Męczą mnie teksty w stylu: feminizm kończy się tam, gdy trzeba wnieść lodówkę na 9. piętro i tak dalej. Zamawiałam w maju lodówkę na trzecie i dwóch osiłków ledwo dawało sobie radę. Uważam, że autorami tych wypowiedzi są osoby, które totalnie nie rozumieją idei feminizmu. Dlatego postanowiłam go nieco lepiej wytłumaczyć i dziś opowiem Wam o trzech feministycznych wynalazkach, z których korzysta każda z nas.
Dostęp do edukacji wyższej
Sama biję się w piersi, że jeszcze kilka lat temu traktowałam studia jako przykry obowiązek. Zapomniałam, jak wielkim dobrodziejstwem jest dostęp do edukacji wyższej, zwłaszcza w przypadku mojej płci. Kobiety w Polsce przez dziesięciolecia walczyły o możliwość studiowania u boku mężczyzn. Nie same kobiety zabiegały o zmianę. U ich boku stawali również mężczyźni. Wspólnie wygłaszali odczyty, publikowali swoje zdanie na łamach czasopism (m.in. „Bluszczu” czy „Dobrej Gospodyni”) i przekonywali władze do swojego stanowiska.
O ile wszyscy uznają potrzebę wyższego kształcenia młodzieży płci męskiej, uważając wykształcenie średnie tylko za pewną gimnastykę umysłową, umożliwiającą w następstwie właściwą naukę, o tyle dla panny, pensya uważaną jest za alfę i omegę wszelkiej mądrości, jaką kobieta osiągnąć może na tym padole „fortepianu i języków”. To też kiedy brzydka połowa ludzkości nie wiele ustępuje u nas pod względem rozwoju intellektualnego Zachodowi, kobiety nasze stoją na szarym końcu wielkiego pochodu do światła. A jednak wyższe wykształcenie potrzebnem jest dla kobiety, równie jak dla mężczyzny. Nie zapominajmy bowiem o tem, że celem kobiety jest nie tylko być matką, ale i wychowawczynią przyszłych pokoleń, do czego pewnie więcej potrzeba intelligencyi, niż do stosunkowo średniego zakresu obowiązków mężczyzny.
Tadeusz Radwański, W ważnej sprawie (O wyższe kursy dla kobiet), w: „Bluszcz”, 1904
Dopiero w 1894 roku na Uniwersytet Krakowski (Jagielloński) zostały przyjęte trzy pierwsze kobiety: Stanisława Dowgiałło, Jadwiga Sikorska oraz Janina Kosmowska. Mogły uczęszczać na zajęcia na kierunku farmaceutycznym, ale nie mogły zdawać egzaminów. Obecnie, czyli w roku 2018, mija równe 120 lat od przyjęcia pełnoprawnych studentek na Wydziały Filozoficzne. I to w uniwersytetach galicyjskich, uściślijmy, gdyż, jak wiemy, niepodległość mieliśmy odzyskać dopiero dwadzieścia lat później. I dopiero wtedy Polki miały dostęp do edukacji na wszystkich uczelnianych kierunkach (źródło: TU). Pewnie dlatego tak mi przykro, gdy kobiety, które odebrały swój dyplom i dopisują z dumą mgr przed nazwiskiem, mówią, że feminizm jest śmieszny.
Orgazm
Czy wiesz, że przed 1966 rokiem nie wiedziano powszechnie, że kobieta podczas seksu może również doświadczać przyjemności? Uważano, że przyjemność może odczuwać tylko mężczyzna, a kobieta, no cóż. Ma pomóc mężczyźnie w jej osiągnięciu i potem urodzić mu potomka. Urodzona w 1925 roku Virginia Eshelman Johnson, początkowo asystentka doktora Williama Mastersa, a później jego partnerka w badaniach nad seksualnością człowieka, obaliła ten pogląd. Wspólnie z Mastersem opublikowali przełomowe wyniki badań, najpierw w 1966 roku, a potem w 1970. (Historię tę opowiada serial Masters of Sex, który serdecznie polecam). Naukowcy określili, w jaki sposób mężczyzna może wpływać na podniecenie kobiety i odwrotnie. Dzięki ich wspólnej pracy kobiety zyskały świadomość i prawo do zabiegania o własną rozkosz, co było kolejnym niezwykle ważnym etapem zarówno dla nauki, jak i dla feminizmu.
Spodnie
To, że możemy je nosić i nikt nie wylewa na nas za to wiadra pomyj, to osiągnięcie Amelii Jenks Bloomer, amerykańskiej działaczki na rzecz kobiet. Redagowała pierwsze czasopismo dla kobiet, „The Lily” (lata 50. XIX wieku), w którym promowała spodnie zakładane pod suknie jako element bielizny, teraz określane od jej nazwiska mianem „bloomersów”. Niedługo później z bielizny spodnie zaczęły stawać się również elementem stroju sportowego. Dopiero w 1915 roku, za sprawą działań Coco Chanel, spodnie powoli zaczęły stawać się elementem kobiecej codzienności (źródło: TU). Pierwsza para kobiecych dżinsów została zaś wyprodukowana w 1935 roku. Od tego momentu nie minęło jeszcze nawet 100 lat!
Czasem aż mnie korci, żeby powiedzieć niektórym dziewczynom, które określają się jako przeciwniczki feminizmu (tylko dlatego, że nie wiedzą, na czym feminizm polega), że skoro nie jesteś feministką, to nie masz prawa do przeżywania orgazmu, do noszenia spodni, do chodzenia do szkoły. Ale wiem, że siostry emancypantki wywalczyły prawa dla wszystkich kobiet, nie tylko tych, które będą szanowały wspomnienie po nich i dalej walczyły o swoje. To by było niesprawiedliwe.
Postęp i korzystanie z jego dobrodziejstw jest dla wszystkich.
Nawet dla tych, którzy nie potrafią lub nie chcą go zrozumieć.
Jak widzicie, we wszystkich przedstawionych przeze mnie osiągnięciach kobiety nie były osamotnione. O ważne dla nich sprawy zabiegali również mężczyźni. Nie oznacza to zatem, że feminizm to babska sprawa czy wyższość kobiet nad mężczyznami. Nie! To równość płci i wzajemny do siebie szacunek.
Wszystkie ilustracje z wpisu to dzieła Chloe Joyce, która pozwoliła mi na użycie ich do tego wpisu. Zapraszam Was na stronę Chloe oraz jej Instagram! Jeśli zaś tekst również przypadł Wam do gustu, uprzejmie proszę o polubienie Fabryki na Facebooku.
Pamiętaj, że możesz do mnie napisać również na maila fabrykadygresji@gmail.com To chyba tyle na dziś! Twoja
Argument pierwszy bardzo miałam ochotę powiedzieć koleżance z grupy, która deklarowała na zajęciach, że nie jest feministką. Ale z mojego doświadczenia wynika, że jest to argument słaby, bo większość osób odpowie – no kiedyś to owszem, było o co walczyć i co zmieniać, ale feminizm dzisiaj jest już niepotrzebny, tym bardziej w Europie, powinny zająć się krajami, gdzie kobiety naprawdę mają źle… Dochodzę do wniosku, że po prostu ogromnej części kobiet nie dotykają żadne nierówności (albo one same ich nie zauważają), więc oceniają feminizm przez pryzmat siebie i niezbyt głęboko.
A dziękuję bardzo za pomysł na kolejną notkę w przyszłą feministyczną środę na blogu. Dlaczego potrzebujemy feminizmu w Polsce w roku 2018 i następnych latach. Bo i ja słyszałam podobne argumenty i totalnie się z nimi nie zgadzam. Co innego Twoje stanowisko – wydaje mi się, że te kobiety nie rozumieją, jak bardzo są pokrzywdzone przez nierówności. Nie mają jasnego obrazu sytuacji, co również jest krzywdzące, a winą nie można obarczać tylko i wyłącznie patriarchatu, tylko też ogólną ignorancję… Będę pisać więcej na ten temat! Dzięki za wypowiedź i serdeczne pozdrowienia!
Wydaje mi się, że problem leży zarówno po stronie kobiet, które definiują się jako przeciwniczki feminizmu (korzystając przy okazji z dobrodziejstw przez ten nurt i jego przedstawicielki wywalczony), a także po stronie tych, którzy uważają się za feministki głosząc pogląd, że są nimi podając jakiś totalnie nietrafiony powód, np. dlatego, bo nienawidzą mężczyzn i po prostu nie rozumieją nurtu, pod którym się podpisują, tym samym rozpowszechniając jego zakłamany obraz.
Równouprawnienie kobiet jest niezwykle istotnym aspektem w społeczeństwie. Warto zwrócić również uwagę na fakt, że kobiety wcześniej nie mogły zajmować wyższych stanowisk, nie miały dostępu do antykoncepcji, nie mogły posiadać własnego majątku ani uczestniczyć w olimpiadach sportowych. Przykłady stanowiące o tym, jak bardzo ważnym feminizm jest nurtem można mnożyć i mnożyć. Wystarczy zagłębić się chociaż lekko w temat.
I tu kolejna kwestia do rozważenia. Czy nie jest tak, że uproszczamy sobie życie oceniając jakieś poglądy nie mając tak naprawdę o nich pojęcia? Czy prawo do komentowania dotyczy w dużej mierze ludzi, którzy na dany temat nie mają wiele do powiedzenia? Nie mówię tu o wolności słowa, ale o rozmowach na tematy, o których po prostu niewiele się wie.
Jak już komentujesz, to musi być grubo. 😛
Naturalnie zgadzam się z Tobą w 100%. Oczywiście, że przykładów mamy więcej – przytoczyłaś kilka kolejnych w swoim obfitym komentarzu, za który bardzo dziękuję. Można wymieniać bez końca, ile współczesny świat (i wszystkie żyjące na nim płcie!) zawdzięczają sile kobiet. W tym poście chciałam jednak uwypuklić tylko kilka pierwszych lepszych, by nie nudzić czytelników, a jedynie otworzyć im szerzej powieki.
Doskonale wiesz, że jestem przeciwko ocenianiu, jakiemukolwiek szufladkowaniu, itd. Oraz zajmowaniu stanowiska w dyskusjach na tematy, o których nie ma się zielonego pojęcia.
Pozdrowienia, ABSikoro!
Nic nie denerwuje mnie tak jak dyskusja na temat na który ktoś nie potrafi się merytorycznie wypowiedzieć. Mam wtedy ochotę położyć mu rękę na twarzy i poprosić o szanowne przymknięcie japy. Ilustracje absolutnie fantastyczne! Widzę inspirację Egonem Schiele <3 – zwłaszcza jeśli chodzi o zaznaczanie kolorem kolan i łokci :).
Bardzo dziękuję za miły komentarz, Weroniko! Buziaki!
No muszę Ci powiedzieć, że takie jałowe dyskusje, kiedy jedna strona upiera się przy swoim stanowisku, a nie może na jego poparcie przytoczyć żadnych argumentów, również wyprowadzają mnie z równowagi. Pracuję nad tym, bo od kiedy zrozumiałam, że jestem feministką i zauważam coraz więcej niesprawiedliwości na świecie, niestety, coraz częściej się zdarzają, a szkoda strzępić nerwów…
Chloe naprawdę jest świetna, cieszę się, że masz podobne zdanie na temat jej twórczości. 🙂
Za spodnie dziękuję po stokroć! Nie wyobrażam sobie bez nich życia! 😉
O tak, również jestem wielką fanką.
Chyba jednak z tych wszystkich wymienionych „wynalazków” orgazm najlepszy 😉
No widzisz, a ja się nie mogę zdecydować. 😛
Kobiety powinny mieć to we krwi i ile jeszcze czasu potrzeba, żeby im to uzmyslawiać.
Wg mnie nie tylko kobiety. Choć to, że kobieta mówi, że nie jest feministką, boli najbardziej.
Lubię feministki. Nie ma nic bardziej pociągającego w kobietach niż samoświadomość.
Nawet pośladki? ;>
Spokojnie, tylko podpuszczam.
Dzięki za odwiedziny i mądre słowo!
To nie są gigantyczne różnice. Wierzę w holistyczne podejście do świata 😋