Miło mi obserwować rozwój moich ulubionych twórców z naszego wspólnego poletka, jakim jest polska literatura obyczajowa. Po lekturze Tam, gdzie jesteś sądziłam, że trudno będzie stworzyć coś lepszego, ale Tomasz Betcher udowodnił, że się da! Sprawdźcie, jakie emocje towarzyszyły mi przy lekturze Szeptuna.
Uwielbiam góry. Nie bez powodu akcja mojego Hotelu Aurora toczy się w Sudetach. Dzięki Szeptunowi trafiamy zaś w magiczne Beskidy, gdzie na granicy z Słowacją odwiedzimy istny raj dla miłośników medycyny alternatywnej. Odkryjemy moc ziół, poznamy sekrety Cyganów, przeżyjemy niebezpieczne przygody i chwile prawdziwej namiętności!
Julia, główna bohaterka, potrzebuje pomocy, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. Widzą to jednak jej rodzice i niemal siłą wpychają córce pieniądze, by mogła zabrać swoje pociechy na wakacje w góry. Tam mają spotkać się z szeptunem, w którym ostatnia nadzieja na rozwiązanie zdrowotnych problemów małego Kuby. Oprócz choroby syna, Julia ma na głowie jeszcze dziwne zachowanie swojej starszej latorośli, Marysi i niepokój związany z ciężką pracą męża na morzu. By zapewnić swej rodzinie odrobinę wytchnienia, przyjmuje prezent rodziców i jedzie w Beskidy.
Na miejscu czeka sporo niespodzianek. Zamiast uzdrowiciela w wieku senioralnym spotykają jego wnuka, Waldka, niezbyt rozmownego, bardzo tajemniczego i niesamowicie przystojnego. Zrządzenie losu sprawia, że rodzina zatrzymuje się pod dachem mężczyzny na dłużej. Zostają unieruchomieni przez grom z jasnego nieba, tak, dosłownie, bo piorun trafia w auto Julii. Kobieta postanawia zostać w beskidzkiej wiosce i cieszyć się urokami natury, kiedy jej auto będzie naprawiane. Za sprawą Waldka jej życie szybko się zmienia. Ale najlepsze kuracje mają do siebie to, że najpierw trzeba sporo pocierpieć. Na jaw wychodzą często druzgoczące tajemnice, które dotyczą rodziny Julii oraz gospodarza. Historia życia Waldka jest naznaczona okrutnym bólem. Czy tytułowy Szeptun będzie w stanie przezwyciężyć dręczące go demony przeszłości…?
Książka bardzo mi się spodobała, bo sporo się w niej dzieje. Kolejne wydarzenia następują po sobie bardzo szybko i nie ma opcji, żeby czytelnik nudził się choć przez chwilę.
Mamy do czynienia z sytuacjami, które mogą dotknąć każdego. Wykluczenie, porzucenie i wykorzystywanie to nie jedyne trudy, z jakimi przyjdzie się skontrować bohaterom Szeptuna. Tomasz Betcher jak zwykle nie uciekł od trudnych tematów, wręcz przeciwnie. Z premedytacją wszedł w rany naszego społeczeństwa i pokazał dzięki historiom swoich postaci, co zrobić, by mogły się zagoić. Wyszedł z tego starcia mistrzowsko, wykazując się ogromną wrażliwością i mądrością. Tak, Szeptun jest więc książką terapeutyczną, ale w moim odczuciu równie dużą wartość ma warstwa rozrywkowa, wręcz przygodowa (starcia Waldka ze znienawidzonym krewniakiem i ciemna strona ich interesów) oraz kulturowa. Szeptun zabierze nas bowiem również w intrygujący świat słowackich Cyganów, ich codziennego życia i rytuałów.
Czy w Szeptunie jest magia?
Nie, to powieść obyczajowa z silnym wątkiem romantycznym i moim zdaniem nie ma w niej nic z realizmu magicznego. To, że Waldek miewa pewne uzdolnienia, które można nazwać nadprzyrodzonymi, moim zdaniem nie pasują do konwencji choćby zbliżonej do fantastycznej, bo przeglądając newsy w telefonie znajdziemy więcej baśni niż w Szeptunie. Największą, magiczną moc, ma tu proza Tomasza Betchera. Autor potrafi totalnie zauroczyć czytelnika i nie sposób oderwać się od lektury.
Jeśli uważasz, że i moje wpisy potrafią zauroczyć, zaobserwuj mnie na fejsie.
Poza tym, gdy tylko skończyłam czytać, na Szeptuna rzuciła się moja mama, która jest najbardziej wybredną czytelniczką, którą znam. Ponieważ lektura niesamowicie ją usatysfakcjonowała, przyprawiła o przyspieszone bicie serca, a w jednym momencie prawie o stan przedzawałowy (jak widać od motylków w brzuchu do arytmii droga niedaleka, gdy w książkach jest tyle emocji, co w Szeptunie!), z czystym sumieniem mogę napisać, że to lektura uniwersalna i międzypokoleniowa. Mnie i mamę dzieli 35 lat, a jednak obu nam powieść niezmiernie się podobała!
Chciałabym napisać, że coś w Szeptunie mnie irytowało.
No bo ile można tak komplementować autora? Nudno się może człowiekowi zrobić. Ale nie ma rzeczy, do której można by się przyczepić. Tutaj nawet humor był na odpowiednim poziomie, Waldek próbujący ogarnąć media społecznościowe z Marysią czy niektóre dialogi bohaterów przyprawiały mnie o salwy śmiechu. Było przeuroczo, pięknie, namiętnie i ciekawie.
Dodatkowo Szeptun jest piękną lekcją wrażliwości. Dla rodziców w stosunku do dzieci oraz dla mężczyzn w stosunku do ich kobiet.
Reasumując w dwóch słowach: epicka obyczajówka.
Na zachętę KLIKNIJCIE TU i posłuchajcie kilku pierwszych rozdziałów Szeptuna na EMPIK GO.
Sprawdźcie też koniecznie odcinek Fabryki Dygresji na YT, który nagraliśmy razem z autorem Szeptuna, Tomaszem Betcherem, by zachęcić Was do pisania.