Nie wiem, czy jesteście świadomi, ale wyczytałam jakiś czas temu w Internetach, że 7 listopada to Dzień Feministki.Oficjalny czy nieoficjalny? Międzynarodowy czy lokalny? Nieistotne. Grunt, że kobieta z klasą powinna czytać. Jeśli więc macie chętkę na dobrą lekturę, zróbcie sobie koniecznie prezent na 7 listopada. Panowie zaś – zadbajcie o swoje kobiety. Zamiast ciastkami, nakarmcie je dobrą literaturą!
Poniżej przedstawiam Wam listę 10 lektur*. Każda z nich to według mnie idealna książka dla feministki. Tak się składa (nie do końca zresztą przypadkowo), że wszystkie z nich możecie kupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Znak. Koniecznie dajcie znać w komentarzu, jakie inne książki powinna przeczytać kobieta z klasą i wspólnie stwórzmy później o wiele dłuższą listę. Jeśli zaś mieliście już styczność z pozycjami, o jakich dzisiaj Wam opowiem, również proszę Was o opinie. Przyznam się bez bicia, że mam ogromną ochotę na poniżej prezentowane lektury, ale żadnej z nich do tej pory jeszcze niestety nie czytałam.
To jest ta trudność dzisiejszych czasów: ideały, marzenia, piękne oczekiwania jeszcze się nie zdążą rozwinąć, a już zostają trafione i totalnie zniszczone przez najbardziej przerażającą rzeczywistość.
Tymi słowami zaczyna się Dziennik Annelies Marie Frank, nastoletniej Żydówki, która przez ponad dwa lata ukrywała się wraz z rodziną w Amsterdamie przed zesłaniem do obozu zagłady. Dziewczyna opisuje swoje spostrzeżenia i wchodzenie w dorosłe życie w nietypowych, tragicznych warunkach. Mimo egzystowania w zamknięciu, tekst Dziennika poraża optymizmem, wiarą w ludzi oraz sporo mówi o dorastaniu. Jestem przekonana, że to bardzo ważny utwór w historii literatury, a jego lektura doda mądrości, odwagi oraz empatii.
O Cixi dowiedziałam się z powieści autorstwa Anchee Min pt. Cesarzowa Orchidea. Zbeletryzowana, porywająca historia kobiety, która decydowała o losie 400 milionów ludzi, tak bardzo przypadła mi do gustu, że zapragnęłam poznać losy Cixi bez literackich ubarwień. Autorka książki, Chang Jung, dołożyła wszelkich starań, by przedstawiony w książce wizerunek władczyni Chin był jak najwierniejszy i w tym celu zgłębiała najrozmaitsze źródła, m.in. zawierające 12 milionów dokumentów Pierwsze Archiwum Historyczne Chin.
Myślę często, że na świecie nie ma chyba kobiety mądrzejszej ode mnie. Choć słyszałam wiele o królowej Wiktorii, wciąż nie sądzę, by jej życie było w połowie tak ciekawe i urozmaicone jak moje.
Spójrz na mnie, ode mnie zależy los 400 milionów ludzi.
To słowa samej Cixi. Nawet, jeśli trącą narcyzmem, nie można chyba zaprzeczyć, że była niesamowitą kobietą, prawda?
Dawno, dawno temu, biegamy z Julitą po Starym Browarze, zastanawiając się, co kupić Weronice na urodziny. Jedynym słusznym wyborem jest książka. Ale jaka? Jaką książkę kupić starej, obecnej i przyszłej przyjaciółce? To musi być coś wyjątkowego!
W nasze ręce wpadają Białe zęby. Od razu wiemy, że to ta, a nie inna lektura nada się na tę okazję. Bo to też przecież książka o przyjaźni. I o kobietach.
Kobiety na ogół nie potrafią zerwać z rodziną i przeszłością, ale mężczyźni zachowali tę pierwotną zdolność. Po prostu zrywają z tym, zupełnie tak jakby odklejali sztuczną brodę, i dyskretnie, cichcem wracają do społeczeństwa, kompletnie odmienieni.
Teraz żałuję, że nie kupiłam egzemplarza książki również dla siebie. Dowiedziałam się, niedługo po zakupie, że to debiut wybitnej brytyjskiej pisarki. W Białych zębach Zadie Smith przedstawia losy trzech rodzin emigrantów, mieszkających we współczesnym Londynie. Wczytując się we fragmenty, odnalazłam nie tylko sporo mądrości, ale i zachłysnęłam się wręcz cudownym stylem autorki. Pragnę wręcz więcej i mam nadzieję, że niebawem uda mi się przeczytać Białe zęby. W końcu książka ta znalazła się w zestawieniu 100 najlepszych angielskich powieści magazynu TIME. Przypadek? Nie sądzę!
Film, który powstał na motywach tej powieści, jest chyba już w pewnej mierze kultowy. Pamiętam, że w latach dziewięćdziesiątych moja mama co chwila go oglądała i bez przerwy się nim zachwycała. Nie pamiętam już za dobrze fabuły, ale wiem, że jeśli będę ją sobie odświeżać, to najpierw na pewno sięgnę po książkę, pełną ciepła, przyjaźni i kobiecości.
Lata trzydzieste, Alabama – ach, jak cudownie to brzmi! Dwie przyjaciółki, Idgie i Ruth, otwierają kawiarenkę, którą oprócz magicznego aromatu kawy i przepysznych potraw wypełniają iskry namiętności, radość, miłość, a czasem gniew, rozgoryczenie oraz… zbrodnia. To, co mnie najbardziej w książce interesuje, to jednak nie historia, a jej prostota i aktualność. Choć została wydana po raz pierwszy blisko trzydzieści lat temu, w świecie kobiet niewiele się zmieniło od tego czasu.
Kiedyś była dziewicą, by jej nie wyzywano od puszczalskich i dziwek; wyszła za mąż, by jej nie wyzywano od starych panien; udawała orgazm, by jej nie wyzywano od oziębłych; urodziła dzieci, by jej nie wyzywano od bezpłodnych; nie została feministką, by jej nie wyzywano od dziwaczek nienawidzących mężczyzn; nigdy nie narzekała i nie podnosiła głosu, by jej nie wyzywano od zrzęd…
To, że Szymborska wielką poetką była, jest i będzie na wieki, to chyba wszyscy już wiedzą. Ale nie każdy słyszał o jej felietonach, prezentowanych w zbiorze pt. Wszystkie lektury nadobowiązkowe.
Po staroświecku uważam, że czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła.
Znacie ten cytat, prawda? Z wielką chęcią pobawiłabym się w czytanie felietonów Szymborskiej, tym bardziej, że postrzeganie tej kobiety wyłącznie poprzez pryzmat jej wierszy wydaje się być ogromnym spłyceniem jej obrazu, jakkolwiek głębokie jej poezje by nie były. Jak bardzo będzie można identyfikować się z polską noblistką? To się okaże, ale mam wrażenie, że każda dziewczyna i kobieta będzie mogła wyłuskać z tekstów coś dla siebie. A ponad wszystko delektować się pierwszorzędną literaturą.
Ta, która wydaje nas na świat, a później przed nim broni. Ta, której najbardziej chcemy zaimponować, i którą najbardziej krzywdzimy, nawet, jeśli tak bardzo tego nie chcemy… Matka. Być może właśnie nią jesteśmy w czasie teraźniejszym lub przyszłym. Pewnie chcemy tego z całego serca lub boimy się nawet o tym pomyśleć.
Powieść Szum Magdaleny Tulli to podobno najbardziej osobista książka tej wybitnej polskiej twórczyni. Chciałabym móc ją poznać, by zobaczyć, jakim ogromem odwagi musiała posłużyć się pisarka, żeby wydać taki utwór. O relacjach matka-córka zawsze było mi bardzo trudno pisać. Nic dziwnego. To najważniejsza więź w moim życiu. Być może dzięki lekturze okazałabym się choć trochę lepszą córką lub wreszcie się zdecydowała, czy wychowanie dziecka to coś, czemu byłabym w stanie sprostać… Lektura wydaje się też poważnym utworem o dorastaniu. Tak, koniecznie muszę ją przeczytać!
Kto utraci bezkarność z miejsca staje się dorosły. A dorosłość to równia pochyła, wiadomo dokąd prowadzi.
Jola to dziewczyna, która prześlizguje się przez życie, starając się, by możliwie jak mniej ją zabolało. Urodzona w latach osiemdziesiątych, dojrzewa, kończy szkołę, wychodzi za mąż i… ucieka z domu. Dlaczego? Co kryje się w umyśle kobiety, decydującej się na tak drastyczny krok? I czy przez chwilę nie pomyślała o tym każda z nas…?
Bądź dla innych miła i taka, jaką chcieliby cię widzieć. Wtedy nie napytasz sobie biedy, nikt ci niczego nie udowodni. W ogóle się od ciebie odczepią, bo zwyczajnie o tobie zapomną. „Nie mówić, nie ufać, nie odczuwać”. Być miłą.
Wypadałoby przeczytać wreszcie książkę jednej z największych i najszlachetniejszych polskich feministek, której utwory trzykrotnie nominowane były do Nagrody Literackiej Nike. Wierzę, że wkrótce mi się to uda.
Spójrzcie tylko na tę piękną, intensywnie czerwoną okładkę!
(Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, czerwień to mój ulubiony kolor, który uważam za bardzo kobiecy – wiecie, czerwone szpilki, czerwona kiecka, czerwone paznokcie, czerwona szpilka, czerwień wojny, jaką musimy toczyć każdego dnia z trudnym życiem, czerwień krwi cieknącej z poszarpanych od namiętnych pocałunków ust i krwi wyciekającej co miesiąc z naszego łona).
Literatura to nie tylko reportaż, biografia, felieton, poezja czy powieść. To również dramat, często tak pomijany pośród innych gatunków. Tramwaj zwany pożądaniem to kultowa książka, zekranizowana w 1951 roku. W filmie główną rolę zagrał Marlon Brando, o którym na pewno wszyscy słyszeli, lecz któż w rękach trzymał książkę jednego z najwybitniejszych amerykańskich dramaturgów minionego wieku? Wydanie, które prezentuje Wydawnictwo Znak, to nie tylko Tramwaj, ale i inne porywające utwory Williamsa, przełożone przez Jacka Poniedziałka. Ślinka cieknie!
Ale zakochać się to nie znaczy kochać. Zakochać się można nienawidząc.
Kobiety kobietami, ich namiętności, pragnienia, spory i problemy chlebem codziennym, ale nie zapominajmy, że bez mężczyzn nasz świat przestałby zupełnie istnieć! Dlatego kolejną dobrą książką dla feministki będzie coś z klasyki. Idealnie nadadzą się do tego celu Bracia Karamazow, czyli najwybitniejsza chyba powieść Fiodora Dostojewskiego. Czterej bracia, jedna zbrodnia: ojcobójstwo. Jestem niezwykle ciekawa tego utworu, ponieważ do Dostojewskiego zraziła mnie Zbrodnia i kara, przez tak wielu ogłoszona dziełem genialnym. Teraz chciałabym zweryfikować mój pogląd na twórczość autora. Męski świat pełen surowości, pierwotnych instynktów, siły i mroku jest bardzo, bardzo pociągający… Nie ma to jak rozkoszować się nim, kiedy opisany zostaje w mistrzowski sposób!
Ostatnia pozycja intryguje mnie po trosze enigmatycznym opisem, jednak w większej mierze chęcią oceny twórczości Katarzyny Krenz, doświadczonej już autorki oraz debiutującej Julity Bielak. Ponoć panie pracowały nad powieścią, będąc oddalonymi od siebie setki kilometrów, nie spotykając się w świecie rzeczywistym, a jedynie korespondując ze sobą. Taki system przypomina mi dawne czasy, kiedy powstawały moje pierwsze opowiadania współtworzone w brulionie wraz z przyjaciółkami oraz prowadzenie strony internetowej z ocenami blogów. Ach, sentymentalnie się zrobiło. Mam nadzieję, że książka będzie dowodem, iż kobiety potrafią się porozumieć, bez względu na poglądy i odległość, a zatem że kobieca solidarność nie jest tylko mitem.
Wszystkie książki do sprawdzenia na
Świętujcie 7 listopada godnie i z kulturką. Lektura to sprawdzony sposób na każdą okazję, więc mam nadzieję, że przygotowana przeze mnie lista książka dla feministki przydatna będzie przez cały rok. Dorzucajcie swoje propozycje!
_____________________ *Wpis został zainspirowany akcją Wydawnictwa Znak, mającą na celu promocję książki pt. Księżyc myśliwych.
Książki dla feministki? Jakie są kryteria? Każda książka może być dla feministki, zależy co się chce z niej wyciągnąć. Opieranie się tylko na jednym wydawnictwie, zwłaszcza katolickim, to moim zdaniem kiepski pomysł. Żadnej z tych książek nie czytałam, do Zadie zbieram się jak ślimak od paru lat. Ja jako miłośniczka bibliotek czytam sporo dawno wydanych książek, które uważam, że powinny się znaleźć na tapecie. Przeszkadzają mi w twoim spisie różne ograniczenia. Wydawnicze, kulturowe, tematyczne (inne gatunki nie istnieją?), formy (brak poezji), itd. Moje propozycje stworzyłyby kolejny post, więc może odpowiem na blogu w ciągu kilku dni. Akurat jestem zalatana.
Kryteria? Dobra lektura, która wniesie w nasze życie coś nowego, więc tak, zgadzam się z Tobą, że w zasadzie każda książka dla feministki się nadaje. Nie chcę docelowo opierać się na jednym wydawnictwie, ale skoro Wydawnictwo Znak podrzuciło taki pomysł, poczułam się zainspirowana i z ochotą przygotowałam takie zestawienie. Fajnie byłoby, gdybyś zrobiła swoją listę, z ogromną chęcią bym się w nią wgryzła!
Mam nadzieję, że niedługo przeczytasz i zrecenzujesz coś. 😉 Część wybranych przez ciebie książek albo mnie zainteresowała, albo już jest na liście do przeczytania kiedyś, ale na razie mam taką kolejkę, że bez zewnętrznej motywacji nie ruszę 😛
O matulo, miałam zrobić listę dla silnych i niezależnych kobiet z kilkoma pozycjami, które wymieniłaś 🙂 Cieszę się, że taki spis powstał, a użyłaś bardzo ciekawych przykładów. Z wszystkich czytałam jedynie "Braci Karamazow", która jest książką genialną po prostu. Mam ogromną chrapkę na "Tramwaj zwany pożądaniem", bo i ekranizacja, i spektakl w Teatrze Bagatela to cudeńka 🙂 A zresztą to wszystkie wydają się naprawdę ciekawe!
Co to znaczy książki dla feministek? Ktoś mógłby stwierdzić, że taką pozycją jest "Druga płeć". Istnieje problem zdefiniowania tzw literatury kobiecej. Czy to są książki pisanie tylko przez kobiety; czy są to książki, w których bohaterkami są kobiety; czy literaturę kobiecą mogą uprawiać mężczyźni; czy zawsze główną bohaterką musi być kobieta, a nie mężczyzna? Tych pytań rodzi się wiele. Książki po prostu czytajmy, niezależnie od płci czy statusu społecznego.
Nie obchodzę takich dni, jak dzień feministki, nie po drodze mi z takimi obchodami. Nie mniej jednak, książkę "Smażone zielone pomidory" autorstwa Fannie Flag mam już od dawna w głowie i aż żal, że nie czytałam jeszcze. A polecił mi ją kolega z pracy, który wg mnie zna się na dobrej literaturze. Pozdrawiam 🙂
Co prawda trafiłeś właśnie do Fabryki, ale postaraj się czuć jak u siebie w domu.
Jestem Emilia Teofila i uważam, że słowa mają moc. Kocham historie. Wierzę, że mogą zmienić ludzi i świat na lepsze. Prowadzę kursy kreatywnego pisania i tworzenia treści do Internetu. Jestem autorką książek oraz prelegentką. Pomagam twórcom w procesie, wydawaniu i promocji ich utworów utworów. Wspieram w budowaniu marki osobistej. Prywatnie podróżuję, także po rubieżach własnego umysłu. Wyznaje wiarę w wielką trójcę: literaturę, tenis i pierogi. Jeśli uważasz, że w życiu nie musi być pięknie, ale koniecznie ma być ciekawie — odwiedzaj mnie częściej.
Piromani
Intryguje Cię Poznań po zmroku?
Sięgnij po mój debiut. Poznaj pragnącą zostać pisarką Lidkę i jej niezwykłych przyjaciół: szaloną Szoszanę, czarodzieja Piernika i rycerskiego Kiryła! Zobacz, do czego prowadzi młodych ludzi brak zrozumienia ze strony rodziców oraz niewystarczająca dawka miłości.
Hotel Aurora
Powieść obyczajowa, w której różne pokolenia i temperamenty spotykają pod tym samym dachem w przeuroczej górskiej scenerii. Niebezpieczny romans, rodzinne sekrety, siła kobiet i dużo czarnego humoru!
Grand Hotel Granit
Duchy domagają się, by ich historia została opowiedziana.
Żywi milczą zaciekle, a upchane głęboko w szafie trupy nie są do końca martwe…
Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Czy ten, kto mówi, że kocha, może skrycie nienawidzić?
Zapraszam do lektury mojej trzeciej powieści!
Dołącz do nas i rozwijaj się!
Zapraszam do grupy kobiet z pasją, dla których pisanie stanowi treść życia. Wspólnie rozwijamy się, uczymy, motywujemy i promujemy.
W grupie można więcej!
Chcesz napisać książkę, która będzie się dobrze sprzedawać? Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!
Razem pokonujemy literackie sztormy. Niestraszna nam twórcza blokada czy góra lodowa w postaci nieuczciwego wydawcy. Jeżeli potrzebujesz motywacji oraz profesjonalnej wiedzy o pisaniu, wydawaniu i marketingu książki, która poprowadzi Cię prosto do wymarzonego celu, jesteś w dobrym miejscu! Zapraszam na pokład!
Dziękuję za zapis, a teraz sprawdź swoją skrzynkę mailową i potwierdź subskrypcję!
Książki dla feministki? Jakie są kryteria? Każda książka może być dla feministki, zależy co się chce z niej wyciągnąć. Opieranie się tylko na jednym wydawnictwie, zwłaszcza katolickim, to moim zdaniem kiepski pomysł. Żadnej z tych książek nie czytałam, do Zadie zbieram się jak ślimak od paru lat.
Ja jako miłośniczka bibliotek czytam sporo dawno wydanych książek, które uważam, że powinny się znaleźć na tapecie. Przeszkadzają mi w twoim spisie różne ograniczenia. Wydawnicze, kulturowe, tematyczne (inne gatunki nie istnieją?), formy (brak poezji), itd. Moje propozycje stworzyłyby kolejny post, więc może odpowiem na blogu w ciągu kilku dni. Akurat jestem zalatana.
Kryteria? Dobra lektura, która wniesie w nasze życie coś nowego, więc tak, zgadzam się z Tobą, że w zasadzie każda książka dla feministki się nadaje.
Nie chcę docelowo opierać się na jednym wydawnictwie, ale skoro Wydawnictwo Znak podrzuciło taki pomysł, poczułam się zainspirowana i z ochotą przygotowałam takie zestawienie.
Fajnie byłoby, gdybyś zrobiła swoją listę, z ogromną chęcią bym się w nią wgryzła!
Mam nadzieję, że niedługo przeczytasz i zrecenzujesz coś. 😉 Część wybranych przez ciebie książek albo mnie zainteresowała, albo już jest na liście do przeczytania kiedyś, ale na razie mam taką kolejkę, że bez zewnętrznej motywacji nie ruszę 😛
O matulo, miałam zrobić listę dla silnych i niezależnych kobiet z kilkoma pozycjami, które wymieniłaś 🙂 Cieszę się, że taki spis powstał, a użyłaś bardzo ciekawych przykładów. Z wszystkich czytałam jedynie "Braci Karamazow", która jest książką genialną po prostu. Mam ogromną chrapkę na "Tramwaj zwany pożądaniem", bo i ekranizacja, i spektakl w Teatrze Bagatela to cudeńka 🙂
A zresztą to wszystkie wydają się naprawdę ciekawe!
Feministka ze mnie żadna, ale Dziennik przeczytam chętnie 😉
P.S. Organizuję u siebie wymiankę świąteczną z akcentem książkowym. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz do zabawy. W tamtym roku było super! 🙂
Co to znaczy książki dla feministek? Ktoś mógłby stwierdzić, że taką pozycją jest "Druga płeć". Istnieje problem zdefiniowania tzw literatury kobiecej. Czy to są książki pisanie tylko przez kobiety; czy są to książki, w których bohaterkami są kobiety; czy literaturę kobiecą mogą uprawiać mężczyźni; czy zawsze główną bohaterką musi być kobieta, a nie mężczyzna? Tych pytań rodzi się wiele. Książki po prostu czytajmy, niezależnie od płci czy statusu społecznego.
Nie obchodzę takich dni, jak dzień feministki, nie po drodze mi z takimi obchodami. Nie mniej jednak, książkę "Smażone zielone pomidory" autorstwa Fannie Flag mam już od dawna w głowie i aż żal, że nie czytałam jeszcze. A polecił mi ją kolega z pracy, który wg mnie zna się na dobrej literaturze. Pozdrawiam 🙂