Nie lubię poezji, to nie jest moja działka, trochę się rozmijamy, wolę prozę – mówiłam jeszcze chwilę temu. Wreszcie opuściło mnie jednak zaćmienie umysłu i teraz mogę Wam z całą pewnością powiedzieć, że ten, kto nie obcuje z liryką ma naprawdę bardzo ograniczone horyzonty myślowe. A żeby dodatkowo Was podjudzić do czytania poezji, kochani Polacy – jeżeli nie znacie twórczości naszych sztandarowych artystów, to nie jesteście godni trzymania jakichkolwiek insygniów związanych z naszą ojczyzną. Nawet biało-czerwonego szalika na meczu Euro. Dlatego dzisiaj o Wisławie Szymborskiej i Ludziach na moście.
Inst: @emiliateofila |
Dawno już chciałam podjąć się zrecenzowania tomiku poetyckiego, ale uważałam, że brak mi do tego kompetencji. Moje pióro może i niektórzy określają jako lekkie, ja sama niestety nie mogę się z tym zgodzić. Piszę nierzadko wulgarnie i dobitnie, delikatności mam tyle, co kobyła ciągnąca brony po polu. Poza tym poezją interesuję się od niedawna, trochę łyknęłam na studiach, więcej już z piosenek Grabaża i strony Świetlickiego na FB. Szkoda, bo wydawnictwo, w którym pracuję, wydaje naprawdę niesamowite zbiorki poetyckie, które zrecenzowałabym z miłą chęcią, gdyby nie ten brak wiary we własne siły.
Na szczęście pani Menadżer z wydawnictwa Znak gdzieś tam wyszperała Fabrykę dygresji i uznała, że podeśle mi dwa tomiki. Pewnie nikt inny nie chciał się podjąć recenzji, bądźmy realistami. Ale z drugiej strony… Nie piszę przecież stricte recenzji, tylko opisuję swoje odczucia związane z lekturą danej książki. Może właśnie tak powinno się robić z poezją?
Jednym z tomików przesłanym przez panią Menadżer były Ludzie na moście Wisławy Szymborskiej, która chyba największą poetką polską była, jest i będzie. Czy ktoś się z tym nie zgadza? Lubię być wyprowadzana z błędu, więc dajcie znać w komentarzu, dobrze?
Tomik rozpoczyna się od utworu Trema, w którym ja liryczne (czyli podmiot liryczny, to są synonimy tak jakby, maturzyści, przygotowujcie się do egzaminu czytając mojego bloga, dużo zyskacie!) porusza istotny temat wyższości poetów nad pisarzami albo pisarzy nad poezją. I tutaj się zatrzymamy, bo to bardzo ważny utwór, który dotyka mnie osobiście.
Inst: caroline_ratliff |
Słyszę bardzo często, że polska literatura jest do dupy, bo mało jest dobrych pisarzy.
Nieprawda. Jeżeli ktokolwiek tak twierdzi, to znaczy, że nie ma rozeznania w literaturze polskiej. Ale o tym troszkę później. Postaram się Wam jeszcze w tym tygodniu udowodnić, że świat polskiej twórczości literackiej jest o wiele barwniejszy niż sama tęcza, a może nawet i katalog Duluxa.
Słyszę również, że o ile książki czytać warto, to prozę, bo dostarcza rozrywki. A poeci piszą tylko i wyłącznie dla innych poetów.
Jeszcze większa nieprawda.
Czytać warto cokolwiek. Książki kontrowersyjne warto czytać, takie Wilgotne miejsca na przykład. Mądre książki, czyli podręcznik do historii literatury oświeceniowej warto czytać. I nawet Pięćdziesiąt twarzy Greya warto czytać, albo i, o co pewnie mnie nie podejrzewacie, książki Katarzyny Michalak. Ponieważ oprócz rozrywki lektury doświadczają nam emocji, wiedzy oraz potrafią zmienić perspektywę. Z Wilgotnych miejsc, oprócz tego, że trzeba myć cipkę, dowiecie się, jak bardzo potrafią nas skrzywić i skrzywdzić właśni rodzice, całkowicie nieświadomie. Z podręcznika do HLP Klimowicza wyniesiecie praktyczne wskazówki co do życia po ukończeniu studiów. A dwa ostatnie przytoczone przeze mnie przykłady to rewelacyjne wzorce do nienaśladowania.
Jednak to, czego nie słyszę, albo słyszę zdecydowanie za rzadko, to to, że przede wszystkim warto czytać poezję.
Liryka bowiem nie jest ani gorsza, ani lepsza od epiki. Ktoś może bardziej woleć erotyki Leśmiana niż podręcznik Kamasutry, a kto inny poważać bardziej Orbitowskiego niż Świetlickiego. Można się o to kłócić, można sobie nawet dawać za to po mordzie, w końcu przeważnie o gustach winno się dyskutować, ale nie wolno umniejszać znaczenia żadnego z gatunków literackich.
Poezja po prostu sprawia wrażenie bardziej wymagającej.
Taka dygresja, prowadząca wszak do konkluzji, bo tak naprawdę nie o to, nie o to zupełnie w Tremie Szymborskiej chodzi. A o co? Dowiecie się, gdy przeczytacie. Albo i nie, w końcu poezję można interpretować, jak się chce i nie dajcie sobie w szkole wmówić, że jest inaczej.
To fragment już z innego wiersza, Dzieci epoki. Fantastyczne jest to, że nawet jeśli nie porywa mnie każdy utwór Szymborskiej z Ludzi na moście, to w znacznej większości przypadków trafiają się fragmenty aż proszące o zapisanie. Na ścianie, w zeszycie, sercu.
Lektura tego konkretnego tomiku nie jest rzeczą na raz. Zresztą, tak to jest z poezją, że wraca się do niej. Co miesiąc, rok lub dziesięć, żeby zobaczyć, czy zrozumiało się więcej, niż poprzednim razem. Będę wracać do książki, bo czytając poszczególne utwory, zaczynam zastanawiać się intensywnie nad tym, co zostawię po sobie dla świata, kiedy z niego odejdę. Emocje płynące spomiędzy wersów są związane z przemijaniem. Szymborska w Ludziach na moście często pisze o śmierci i sprawach raczej poważnych, więc zbiór nie nadaje się na prezent dla osoby, która raczej chodzi z głową w chmurach. A może? Może właśnie warto ściągnąć ją na ziemię?
Inst: serena__giorgi |
Poezja Szymborskiej nie jest bowiem stereotypowymi lirykami skleconymi w fazie skrajnego uniesienia, spowodowanego silnymi emocjami czy psychodelikami. O dziwo, poetka udowadnia wciąż z zaświatów dzięki swojemu wiekuistemu exegi monumentum, że tworzyć wiersze można, stąpając twardo po ziemi zamiast fruwania w obłokach, jedząc czarny chleb zamiast płatków kwiatów, pijąc czarną kawę zamiast upajania się tylko i wyłącznie nieszczęśliwą miłością.
Literatura to życie.
Nieważne, czy proza czy poezja.
A samo wydanie książki jest po prostu przepiękne. Twarda oprawa, cudowna kolorystyka wnętrza – w ogóle, cała seria, w skład której wchodzą tomiki takie jak choćby Tutaj czy Koniec i początek, została opublikowana przez Znak na fantastycznie wysokim poziomie, na jaki zasłużyła Wisława Szymborska. Dodatkowo wydanie zostało wzbogacone o skany oryginałów wierszy, więc można zobaczyć, gdzie pojawiały się skreślenia i co zmieniło się przy publikacji. Niesamowicie cenne doświadczenie.
Na koniec chciałabym Was poprosić o przysługę. Nie dla mnie, dla Was samych. Na chociaż pięć kupionych/przeczytanych książek beletrystycznych lub jakichś poradnikowych czy tam reportażowych, co wolicie, zaopatrzcie się choć w jeden tomik poetycki i spędźcie nad nim trochę czasu. Pokontemplujcie. To Was na pewno uszlachetni.
Możecie zacząć od lektury Ludzi na moście. Polecam z czystym sercem.
Nie potrafię bez poezji żyć, towarzyszy mi każdego dnia, nią zaczynam lub kończę dzień. 🙂
No wreszcie się doczekałam recenzji tomiku wierszy! Kocham poezję sama także piszę i u mnie na półce więcej jest tomików wierszy niż prozy. Cieszę się że tu trafiłam
Poezja zawsze zmusza do refleksji…sięgnę po ten tomik.
Bardzo lubię wiersze Szymborskiej, więc jak zobaczyłam ten wpis nie mogłam nie zajrzeć. Jak dobrze dowiedzieć się czegoś nowego i jednocześnie ciekawego. Bardzo zachęciłaś mnie, aby zdobyć ten tomik. Pozdrawiam. 🙂
No,wydanie super, brałabym 😉 rozumiem tych, co mówią, że Polska nie ma zbyt wielu dobrych pisarzy. To prawda. Miała kiedyś. Teraz ma zaledwie kilku 😉
Pięknie napisane. Szymborska to, jak dla mnie, ciągle bardzo wymagająca poetka i chciałbym czytać, ale boję się, że nie zrozumiem. 🙂 Za to przyznam się, oczywiście w sekrecie, że niczyje wiersze nie działają na mnie tak, jak Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. 🙂
Uwielbiam W. Szymborską. Dobrze, że są jeszcze ludzie którzy ją doceniają.
Ludzi na morzu? *śmiech*
OMG faktycznie też śmiechłam. 😀 Dzięki za komentarz!