Emilia, chyba ci się coś ostro pod tą kopułą pomieszało. Nie da się pisać emocjonalnie, nie pisząc o emocjach. Ha! Challange accepted. Pokażę Ci, jak pisać emocjonalnie tak bardzo, by Twój odbiorca poczuł dokładnie to, co zechcesz. Zaczynamy?
Niezależność emocjonalna to potęga, warta milion razy więcej niż niezależność finansowa,
twierdzi Robert Krool, autor książek, pedagog, mentor przedsiębiorców i mówca, występujący m.in. na TEDx.
Sęk w tym, że ludziom bardzo trudno uwolnić się od emocji oraz idącymi za nimi myślami. Ostatnio mój znajomy, Darek, powiedział, że ludzie przestali samodzielnie myśleć. Homo sapiens to już w zasadzie legenda, bo obecnie mamy do czynienia z gatunkiem homo reactus, czyli człowiek reagujący. Jeśli podzielacie tę teorię, dajcie znać w komentarzu, Darek na pewno się ucieszy, że nie jest samotny w swej filozofii.
Dlaczego więc warto pisać emocjonalnie?
No cóż, każdy, kto zaczyna psychoterapię lub choćby przygodę z medytacją, wie, jak trudno czasem okiełznać własne myśli czy oddzielić się nad chwilę od emocji.
Zazwyczaj chcemy czuć emocje. Jeśli ich nie ma, podejrzewamy u siebie natychmiast apatię lub depresję. Wolimy już nawet borykać się z bólem, bo przynajmniej wiemy, że żyjemy. Związki najczęściej rozpadają się nie dlatego, że są gwałtowne, lecz przez to, że stają się jałowe, pozbawione emocji. Właśnie dlatego ludzie poszukują romansów, przygód i… dobrych historii.
Z powodu potrzeby doznawania emocji!
Co gwarantuje pisanie emocjonalne?
To, że czytelnik będzie zainteresowany losami Twojego bohatera, bo będzie pragnął razem z nim przeżywać jego perypetie. Dlatego przeczyta Twoją książkę od pierwszej do ostatniej strony, a nie rzuci ją w kąt po dwudziestu stronach. Odbiorca będzie chciał doznać ulgi w happy endzie, jeśli wcześniej zgotujesz swoim postaciom perypetie pełne lęku i niesprawiedliwości. Tego typu rollercoastery funduje swym czytelnikom Kristin Hannah: sprawdź, czego jeszcze możesz się od niej nauczyć.
Każda emocja jest nam do czegoś przydatna, a według niektórych naukowców, emocje to energia.
I tak, jak pisze Paweł Tkaczyk w Narratologii, powołując się na klasyfikację Paula Ekmana, wyróżniamy
sześć podstawowych emocji, które są uniwersalne dla świata ludzi i zwierząt: gniew, strach, zaskoczenie, obrzydzenie, przyjemność i smutek. […] Funkcją emocji jest zdobyć naszą uwagę, odciągnąć nas od czegokolwiek, co robimy, i domagać się reakcji. Reakcji na zmianę w otoczeniu lub na zmianę wewnątrz nas samych. Emocje – po prostu – motywują do działania.
W takim razie rachunek jest prosty. Piszemy emocjonalnie, więc mamy czytelnika w garści.
Ale nie tak szybko, Michu13.
Pisanie wprost o emocjach bardzo szybko nudzi czytelnika.
Gdyby było inaczej, nie Harry Potter byłby międzynarodowym bestsellerem, którego powstało aż 7 części. Powstałby siedmioksiąg Zbrodni i Kary Dostojewskiego (jeśli uważacie, że Rodion Raskolnikow nacierpiał się podczas zabijania jednego człowieka, to pomyślcie, ile męczarni spotkałoby go, gdyby zabił siedem razy), Granicy Nałkowskiej (każda lekcja o tej lekturze w ogólniaku dosłownie mnie bolała; gdy tylko słyszałam Zenon Ziembiewicz, oblewałam się zimnym potem) czy… Ulissesa Joyce’a.
No, ja to cały czas słyszę od ludzi wokół: o rety, Emilia, jaki ten Ulisses jest dobry i wciągający, przeczytałam już 5 razy z rzędu, też musisz przeczytać! Wcale nie przeszkadza mi, że na 900 stronach został opisany tylko jeden dzień!
A tak serio, to nie.
Jak pisać emocjonalnie, nie pisząc o emocjach?
Przede wszystkim stosując zasadę show, don’t tell. Pokaż zamiast opowiadać.
Nie wiesz, o co chodzi? Spójrz na przykład poniżej. Załóżmy, że chcesz napisać o smutku. I co? Myślisz, że wystarczy takie zdanie:
Dziewczynka o imieniu Elmirka była bardzo smutna.
To całkiem niezłe rozpoczęcie opowieści dla dzieci. Ale czy utożsamiasz się z Elmirką? Czy naprawdę czujesz to, co ona?
Nie, bo nie została ukazana nam jej postać, a sam smutek nie jest zbyt smutny, kiedy ktoś chce nam go wrzucić na twarz. W końcu w tym przypadku to tylko słowo.
Zastanówmy się więc. Jak wygląda Elmirka, kiedy jest smutna? Jak się zachowuje? Jaką jest dziewczynką?
Oczy Elmirki wypełniły się łzami. Zaczęła cichutko chlipać, a już chwilę potem po jej piegowatych policzkach popłynęły dwa słone wodospady. Bardzo chciała się do kogoś przytulić, ale niestety nie miała do kogo. Nawet tak dzielne dziewczynki, jak Elmirka, powinny mieć się do kogo przytulić, zwłaszcza, gdy mają tylko sześć lat.
Czy w tych kilku zdaniach padło słowo smutek? Nie. A co tu zrobiłam zamiast tego?
Po pierwsze: napisałam o zachowaniu Elmirki. Raczej nie płaczemy, kiedy osiągnęliśmy życiowy sukces i jest nam radośnie. (Chyba że naszym typem osobowości jest Krzysztof Gonciarz).
Po drugie: przedstawiłam trochę więcej informacji o Elmirce. Ma sześć lat i jest samotna.
Czy słowo samotność pojawiło się w tym krótkim tekście? Znowu nie! Zamiast tego przywołałam sytuację z życia, w której po prostu potrzebujemy oparcia. A gdy tego oparcia braknie, naturalnym jest, że pojawiają się…
…bingo. Smutek i samotność.
Teraz już rozumiecie, jak działa ta zasada? Może będziecie potrzebować więcej słów, by ją zrealizować, ale gwarantuję, że poruszy czytelnika, bo uruchomisz jego empatię.
Zamiast opisywać bohatera, użyj świata przedstawionego
Wychodzi na to, że faktycznie nie zawsze płaczemy, gdy jest nam smutno. Ale może płacze świat?
Opisując otoczenie, np. szary pokój z odłażącą ze ścian farbą, zwiędłe kwiaty w wazonie, zapach ubrań osoby, która niedawno odeszła, możemy narysować pejzaż smutku, straty, samotności i czego tylko akurat potrzebujemy. Dobry klimat jest kolejnym czynnikiem gwarantującym sukces naszej opowieści.
Oglądaliście może najnowszą ekranizację Małych kobietek?
Retrospekcje z przyjemnego dzieciństwa są skąpane w żółtym, ciepłym świetle, natomiast smutna, poważna dojrzałość to sceny oświetlone na niebiesko.
Niech gadają! Albo, co ważniejsze: niech zamilkną.
Podstawy pisania dialogów mamy już za sobą. Dowiedzieliśmy się też, że w dialogach najważniejsze jest to, co niewypowiedziane.
A skoro tak, to wzburzone rozmowy bohaterów, okraszone wykrzyknikami i zamaszystymi gestami w didaskaliach będą naszymi przyjaciółmi. Dzięki nim będziemy pisać emocjonalnie, ale nie użyjemy konkretnych nazw emocji. Będzie od razu widać, o co chodzi, bez zanudzania czytelnika przydługimi refleksjami o życiowych rozterkach, z których często niezbyt wiele wynika.
Chyba, że właśnie o to chodzi, bo wpadliśmy na pomysł sequelu Cierpień młodego Wertera.
Czy ten tekst Ci się do czegoś przyda? Jeśli tak, daj łapkę w górę. Będę wdzięczna!
Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale ćwiczenie czyni mistrza!
Pisz, próbuj, zastanawiaj się, skreślaj, wymyślaj, twórz. Skąd będziesz wiedzieć, że pisanie o emocjach naprawdę Ci się udaje? No cóż, ja widzę to po komentarzach na lubimyczytac.pl pod moją najnowszą książką, Hotelem Aurora.
Oczywiście też widzę, że książka budzi emocje, bo są i dziesiątki, i jedynki. Dlatego Internet to jedno, a spotkanie z prawdziwymi czytelnikami to drugie.
Co mówi o Twoim pisaniu profesjonalny recenzent? Czy czytelnicy w bezpośredniej rozmowie są w stanie opowiedzieć, co ich poruszyło w Twoich tekstach? Czy w ogóle masz czytelników i czy chcą czytać Cię częściej, więcej?
Jeżeli tak, spokojnie. Pisz dalej.
Jeżeli nie, spokojnie. Pisz dalej.
I pamiętaj, że z każdym kolejnym napisanym zdaniem stajesz się coraz lepszy!
Twoja
Dzięki za ten tekst, przeczytałam z dużym zainteresowaniem, a cytat z Tkaczyka sobie zapiszę. 🙂 Uwielbiam emocje w książkach i w ogóle cały ten temat, z jakiegoś powodu szalenie mnie interesuje. Może dlatego, że fantastyka często operuje silnymi, skrajnymi emocjami?
A Cierpienia młodego Wertera akurat bardzo lubiłam! 😀
Powiem Ci, że naprawdę interesujący tekst. Kocham takie nuanse z zakulis pisarstwa, bo uczą! I to dużo!
Idę za Twoją radą i próbuje pisać, kto wie gdzie mnie to kiedyś zaprowadzi? 😉
Pozdrawiam!
Jak zawsze przydatnie i z humorem!