Kiedy wróciłam do Volantification, poczułam, jakbym wpadła w objęcia starego, dobrego przyjaciela, który dużo więcej wie i zawsze dobrze radzi. Ponieważ m.in. dzięki tekstom Michała Szatiło kilka lat temu wyszłam na prostą (a zmagałam się i z toksycznymi relacjami, i z depresją), chciałabym się odwdzięczyć i pokazać Wam, że i Wy powinniście czytać Volanta.

Jeśli chcesz zobaczyć, kogo jeszcze powinniście czytać, a już na pewno jak warto pisać, sprawdźcie poprzednie wpisy z serii Jak oni piszą?

#1 Jak oni piszą? ZUCH

#2 JAK ONI PISZĄ? Janina Daily

Jak zaczęła się moja historia z Volantification?

Poleciła mi go moja ówczesna bliska przyjaciółka. Obie, mówiąc szczerze, byłyśmy w czarnej dupie. Faceci wokół nas, zamiast przywoływać motylki w brzuchu, przywoływali migrenę. Zamiast inspirować po prostu rozczarowywali.

Wystarczyło mi kilka wpisów Volanta, by zrozumieć, że my same sobą jesteśmy rozczarowane. A stąd nasz nieprawdziwy ogląd świata oraz kierowanie uwagi na niewłaściwych mężczyzn.

Po łapczywej lekturze bloga szybko okazało się, że potrzebuję więcej. Piąty poziom i po prostu połknęłam.

Okazało się, że Michał Szatiło nie tylko pisze świetne krótkie teksty, ale jego lekkie pióro potrafi zmajstrować również niejedną książkę. Obecnie można też cieszyć się lekturą Sexcathera oraz Projektu przyszłość.

Jak więc możecie się domyślać po powyższych tytułach, Michał Szatiło jest specjalistą od związków i rozwoju. Volantification to, jak twierdzi jego twórca, męski blog o związkach i udanym życiu. Ale nie tylko dla mężczyzn, a po prostu, jak mi się wydaje, mężnych ludzi. Czyli osób, które chcą bardziej i lepiej.

Dziś przeanalizujemy dokładnie jeden z wpisów, by nauczyć się, jak tworzyć dobre, skuteczne komunikaty. Takie, które ciekawią i oddziałują. A przy okazji być może dowiemy się,

Czy żeby mieć świetną relację wystarczy spotkać odpowiednią osobę?,

bo właśnie ten post bierzemy na warsztat!

Na początek przyjrzyjmy się organizacji tekstu. Tak jak w przypadku Zuchowych wpisów, notka ma trójdzielną budowę z jasnym podziałem na wstęp, rozwinięcie (w tym przypadku w punktach, co znacznie polepsza czytelność) i zakończenie.

Dobrego blogera poznasz po tym, że formatuje tekst w chorągiewkę.

Tekst często przypomina literę F. Mamy do czynienia ze zdaniami krótszymi i dłuższymi, wielokrotnie złożonymi. Zdecydowanie przykuwa to oko czytelnika, ale i bota.

(Dobrze, wiem, że boty nie mają oczu, bo składają się z kodów, ale to metafora. Taki środek stylistyczny. Czaicie, nie)?

Takie formatowanie jest bardzo lubiane przez wyszukiwarki, więc SEO u Michała z pewnością jest bardziej niż cacy. Widać to zresztą już po samym tytule wpisu. Układa się on w dosyć popularne pytanie. Sporo ludzi pewnie ma wątpliwości co do tego zagadnienia i chce dowiedzieć się, jak to naprawdę jest.

W dalszej części wpisu autor przedstawia swoje zdanie w bardzo klarowny sposób.

Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!

Jeśli potrzebujesz motywacji, dzięki której wreszcie ukończysz swój tekst, szczegółowych porad na temat wydawania oraz marketingu książki, dobrze trafiłeś!
W gratisie też pierwsze strony mojego e-booka 7 grzechów głównych debiutanta!
* pola wymagane

Co ważne, Volant unika generalizowania.

Nie pisze, że wszyscy ludzie zachowują się tak i tak, co jest typowe dla nieopierzonych twórców. Podchodzą do danego tematu przez pryzmat własnego ego. Zakładają, że jeśli oni czegoś nie robią, np. nie kupują gumy balonowej o smaku woskowiny, to z pewnością nikt tego nie robi. Oczywiście przykład z gumą balonową to mój niezbyt wyrafinowany środek stylistyczny, Volant używa dużo ciekawszych porównań. Przyjrzyjmy się im bliżej.

Niektórym wystarczy słowo „związek”, żeby dostali ataku paniki i wyszukiwali promocje na bilet do Meksyku. Inne osoby mogą mieć tyle nierozwiązanych spraw i problemów ze sobą, że każdy wspólny dzień będzie przypominać pracę w kopalni azbestu.

Zastanawialiście się kiedyś w ogóle, skąd się bierze azbest? Ja, jak do tej pory, nie. Ale zrobiłam właśnie research i mózg mi paruje, bo dowiedziałam się nawet, że w Kanadzie istnieje miejscowość o nazwie Asbestos! Rzecz jasna miasteczko słynie z największej kopalni azbestu na świecie. Myślałam, że czytając Volantification zdobędę wiedzę o psychologii i komunikacji, a tu proszę, nagle wjeżdżają geografia i górnictwo.

Ważna rzecz o metaforach.

Oprócz tego, że muszą być prawdziwe (w takim sensie, że dzień nie może przypominać pracy w kopalni kauczku, bo kauczuk to tworzywo, które pozyskuje się m.in. z drzew lub laboratorium chemicznego), to powinny być adekwatne!

Adekwatne do czego?

A do całego tekstu. Bo np. jeśli akcja Waszej książki rozgrywa się w średniowieczu, to nie napiszecie, że ten dzień przypominał moment bombardowania Hiroshimy, gdyż to wydarzenie z XX wieku. Jeśli piszecie wpis na blog, macie więcej dowolności, to prawda. Tylko że wciąż niefartowne będzie powoływanie się na przykłady z fizyki czy metafory o tym, że mężczyzna wiodący podwójne życie zachowuje się jak cząsteczka kwantowa, jeśli tworzycie bloga o dobrych relacjach. Bo większość czytelników pewnie nie ma magisterki z fizyki i nie załapie, że chodzi o to, iż opisywany facet może być właściwie w dwóch miejscach na raz, gdy akurat nikt nie patrzy.

Dobra historia zawsze spoko!

Storytelling oraz przykłady z życia są znakomitymi pomysłami na obrazowanie swoich teorii. Łatwo zidentyfikować się z koleżanką czy przyjacielem autora, który zmaga się z jakimś problemem. W ten sposób jako czytelnicy nie tylko czujemy, że nie jesteśmy sami z kłopotami, ale i inne osoby mają trudności. Skoro tym, o którym czytamy, pomogła rada autora bloga, analogicznie i nam pomoże, prawda?

Volant stosuje na swoim blogu świetną, prostą retorykę. Nie powołuje się na badania odległych nam naukowców, o których nikt nie słyszał, a nawet jeśli, to wiadomo, że mogą być opłaceni albo przez Putina, albo tych drugich. Czerpie inspirację od swoich czytelników.

Własnych znajomych.

Ciotki ogrodnika.

Babci szwagra.

I na tym polega piękno tych opowieści oraz moc ich rażenia, bo czytając notki nie odnosimy wrażenia, że rozmawiamy z jakimś mądrym panem doktorem, wyniosłym dyrem z korpo czy ideałem, którym nigdy nie będziemy (a chcielibyśmy). Czytelnik nie czuje więc dystansu czy nawet zazdrości, wręcz przeciwnie. Jego podświadomość jest utulona, bo za pośrednictwem bloga w zasadzie spędza czas ze swoim błyskotliwym kumplem. Może trochę starszym, jeśli chodzi o życiowe doświadczenie. Może trochę twardszym albo bogatszym, bo patrzy na świat nieco szerzej. Ale nie jakoś strasznie.

Morał musi być. Najlepiej tłusty.

Rozwiązanie problemu zarysowanego we wstępie notki znajduje się na koniec. Jest dobitnie wyróżnione przez boldowanie. Ale najciekawsze nie jest to, że autor użył pogrubienia w sensie dosłownym, wciskając ctrl+b. Chodzi o to, że puenta jest tak dobitna, że trafia prosto do serca czytelnika. Często w dwóch zdaniach mieści się tak ogromny ładunek emocjonalny, że człowiekowi robi się głupio i po lekturze zamiast zamknąć blog, pójść jeść, wrócić do pracy albo marnotrawienia czasu przed komputerem, po prostu się zatrzymuje.

Nie dość, że rozumie, to i czuje, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

Z tego powodu powinno się liczyć na to, że będzie się miało najlepszy związek w historii, ale jednocześnie przygotowywać się na problemy, które mogą nadejść.

Nie tylko dlatego, że gorsze chwile prawie na pewno nadejdą, ale też dlatego, że mnóstwo ludzi pluje sobie w brodę, że nie wiedzieli czegoś wcześniej, za to nikt nie ma do siebie pretensji, że wie za dużo.

Mieliście kiedyś wyrzuty sumienia, bo nie postąpiliście właściwie? Bo gdybyście wiedzieli, że kogoś ranicie, może trzymalibyście język za zębami? Wyrzucaliście sobie, że ktoś wam wcześniej o czymś nie powiedział, bo teraz wasze życie potoczyłoby się pewnie zupełnie inaczej?

To są pytania retoryczne. Bo nawet zakładając, że jesteście psychopatami (śmiałe założenie, ja wiem, że moi kochani czytelnicy są osobami o wielkim sercu, przeroście empatii i wrażliwości tak wielkiej, że nie pomieści jej nawet magazyn Amazona), i tak popełniacie błędy z niewiedzy.

Każdemu się to zdarza.

O tym wie Volant i śmiało uderza w struny, które zawsze zadrgają. A tym samym nie tylko dba o to, by jego teksty były niezapomniane. Dodatkowo sprawia, że jego czytelnicy faktycznie budzą się ze snu i wprowadzają w swoje życie istotne zmiany ku lepszemu życiu.

Również za to, że Volant nigdy nie leje wody.

Jeśli uważa, że coś jest czarne, pisze wprost, że jest czarne, zamiast tworzyć nudne eseje o pięćdziesięciu twarzach koloru #000000.

W jego postach nie ma ani jednego zbędnego słówka. Każde zdanie, które znajduje się w poście, jest niezbędne dla czytelnika, by albo pojął, o co chodzi, albo się uśmiechnął, albo coś poczuł. Autor bardzo szanuje czas swoich czytelników, za co mu chwała i wiwat, i ole!

No generalnie czapki z głów.

Chcesz pisać jak Michał Szatiło z Volantification?

Nie rób tego. Serio, odradzam. Stwórz swój własny styl, lepiej na tym wyjdziesz.

Ale w trakcie jego powstawania przyłóż się do tego, by:

  1. pamiętać o tym, kto jest Twoim czytelnikiem i zwracać się do niego w jak najprzystępniejszy sposób,
  2. unikać dłużyzn, które zupełnie nic nie wnoszą do Twojej wypowiedzi,
  3. pisać o tym, co doskonale znasz i co przeżyłeś, a nie o teoriach, z którymi nie masz zupełnie nic wspólnego.

Jak widać to połączenie daje genialne efekty.

Podobało Ci się? To zaobserwuj moją stronę na Facebooku, by być na bieżąco z kolejnymi wpisami.

A jeśli udało mi się Tobie w jakiś sposób, np. dowiedziałeś się z lektury czegoś nowego o warsztacie pisarskim, udostępnij tę notkę!

Powodzenia w rozwoju, nie tylko twórczym i mnóstwa radości!

Wasza

3 inspirujące refleksje, które zmotywują Cię do tworzenia w trudnych momentach

5 prostych sposobów, by być nieustannie zainspirowanym!

Obudź swoją kreatywność i przywołaj wiosnę! 8 ćwiczeń na pisanie

#3 Jak oni piszą? VOLANTIFICATION, czyli Michał Szatiło

by Emilia Nowak time to read: 7 min
0

Chcesz napisać książkę, która będzie się dobrze sprzedawać? Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!

Razem pokonujemy literackie sztormy. Niestraszna nam twórcza blokada czy góra lodowa w postaci nieuczciwego wydawcy. Jeżeli potrzebujesz motywacji oraz profesjonalnej wiedzy o pisaniu, wydawaniu i marketingu książki, która poprowadzi Cię prosto do wymarzonego celu, jesteś w dobrym miejscu! Zapraszam na pokład! 

 

Dziękuję za zapis, a teraz sprawdź swoją skrzynkę mailową i potwierdź subskrypcję!