Współpraca z Fabryką Dygresji była dla Katarzyny M. Jurkowskiej dopiero początkiem literackiej przygody. Po ciepło przyjętym przez odbiorców debiucie, nadszedł czas na kolejne, niesamowite przygody Uli w Gdy przemówią miasta. Czas dowiedzieć się, co nowego w zakresie twórczego rozwoju autorki!
Emilia Teofila: Co zmieniło się w Twoim życiu od premiery Gdy ucichną miasta?
Katarzyna M. Jurkowska: Od czasu premiery Gdy ucichną miasta – czyli mojej debiutanckiej książki – minęły trzy lata, a ja mam wrażenie, jakby minęło ze trzydzieści. Od tamtej pory zmieniło się mnóstwo rzeczy: przede wszystkim stan mojej wiedzy o rynku wydawniczym, stan wiedzy o możliwościach promocyjnych książek. Zmieniło się też moje nastawienie do ebooków: kiedyś mijałam je z obojętnością, dziś traktuję jak nieodłączną część mojego życia (zarówno jako czytelniczka, jak i autorka). Od czasu premiery GUM nauczyłam się wiele o selfpublishingu. Skończyłam kurs edycji i korekty tekstu u Ewy Popielarz, który dał mi olbrzymią siłę i zwiększył pewność siebie podczas przygotowywania tekstów (zarówno własnych, jak i cudzych). Ponadto w czerwcu 2022 ukazała się kontynuacja GUM – Gdy przemówią miasta – i skończyłam pisać część trzecią (jest w przygotowaniu i ukaże się w kwietniu 2023 roku).
Na końcu muszę wspomnieć o najważniejszym: czytelnikach i czytelniczkach, którzy poznali historię Uli, którzy śledzą moje działania w mediach społecznościowych i są ze mną od trzech lat.
Ta społeczność wciąż rośnie i napełnia mnie pozytywną energią i motywuje do działania. Fakt, że taka społeczność zbudowała się wokół GUM, jest przecudowny!
ET: Gdy ucichną miasta w świadomości czytelników uchodzi za jedną z najlepszych książek postapo w literaturze polskiej. Na Lubimyczytac.pl mocne 7,9 gwiazdki i opinie rozanielonych odbiorców. Czy tego właśnie się spodziewałaś, rozpoczynając prace nad trylogią?
KMJ: Najlepsza książka postapo w literaturze polskiej? O rany!
Szczerze? Rozpoczynając prace nad trylogią, myślałam tylko o tym, żeby się spodobało, żeby czytelnicy mieli poczucie dobrze spędzonego czasu podczas czytania i żeby to było po prostu dobre: dobrze napisane, dobrze przygotowane. Wiadomo, że nie da się napisać książki, która będzie idealna, która spodoba się wszystkim. To nierealne. Ale faktycznie w różnych miejscach w przestrzeni internetowej dominują bardzo pozytywne opinie zarówno o Gdy ucichną miasta, jak i drugim tomie Gdy przemówią miasta. Liczyłam na to, ale nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze 😊
ET: Pandemia pokrzyżowała Ci szyki czy pomogła w promocji książki?
KMJ: Sytuacja związana z pandemią (lockdown) pomógł mi przede wszystkim w dokończeniu tomu drugiego i trzeciego (wyprowadziłam się z energicznej Warszawy i przeprowadziłam w spokojniejsze miejsce).
Boksowałam się wtedy z myślami, jak wydać kolejne książki. Wahałam się, czy warto iść w druk, czy lepiej w ebooki.
Sytuacja z lockdownem pomogła mi podjąć tę decyzję. A promocję kolejnej książki dostosowałam już do nowych warunków, więc mogę śmiało powiedzieć, że pandemia nie pokrzyżowała mi za wielu szyków (tylko podróżnicze).
ETN: Główna bohaterka serii, Ula, mimo mnóstwa wyzwań, świetnie radzi sobie w postapokaliptycznej rzeczywistości. Kieruje się pięknymi wartościami, oprócz przetrwania zna znaczenie przyjaźni, rodziny. Czy właśnie to jest głównym przekazem Twojej książki, by bez względu na okoliczności, trzymać się razem?
Między innymi. Przyjaźń, miłość, rodzina, społeczność to ważne elementy w życiu każdego człowieka, nawet zatwardziałego introwertyka. Jak pokazuje historia Uli, wspólne działania mogą pomóc, a samotność nie zawsze służy.
Muszę jednak zaskoczyć: Ula nie jest postacią krystalicznie czystą, a przed nią jeszcze sytuacje, w których postąpi nie do końca… krystalicznie. 😉
Przed nami finał trylogii (premiera w kwietniu 2023) i zamierzam porządnie wstrząsnąć fanami serii!
ET: O kontynuacji Gdy ucichną miasta, czyli Gdy przemówią miasta (mam ciarki, gdy tylko myślę o tym tytule!), piszesz na swojej www, że jest tam jeszcze więcej mroku, szoku i druga część ogólnie jeszcze bardziej wciąga. Czy możesz zajawić nam choć ociupinkę tego, co czeka Ulę w tej odsłonie przygód?
KMJ: Mogę zdradzić, że zaczynamy od razu z grubej rury. Pierwszy tom serii pozostawił czytelników w dużej niepewności i od tego zaczynamy tom drugi: najpierw krótka niepewność, potem jeszcze krótsze wyczekiwanie, aż w końcu huk, szok i niedowierzanie 😉
Pojawią się nowe informacje na temat wojny, która zniszczyła znaną nam cywilizację, pojawią się nowe fakty na temat samej Uli i jej rodziny. Mamy też to, co czytelnicy bardzo lubią: nowi bohaterowie, nowe znajomości, nowe emocje… Ale też znajome tempo akcji i powrót znajomych twarzy. Muszę przyznać, że osobiście lubię tę część najbardziej (i jest najdłuższa!).
>>>ZAMÓW GDY UCICHNĄ MIASTA<<<
ET: Druga część to tylko wersja elektroniczna, nie papierowa. Gdy ucichną miasta ma spory wydźwięk ekologiczny. Czy to troska o środowisko, czy względy ekonomiczne? Wiemy, że nie wszyscy fani są tym rozwiązaniem usatysfakcjonowani. Nie zastanawiałaś się nad tym, by skorzystać z nowej opcji Amazona – druku na żądanie?
KMJ: Wpływ na decyzję o publikacji drugiego tomu w formie ebooka miała zarówno trosko o środowisko, względy ekonomiczne, jak i troska o czytelnika.
Jakiś czas temu trafiłam gdzieś w sieci na opinię, że rynek wydawniczy w Polsce jest „przegrzany”.
Określenie to uderzyło we mnie mocno i rezonuje do dziś, bo… zgadzam się z tym. Rocznie ukazują się (w formie papierowej, i to w nakładach minimum 500 sztuk) setki książek (zarówno dobrze przygotowane książki, jak i takie, które nie powinny się ukazać – źle napisane, źle przygotowane). Wystarczy wejść na stronę Empiku i sprawdzić nowości i zapowiedzi – olbrzymie ilości.
Do tego dochodzą rosnące koszty związane z drukiem. Gdybym zdecydowała się na publikację drugiej książki w formie papierowej, cena okładkowa wyniosłaby ponad 50 zł. (Niewielu czytelników zdaje sobie sprawę, jakie koszt kryją się za taką ceną: korekta, redakcja, skład, grafik, druk, magazynowanie, wysyłka, prowadzenie sklepu internetowego, podatki. Do autora faktycznie trafia niewiele). Czy to ma sens? Dla mnie, na ten moment – nie. Zależy mi na tym, aby do czytelników trafiła przede wszystkim treść, by na kilka godzin podczas czytania mogli przenieść się do innego świata, przeżyć przygodę, zapomnieć na chwilę o swoich problemach. By jak najwięcej zainteresowanych osób mogło sobie pozwolić na przeczytanie mojej książki. Drugi tom jest dostępny na Legimi za niższą cenę lub w abonamencie.
Wiem, że są czytelnicy, których moja decyzja nie usatysfakcjonowała. Jest jednak też duża liczba osób, które trafiły do mnie dzięki publikacji ebooka na Legimi.
Chciałabym usatysfakcjonować wszystkich czytelników – bo to dzięki nim i dla nich piszę – ale tak się po prostu nie da.
W pewnym momencie trzeba podjąć najkorzystniejszą decyzję z możliwych. I uważam, że ja taką właśnie podjęłam.
Na razie nie planuję opublikować którejkolwiek części GUM w wersji papierowej, jednak nie wykluczam tego w przyszłości (jakaś limitowa wersja może? Kto wie). Tak samo jak nie wykluczam publikacji innych książek w wersji papierowej. Wszystko zależy od sytuacji na rynku wydawniczym i tematyki książki.
ET: Ciężkie jest życie self-publisherki?
KMJ: Ciężkie jest życie selfpublisherki, która jest selfpublisherką po godzinach, a główny dochód czerpie z pracy etatowej 9 to 5 😉 Gdy czytelnicy odpoczywają w sobotę i niedzielę, ja spędzam po dwanaście godzin dziennie na pisaniu, edycji napisanego tekstu, weryfikację redakcji, korektę po składzie, na działaniach promocyjnych i dokształcaniu się. Gdy w tygodniu zamykam służbowego laptopa o siedemnastej, otwieram drugi komputer, na którym czekaj powieści do ogarnięcia.
Muszę przyznać, że czasem gubi mi się w tym work-life balance. Nauczyłam się jednak, że jest w życiu bardzo ważny i muszę o nim pamiętać, jeśli chcę zachować dobrą jakość przekazywanych przeze mnie historii.
Może gdybym nie miała pracy etatowej, mogłabym pracować nad książkami w tygodniu, a w weekend odpoczywać. Ale z drugiej strony dzięki tej samej pracy nie muszę wypuszczać w świat pisanych na siłę książek, byle tylko zarobić na chleb. Ot, wady i zalety różnych rozwiązań 😉
Ale nie narzekam! Uważam, że jestem w najlepszej możliwej sytuacji 😊
ET: Czy możesz odbiorcom Fabryki Dygresji przekazać od siebie 3 wskazówki na to, by stworzyć dobrą powieść?
KMJ: Dużo czytać.
Dużo i systematycznie pisać.
I nie zapominać, że oprócz pisania trzeba też żyć (podróże, gotowanie, skoki na bungee, spacery z psem, czytanie różnorodnej literatury, oglądanie filmów Marvela, wylegiwanie się na plaży, podziwianie tęczy, wędrówki po górach, chodzenie na randki). Dobra książka nie powstanie, jeśli nie została stworzona ze skrawków prawdziwych doświadczeń.
____________________________________
Kasi bardzo dziękuję za ciekawą rozmowę, a Was zapraszam do bliższego poznania autorki. W czwartek 27 X w grupie Kobiety Piszą odbędzie się spotkanie autorskie on-line.
Zapraszam gorąco!
_______________________________________________
Ten blog jest dla Ciebie. Wszystkie treści tworzę, byś mógł rozwinąć skrzydła. Pomóż mi zdobyć i przekazać Ci jeszcze więcej ciekawej wiedzy: wesprzyj tę formę twórczości, stawiając mi kawę. Dobro wraca!