Gdzie jest miłość? W mówieniu partnerce: ty chyba jesteś nienormalna?! Czy troskliwym uścisku oraz pytaniu: kochanie, jak mogę pomóc?
Obserwuję ludzi. Słucham tego, co mówią. Dużo czytam i prowadzę empiryczne badania – spokojnie, żadne zwierzęta nie ucierpiały oprócz jednego królika doświadczalnego – mnie. Tak właśnie wygląda praca pisarki. Ostatnio zgłębiam dzieła Carla Gustawa Junga, jestem również w trakcie lektury Psychologii miłości profesora Bogdana Wojciszke (chcecie wideorecenzję, jak skończę?) i najnowszego numeru dwumiesięcznika Newsweek. Psychologia.
Zatem nie będę gołosłowna, a treściwa do bólu w tym, co zaraz przeczytacie.
To, co bierzesz za miłość, nie musi być wcale miłością.
Pamiętam, jak spacerowałam sobie z Anią rok temu po rezerwacie przyrody i, jak to przystało na tak wielką artystkę, powiedziała zdanie, które mną wstrząsnęło.
Ty jeszcze nie wiesz, co to jest miłość.
Oczywiście usłyszenie prawdy przypominało cios między oczy rozgrzanym do czerwoności pogrzebaczem. Ale że mężczyzną nie jestem, więc nie muszę udowadniać swoich racji, zamilkłam. Przetrawiłam. Ostatecznie się z nią zgodziłam i podjęłam próbę rozwinięcia się w kierunku poznania miłości.
Najpierw nauczyłam się słuchać, czym miłość nie jest.
- Jesteś głupia czy szurnięta?
- Jak ty wyglądasz… Zrób coś ze sobą wreszcie!
- No ale w takich łachmanach chyba z domu nie wyjdziesz?
- Oczywiście znowu musisz robić sceny!
- Jesteś przewrażliwiona, przecież to był tylko żart!
- Wcale tak tego nie powiedziałem, źle mnie zrozumiałaś!
- Serio nie wiem, czemu jesteśmy razem.
- Jak możesz tego nie rozumieć?!
- Lepiej idź pobiegaj zamiast znowu oglądać te głupoty, bo zaraz zaczniesz wyglądać jak tłusta krowa.
- Długo będziesz tak jeszcze ględzić?
- Wymyśliłaś to sobie, mówię ci po raz kolejny: skończ przesadzać!
To są słowa, które bolą. Nie są miłością, tylko uwikłaniem, próbą wyżycia się, zaspokojenia własnych potrzeb (często patologicznych), skrzywdzenia drugiej osoby, aktem narcyzmu lub, niestety, upośledzenia emocjonalnego.
Ale są jeszcze gorsze rzeczy.
Na przykład próba manipulacji.
Gdy partner zabiera Cię do rodziców i wspólnie z nimi próbuje wywrzeć na Ciebie nacisk, bo chce coś ugrać. Czasem jest to stos upranych i wyprasowanych koszul, innym razem seks lub nawet wymożenie decyzji o założenie rodziny. Rozmawia o swoich potrzebach nie z Tobą, a z innymi ludźmi, licząc na ich poparcie. Opowiada, jaki jest biedny i niezrozumiany. A potem oni przychodzą do Ciebie i pytają, czemu jesteś taka niewrażliwa, nieczuła na jego potrzeby? Przecież on chce dobrze…
Na liście najgorszych świństw, jakie w życiu popełniłam, jest odmówienie koleżance bycia wysłuchaną.
Ta drama wydarzyła się jeszcze za czasów mieszkania w akademiku. Środek nocy, większość ludzi wstawiona, ja chciałam iść spać, a tamci się pokłócili.
On dopadł mnie pierwszy, spokojnie przedstawił swoją bardzo prawdopodobną wersję, a ja się z nim zgodziłam.
Ona przybiegła potem, wzburzona, zapłakana, z ogromnym poczuciem niesprawiedliwości. A ja zamknęłam jej drzwi przed nosem.
To było ogromne chujostwo z mojej strony. Mija dziesięć lat od tego momentu. Wciąż pamiętam, jakby to było wczoraj.
Dobrze jest pamiętać o tym, co się spierdoliło.
Dzięki temu teraz mogę być lepszą przyjaciółką dla innej osoby. Lepiej kochać.
Wróć.
Nie lepiej.
Wtedy byłam narcystycznie zakochana w swoim kruchym ego, postępowałam tak, by było mi wygodnie. Dopiero teraz zaczęłam się kochać osoby, jakie spotykam, takimi, jakimi są. Nie mam potrzeby robić z nich bohaterów mojego psychicznego scenariusza. Od tego jest wymyślanie powieści. Fikcji literackiej. A życie to prawda, nie fikcja! Prawda nie zawsze taka, jaka nam się podoba, o jakiej fantazjowaliśmy.
Często dużo lepsza.
Tylko trzeba nauczyć się dostrzegać to piękno.
Albo je słyszeć.
Czym jest miłość i w jakich słowach do nas przemawia?
- To, co mówisz, sprawia mi ból, czy naprawdę tak uważasz?
- Bardzo dobrze wyglądasz w tej koszulce. Podoba mi się, jak podkreśla twoje kształty. Jesteś sexy!
- Kochanie, proszę, pójdź się odświeżyć. Od razu poczujesz się lepiej i nam obojgu będzie przyjemniej.
- Widzę, że jesteś bardzo wzburzona. Chodź na kanapę. Usiądziemy, zrobię herbatę i przedyskutujemy to jeszcze raz, dobrze? Przecież zależy nam na tym samym.
- Kocham cię bez względu na to, ile masz fałd na brzuchu, czy masz makijaż albo włosy na nogach.
- Wiem, że jest trudno, ale przejdziemy przez to razem. Pomogę ci.
- Dziękuję, że przy mnie jesteś i w chwilach radości, i w chwilach choroby.
- Nie chcę cię zmieniać, jesteś dla mnie cudem.
- Mam wrażenie, że ten problem nas przerasta. Chodźmy do specjalisty, może dobrze nam doradzi? Spróbujmy pójść na terapię i zobaczymy, co dalej.
- Zależy mi na zrealizowaniu tego marzenia. Czy pomożesz mi to osiągnąć? Jeśli nie teraz, to kiedy? Proszę cię o odpowiedź, bo to bardzo ważne. Sam nie dam rady, potrzebuję twojego wsparcia.
Znacie pary, które się tak komunikują?
Przyznam się przed Wami, że ja przez wiele lat zupełnie nie wiedziałam, iż w ogóle można tak ze sobą tak otwarcie rozmawiać! Wychowałam się w rodzinie, w której komunikacja leży i kwiczy – sorry, mamo, sorry, tato, jesteście mistrzami w wielu dziedzinach, ale nie w tej.
Dużym krokiem uświadamiającym w pojmowaniu miłości było poznanie Magdy. Magda jest dla mnie wzorem nie tylko w kwestiach zarządzania biznesem. Spotkałyśmy się na studiach. Magda prowadzi nie tylko swój świetny biznes – jeśli planujecie ślub, to koniecznie odwiedźcie Studio Brzoza, a jeśli zerwiecie zaręczyny na skutek lektury tej notki, to zaobserwujcie przepiękny Instagram Magdy i skorzystajcie przy kolejnej okazji lub polećcie znajomym.
Magda jest dla mnie też wzorem kobiety, która kocha i jest kochana.
Ma dwójkę dzieci z mężem, o którym potrafi mówić godzinami. W rozmowie z Magdą prędzej czy później (a zwykle prędzej) pojawia się postać Tomka. Wtedy Magda uśmiecha się jak zakochana nastolatka, natychmiast rozkwita, a jej oczy nabierają łagodności niczym u jelonka Bambi.
Rozmawiałam też z Maciejem, mężem Ani. Opowiedział mi o trudach swojego 30-letniego małżeństwa, które zaczęło się całkiem niespodziewanie. O cierpieniach, komplikacjach i wyzwaniach. Gdy zapytałam, jakim cudem przetrwali, na jego twarzy pojawił się uśmiech oraz niesamowite ciepło.
Właśnie tak wygląda miłość.
Miłość to cud bezwarunkowej akceptacji, który rodzi przetrwanie.
Tego, co dobre i tego, co złe.
Hardkor, no nie? Ale istnieje.
Magda i Tomek są małżeństwem 11 lat. Niech Was nie zmylą słodkie oczy Bambi. Magda napisała mi, by podkreślić w tekście, że to było 11 lat ciężkiej pracy nad relacją.
Nic nie pomoże, jeśli nie potrafisz się komunikować
Znam osoby, które wolą siedzieć 14 godzin w pracy niż wrócić do domu, gdzie czeka stęskniona żona, bo tak boją się z nią porozmawiać. Znam kobiety (byłam jedną z nich), które są dobre w przekłamywaniu swojej rzeczywistości i udawaniu przed sobą, że jest okej, ale na zdjęciu obok swojego partnera wyglądają, jakby właśnie zawisły na krzyżu.
Skomunikuj się przede wszystkim z sobą. Pokochaj przede wszystkim siebie. Wejdź w wartościową relację z osobą, z którą jesteś od urodzenia aż po grób – spójrz w lustro, oto ona. Przestań kłamać. Nie bój się. Przestań mówić jedno, myśleć drugie, robić trzecie.
A potem weź się za relacje.
No, żebym to ja jeszcze w biznesach tak biegła była, jak w relacjach.
O tym, jak kochać siebie, za tydzień. Będziecie czytać?
Ciekawa jestem Waszych historii, więc zapraszam do sekcji komentarzy.
Pozdrawiam czule,
Wasza
_____________________
Ten blog jest dla Ciebie. Wszystkie treści tworzę, byś mógł rozwinąć skrzydła. Pomóż mi zdobyć i przekazać Ci jeszcze więcej ciekawej wiedzy: wesprzyj tę formę twórczości, stawiając mi kawę. Dobro wraca!
Mało mało mało, zaczęłam czytać i poczułam klimat i te historie i chciałbym więcej a tu koniec