Dziś o tym, jak to się stało, że pisanie uczyniło mnie lepszym człowiekiem i wyzwoliło ze starych schematów. Ale najpierw stanowiło przyczynę ogromu frustracji. Jak cierpienie wyewoluowało w niezmierne szczęście? Dlaczego wszystko w pewnym momencie zmieniło się o 180 stopni?
Miałam może jedenaście, może dwanaście lat, kiedy trzymałam w ręku Harry’ego Pottera i Kamień Filozoficzny. Książkę pożyczyła mi moja największa przyjaciółka z dzieciństwa, Julita, tak jak i kolejne części. Już wtedy wiedziałam, że w przyszłości, tak jak J. K. Rowling, stanę się bestsellerową autorką. Moje historie będą zabawiały czytelników w kraju, a może i na całym świecie.
To było marzenie, z którym nie potrafiłam sobie poradzić.
Od dziecka towarzyszyła mi ogromna presja. Musiałam być we wszystkim najlepsza. W szkole muzycznej, w klasie, na konkursach recytatorskich… Jako młoda dziewczyna nie rozumiałam, że nie wszystko w życiu przychodzi jak za dotknięciem magicznej różdżki.
Pragnęłam być królową literatury, już, teraz, z publikacją pierwszej książki, niech ktoś ją przetłumaczy na chiński, ja chcę dostać literackiego Nobla, c’mon, gdzie moje miliony dolarów?!
Myślałam to, co myśli każdy debiutant: że wydanie książki jest równoznaczne z jej sprzedażą, dotarciem do czytelnika i staniem się rozpoznawalną autorką.
Nie jest to prawda. Życie pokazało mi, jak wiele ciężkiej pracy trzeba włożyć w budowanie własnej marki osobistej. Ile czasu trzeba spędzić przy tworzeniu kolejnych tekstów. I że, rzecz jasna, moi Piromani to bardzo dobry debiut, ale nie porywający. Dlaczego?
Tak naprawdę dopiero, kiedy otrzymałam wewnętrzną recenzję od samego Tomka Węckiego, autora doskonałego Wtajemniczenia, redaktora naczelnego Spisku Pisarzy, trzy lata po publikacji książki, dotarło do mnie, że pisanie o moich własnych problemach uporządkuje moją duszę, ale nie zachwyci każdego odbiorcy.
By podbić serce każdego czytelnika, muszę przekazać uniwersalną wartość. Coś cennego nie tylko dla mnie, ale i innych ludzi.
Przestać skupiać się na własnym wnętrzu, a zamiast tego opowiedzieć historię, która będzie ważna i wielowymiarowa.
Oczywiście to, że na kartach papieru rozliczyłam się z przeszłością, było dla mnie pierwszym krokiem do zrozumienia nie tylko siebie, ale i pojęcia, jak działa świat. Co prawda od napisania książki do zrozumienia tego, co napisałam, minęły cztery lata, ale debiut był w moim życiu zdecydowanie kamieniem milowym. Pokazałam sama sobie, że mogę wreszcie coś skończyć, wbrew temu, jakie bzdury wymyślało na mój temat własne ego.
Myślę też, że utarłam nosa części otaczających mnie osób, które czerpały wielką radość z moich wcześniejszych porażek. To, że mi się nie wiodło, było dla nich pociechą, bo sami też nie radzili sobie w życiu. Publikacja sprawiła, że wyewoluowałam. Poszłam naprzód szybciej, dużo bardziej raźnym krokiem. Zaczęłam żyć z o wiele większą pasją. Największą zaś wartość sprawiały mi wiadomości, które otrzymywałam i dalej otrzymuję od młodych czytelników. Piromani naprawdę zmienili ich życie. Lektura dała im oparcie w trudnych momentach. Poczuli się na chwilę mniej samotni i nieszczęśliwi.
Literatura nie jest w stanie zastąpić Ci ciepła drugiego człowieka, ale dzięki pisaniu możesz to ciepło znaleźć.
Kiedy coś piszemy, a potem druga osoba to czyta, i w ten sposób między dwójką ludzi powstaje bardzo intymna relacja, zaczyna dziać się magia. To przecież kontakt telepatyczny. Nikt nic nie mówi, a prócz słów, między ich umysłami przepływają emocje, obrazy i inne doznania zmysłowe. Ten świat tak bardzo mnie fascynował, że przez długie lata wierzyłam, że tylko spełnienie w karierze literackiej zapewni mi błogie szczęście.
To też nieprawda. Czymże bowiem byłyby wszystkie literackie nagrody, worki z pieniędzmi czy angaż do reklamy banku, gdybym nie mogła zostać poklepana po ramieniu przez bliską osobę? Zobaczyć w jej oczach pokrzepienia i dumy z moich osiągnięć? Obecnie nie twierdzę, że pisanie jest mi w życiu absolutnie potrzebne. Poradziłabym sobie bez tego.
(Co prawda czułabym się na pewno przez pewien czas jak obdarta ze skóry albo pozbawiona wątroby, ale jakoś bym przeżyła).
Wiem jednak, jak wspaniałe są więzi, które nawiązuje się dzięki pisaniu. Podczas targów książki można porozmawiać z ludźmi, którzy czytali coś Twojego, na tak różne tematy, że przechodzi to wszelkie pojęcie! Z jednej strony to obcy człowiek, ale z drugiej strony osoba, która zna Cię lepiej niż Ty sam.
Największe fajerwerki wybuchają wtedy, gdy tworzy się wspólnie. Razem pracuje nie tylko nad swoimi tekstami, ale też otaczającą nas rzeczywistością.
W szkole podstawowej razem z Julitą i Weroniką, prowadziłyśmy Brulion. To był bardzo niebezpieczny zeszyt, pełen fantastycznych historii z elfami i marzeniami erotycznymi. Wspólnie prowadziłyśmy historię, którą uzupełniałyśmy w wolnych chwilach, a potem miałyśmy sporo radochy, mogąc czytać te zapiski. Moja piękna więź z dziewczynami trwa do teraz, choć w pewnym momencie wiele nas dzieliło i nie widziałyśmy się mnóstwo czasu.
Wspaniale też było wziąć udział w ubiegłorocznych warsztatach pisarskich, by spędzić intensywny weekend na tworzeniu antologii o powstaniu wielkopolskim. Czas spędzony zarówno z początkującymi pisarzami, jak i gwiazdami polskiej branży wydawniczej (Sylwią Chutnik, Przemkiem Semczukiem i Piotrem Bojarskim), był niesamowitym doświadczeniem. Zaskakujące, jak bardzo Twój tekst w oczach drugiej osoby różni się od Twojego zamysłu. A przecież znaki na kartce wciąż te same…
Myślę że każda dziedzina sztuki podobnie rozwija ludzką wrażliwość i współczucie. Nieważne czy to malarstwo, muzyka, architektura, czy literatura właśnie.
Sęk w tym, że kiedy zaczynasz się uczyć gry na pianinie w wieku czterdziestu lat, nie zostaniesz już wybitnym pianistą. Na skrzypcach nawet nie będziesz w stanie nauczyć się poprawnie grać, bo od małego dziecka trzeba mieć specjalnie do tego wyćwiczony nadgarstek.
Ale w pisaniu nie liczy się wiek. A może i wręcz przeciwnie? Im później zaczynasz, tym dojrzalsza będzie opowieść, jaką przedstawisz czytelnikowi?
Pierwsza książka Sylwii Chutnik ukazała się, gdy autorka miała 29 lat. J. K. Rowling zadebiutowała, mając 32 lata. A Kazimierz Kutz w wieku 83. Jego Piąta strona świata powstawała przez 15 lat. Została wydana przez Znak i nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia.
Dlatego, moi Drodzy, warto pisać, a jeszcze lepiej: pisać dobrze.
W tym celu (oraz w celu poznania zakamarków własnej duszy i poznania innych, wrażliwych, wspaniałych osób) pragnę zaprosić Was na warsztaty. Już w marcu organizujemy je z Varsztatovnią. Pobawimy się w kreatywne pisanie i napiszemy własne utwory, które będą mogły ubiegać się o publikację w czasopismach literackich lub wygraną w konkursach. Edycja wiosenna rusza w kilku miastach, ja natomiast serdecznie zapraszam Was do Poznania. Bo będę tam ja. 🙂 Więcej informacji oraz zapisy na tej podstronie.
Na koniec zapytam o Wasze prywatne opinie i stanowiska. Co jest w życiu ważniejsze? Pasja czy życie osobiste? Czy pasja jest w ogóle w życiu niezbędna, czy można się bez niej jakoś obejść, otaczając rodziną? Co, prócz pasji, może zapewnić Wam najgłębsze poznanie samego siebie?
Bardzo ciekawa jestem Waszych odpowiedzi i tego, czy oferta warsztatów jest dla Was interesująca.
Co prawda trafiłeś właśnie do Fabryki, ale postaraj się czuć jak u siebie w domu.
Jestem Emilia Teofila i uważam, że słowa mają moc. Kocham historie. Wierzę, że mogą zmienić ludzi i świat na lepsze. Prowadzę kursy kreatywnego pisania i tworzenia treści do Internetu. Jestem autorką książek oraz prelegentką. Pomagam twórcom w procesie, wydawaniu i promocji ich utworów utworów. Wspieram w budowaniu marki osobistej. Prywatnie podróżuję, także po rubieżach własnego umysłu. Wyznaje wiarę w wielką trójcę: literaturę, tenis i pierogi. Jeśli uważasz, że w życiu nie musi być pięknie, ale koniecznie ma być ciekawie — odwiedzaj mnie częściej.
Piromani
Intryguje Cię Poznań po zmroku?
Sięgnij po mój debiut. Poznaj pragnącą zostać pisarką Lidkę i jej niezwykłych przyjaciół: szaloną Szoszanę, czarodzieja Piernika i rycerskiego Kiryła! Zobacz, do czego prowadzi młodych ludzi brak zrozumienia ze strony rodziców oraz niewystarczająca dawka miłości.
Hotel Aurora
Powieść obyczajowa, w której różne pokolenia i temperamenty spotykają pod tym samym dachem w przeuroczej górskiej scenerii. Niebezpieczny romans, rodzinne sekrety, siła kobiet i dużo czarnego humoru!
Grand Hotel Granit
Duchy domagają się, by ich historia została opowiedziana.
Żywi milczą zaciekle, a upchane głęboko w szafie trupy nie są do końca martwe…
Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Czy ten, kto mówi, że kocha, może skrycie nienawidzić?
Zapraszam do lektury mojej trzeciej powieści!
Dołącz do nas i rozwijaj się!
Zapraszam do grupy kobiet z pasją, dla których pisanie stanowi treść życia. Wspólnie rozwijamy się, uczymy, motywujemy i promujemy.
W grupie można więcej!
Chcesz napisać książkę, która będzie się dobrze sprzedawać? Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!
Razem pokonujemy literackie sztormy. Niestraszna nam twórcza blokada czy góra lodowa w postaci nieuczciwego wydawcy. Jeżeli potrzebujesz motywacji oraz profesjonalnej wiedzy o pisaniu, wydawaniu i marketingu książki, która poprowadzi Cię prosto do wymarzonego celu, jesteś w dobrym miejscu! Zapraszam na pokład!
Dziękuję za zapis, a teraz sprawdź swoją skrzynkę mailową i potwierdź subskrypcję!
Funkcja trackback/Funkcja pingback