają seks, ale czy czują się każdego dnia pożądane? Czy ich mężczyźni dają im każdego dnia dowód na to, jakie są interesujące i seksowne?
Nie, dlatego Polki będą szukały tego w książkach i filmach.
A teraz rusz głową i zobacz, jakie problemy rozwiązuje Twoja opowieść. A potem…
Wiedz, z czym się mierzysz. Poznaj swoją konkurencję.
Zainteresowanie czytelnika książką w czasach Netflixa, Instagrama i nerwowości jest arcytrudną umiejętnością. Nigdy wcześniej nie było tak ciężko przekonać kogoś do sięgnięcia po lekturę. Zatem nie Remigiusz Mróz, jeśli piszesz kryminały i nie Robert Kiyosaki, o ile tworzysz poradniki finansowe, będą Twoimi konkurentami. Nie, przeciwnikiem w tej walce jest wszystko, co zabiera i upośledza ludzką uważność. Twoja konkurencja nie znajduje się w branży wydawniczej. Inni pisarze to Twoi sprzymierzeńcy. Jeśli komuś spodobała się książka Szczepana Twardocha, nie bój się mówić wszem i wobec, że Twoja opowieść (o ile to oczywiście zgodne z prawdą) jest podobna. Skoro ktoś poświęcił swój czas na spotkanie z twórczością innego artysty i to mu się opłaciło, będzie chętnie powtarzał miłe doznania.
Sęk w tym, że Twoje dzieło, bez względu na gatunek, musi być wciągające. Jeśli pozwolisz czytelnikowi na odejście od Twojej książki, może już do niej nigdy nie wrócić. Budowa schematu fabularnego oraz konstrukcja Bohatera Prawdziwego, nieważne, czy tworzysz fikcję czy poradnik, to kanwa, na której stworzysz swoją opowieść, bo jeśli nie, nawet baner reklamowy na wieżowcu ci nie pomoże.
Funkcja trackback/Funkcja pingback