To dziś. 31 sierpnia jest Dniem Bloga. Najbardziej dla mnie wyjątkowym. Wreszcie udało mi się założyć firmę opartą na blogu. 10 lat temu nie przypuszczałabym, że moje blogowanie potoczy się w tym komercyjnym kierunku…
Bo ja po prostu chciałam pisać. Nie o świecie wymyślonym. Ten zbudowany w mojej wyobraźni zachowuję na kolejne powieści. Ale o życiu, o tym, co mnie spotyka. Wyżalić się, poczuć mniej samotną. Znaleźć osoby podobne do mnie, a może pomóc innym?
Właśnie to jest dla mnie kwintesencja blogowania. Przekazywanie swojego doświadczenia i wiedzy, by pomóc tym, którzy tej pomocy szukają. Jaki jest sens gromadzenia doświadczeń, jeśli nie można ich przekazywać dalej? Opowiadać o nich, dzielić się nimi?
Kocham poznawać nowych ludzi. Blogowanie daje mi możliwość poznawania tych, którzy mieszkają daleko. We Wrocławiu. W Warszawie. Albo we Włoszech czy Finlandii. Bez ludzi pisanie bloga nie ma sensu.
A aspekt komercyjny?
Pamiętam, jak mój dawny przyjaciel (teraz się do mnie nie odzywa, ciekawe, czy kiedyś się to zmieni – chyba nie podoba mu się kierunek, w którym podążyłam z blogiem) krytykował jedną z książek Tomka Tomczyka. Za to, że jej tematem było zarabianie na blogu i współpraca z firmami. Mój rozmówca wychodził z założenia, że blogowanie to musi być hobby, a na hobby się nie zarabia. Żeby mieć pieniądze, trzeba chodzić do etatowej pracy. Pasję odkłada się na później, na czas wolny.
Na początku roku borykałam się z decyzją, z czego zrezygnować, bo mam za dużo na głowie, a za mało czasu. Zdrowie psychiczne zaczynało naprawdę ostro szwankować. Nie spałam po nocach. Projekty nie posuwały się naprzód, bo kiedy próbuje się wszystko ogarnąć, w istocie nie ogarnia się nic. Moje życie dzieliło się na trzy główne kategorie: praca na etacie w wydawnictwie, pisanie książki i blogowanie właśnie.
Naturalnym byłoby zrezygnować z tego, co nie przynosi w zasadzie żadnego dochodu, nie? Bo przecież trzeba opłacić mieszkanie i jeść posiłki nieco bardziej wartościowe niż gruz. Poprosiłam więc kolegę, żeby zaopiekował się blogiem, ale przez jakiś czas się do mnie nie odzywał. W międzyczasie, po trzech latach pracy w wydawnictwie, spartoliłam po raz pierwszy w karierze prowadzony projekt. Najgorsze, że nie z mojej winy. Byłam totalnie bezradna.
Pomyślałam sobie wtedy, że gdybym ja była własnym szefem, nigdy nie dopuściłabym do takiej sytuacji. I że żadne pieniądze (choć na etacie i tak zarabiałam malutko; w tamtym okresie debet był moim najlepszym kumplem) nie są warte mojej męczarni. Złożyłam wypowiedzenie.
Absolutnie nie żałuję tej decyzji. Nie miałam żadnych oszczędności, więc wróciłam do domu rodzinnego. Choć blog już zaczął przynosić dochody, podejrzewałam, że to łut szczęścia i muszę zrezygnować z mieszkania, bo nie dam rady za nie płacić. Dodatkowo pojawiły się problemy zdrowotne. Zastanawiam się, jakbym pogodziła moje wizyty u rozmaitych lekarzy, gdybym pracowała dalej na etacie. Czy by mi uwierzono, że jestem poważnie chora mimo że wyglądałam normalnie?
Miałam tylko siebie. Swój czas, własne pomysły i zapał do ich realizowania. Potencjał, który uwolnić mogła tylko jedna osoba na świecie: ja sama!
Skupiłam się na pisaniu bloga. Bez żadnego planu, bo plan na 2018 to skończyć książkę i odzyskać równowagę zdrowotną oraz psychiczną. A klienci zaczęli przychodzić. Tutaj ktoś potrzebował recenzji książki, kto inny chciał pracować indywidualnie nad swoim nowym tekstem, jeszcze ktoś prosił o pomoc przy wydaniu… Zaczęło się kręcić.
Ale kasa jest obok. A na pierwszym planie stoi RADOŚĆ. Gdyby blogowanie nie przynosiłoby mi radości, na pewno bym tego nie robiła! I dlatego zwracam się do tych z Was, którzy wahają się, czy zakładać bloga, czy nie. Tu nie ma nad czym się zastanawiać. Jeśli chcecie tworzyć treści – róbcie to! To nie jest wcale skomplikowane! A przynosi tyle zabawy, wartości i fantastycznych doświadczeń, że tylko ten, który bloguje potrafi zrozumieć ogrom tych wspaniałości! Nikt inny!
A na poparcie moich słów przytaczam słowa trzech wspaniałych, charyzmatycznych kobiet. Blogerek.
Zacznę od tajemniczej wypowiedzi Blogierki. Czym jest dla niej blogowanie?
Dla mnie blog to przede wszystkim wentyl emocji i bardzo kreatywne hobby, które zupełnie przez przypadek pozwoliło mi się przebranżowić. 🙂
Z kolei Edyta z bloga Bezdzietnik.pl, zapytana o to, co sprawia jej radość w blogowaniu, udziela nieco dłuższej wypowiedzi.
Odkrywanie siebie. Proces pisania jest dla mnie nieustająco zagadkowy i fascynujący. Siadając do pisania, zwykle mam pustkę w głowie. Blade przeczucie tego, co chcę wyrazić. I nagle – przy sprzyjających okolicznościach – dzieją się cuda. Pojawia się jakieś skojarzenie. Pierwsza refleksja. Pierwsze zdanie. I tekst zaczyna mnie prowadzić. Gdy jest już gotowy, często zastanawiam się, skąd mi się to wzięło – to słowo, myśl, metafora. Bez tego cudownego stanu skupienia nigdy bym ich w sobie nie odkryła. Oczywiście pisanie to również ciężka praca, niekiedy wręcz mordęga, ale te niezwykłe momenty olśnienia wynagradzają mi wszystkie ciemne i puste godziny spędzone nad milczącą klawiaturą.
Najdłużej wypowiedziała się Dagmara, twórczyni bloga socjopatka.pl i myślę, że jej słowa dopełnią całokształtu piękna blogowania.
Mogłabym napisać, że sam akt pisania, bo kocham to robić. Jednak pisanie to tylko część tego, co spotkało mnie odkąd bloguję i co zarazem daje mi radość. Przede wszystkim nigdy nie sądziłam, że blogowanie pozwoli mi tak bardzo poszerzyć swoje horyzonty i otworzy przede mną tak wiele nowych drzwi. I myślę, że to, czego zupełnie się nie spodziewałam, daje mi dziś największą radość.
Dzięki blogowaniu zrozumiałam, że bez żadnych środków finansowych ja również mogę pomagać, zarazem się w tym realizując. To dzięki blogowaniu zaangażowałam się w wiele kampanii społecznych, stworzyłam własne akcje nagłaśniające społeczne problemy, czy promujące czytelnictwo, a także poznałam dzięki tym działaniom wiele wspaniałych osób.
Inni Twórcy Internetowi są dla mnie ogromną inspiracją, a dzięki temu, że oni inspirują mnie, ja później mogę dzielić się tą energią z innymi. To takie wzajemności, które przyczyniają się do podawania dobrych rzeczy dalej.Jednak to, co najbardziej kocham w blogowaniu to zaskoczenie jakie daje. Dzięki swojemu miejscu w sieci, nieraz dostaję tak wyjątkowe propozycje, że trudno w nie uwierzyć. Zaproszenie do redakcji magazynu „Chcemy być rodzicami”, zaproszenie do wypowiedzi eksperckich w popularnych mediach, bycie redaktorem w pierwszym czasopiśmie dla blogerów i wiele innych.
Bywa, że niektóre propozycje wyprzedzają moje wszelkie marzenia i ambicje i nieraz wymagają opuszczenia mojej strefy komfortu – ale nigdy żadne inne zajęcie nie pozwoliło mi rozwinąć skrzydeł, jak właśnie blogowanie. 🙂
I ta niepewność, co jutro dobrego się wydarzy, czym zaskoczy mnie życie i blogosfera – daje mi ogromną radość.
Napisałam do dziewczyn, bo chciałam, by swoimi świadectwami zainspirowały Was do otworzenia się na blogosferę. Wierzę, że każda z nas i każdy z nas przeżył sporo i ma w sobie wiedzę, by dzielić się tymi doświadczeniami z ludźmi dookoła. Czasem łatwiej się otworzyć w Internecie niż przed bliskimi znajomymi… Czasem łatwiej napisać, niż powiedzieć głośno…
Nie macie pojęcia, jak mi się miło zrobiło, kiedy w każdej z trzech powyższych wypowiedzi znalazłam samą siebie. Blogowanie to wspaniałe hobby, mogące stać się równie wspaniałą formułą zarabiania pieniędzy. Która daje wolność. Przyjaźnie. I przy tym niesamowicie rozwija.
Życzę Wam wszystkim, byście w tym, co robicie w życiu, odnajdywali tyle spełnienia, ile my w blogowaniu.
A jeśli chcecie dołączyć do grona blogerów – nie czekajcie.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję, że jesteście.
Wasza
No ja w takim zacnym gronie- dzięki Emi, ale Wam do pięt nie dorastam! 😀 Buziak
LOOOOOOOOL.
Ja Ci do podeszwy nie sięgam!
Nawet nie żartuj! Cudownie piszesz i nawet dzięki blogowaniu założyłaś firmę i się rozwijasz! <3
Nawet nie wiedziałam, że jest takie święto! Blogowanie strasznie uzależnia, gdy raz zaczęłam, nie mogłam przestać, mimo że zaczynałam totalnie nie wkedząc dlatego. 😛 Doceniam ludzi, którzy zarabiają na blogu, ale czasami smutno odbija się to na wpisach – wyglądają, jakby pisali już tylko pod dany produkt.
Bycie blogerem też ma swoje blaski i cienie, chociaż no właśnie – tutaj sama sobie jesteś szefem i trzeba oddać dużo jest z tego radości. 😉 Wszystkiego najlepszego, dużo inspiracji! 🙂
Jestem w takim momencie życia, że właśnie szczerze się zastanawiam, czy moje blogowanie na przyszłość. Jeśli chodzi o hobby, to jak najbardziej ma to sens, ale nijak mi się interes nie kręci. Ale też dzielę życie na etat, doktorat, bloga i związek, trzeba jakoś zaplanować swoją dalszą drogę. W blogowanie parę ładnych lat idzie sporo mojej energii, która mogłaby być inwestowana w coś bardziej opłacalnego. Chociażby właśnie własną książkę. Albo tłumaczenia po godzinach, korki, podnoszenie kwalifikacji. Cokolwiek. A na średnio popularnym i miernie aktywnym blogu książkowym trudno zarabiać.
Mimo to dzięki za zastrzyk energii, blogową inspirację i przypomnienie o dniu blogera. I jak najwięcej sukcesów 🙂
Za mną 8 lat w blogosferze, traktuję to jako hobby :). Życzę dalszych sukcesów w blogowaniu!;)
Co za zdjęcia. Dla mnie blogowanie to także powód do dumy i radości.
Blogowanie jest fajne, gdy opiera się na pasji. I jeżeli ta pasja potem przynosi zarobki, to jak dla mnie jest najbardziej ok. Natomiast nie bardzo potrafię czytać blogi, gdzie najważniejsze jest zarabianie, a pasja tak za bardzo się nie liczy…
„Wierzę, że każda z nas i każdy z nas przeżył sporo i ma w sobie wiedzę, by dzielić się tymi doświadczeniami z ludźmi dookoła.” – to jest właśnie myśl, która przyświecała mi przy zakładaniu obecnego bloga. Ostatnie lata były dla mnie prawdziwym wyzwaniem, zwłaszcza pod kątem relacji samej ze sobą. Czasami czuję, że mam tyle do powiedzenia, tyle do podzielenia się… I mimo że na blogu nie jestem nadmiernie wylewna, to i tak już teraz widzę pozytywne skutki mojej twórczości.
Piszę bez wielkich oczekiwań, choć niezmiernie miło mi, kiedy ktoś doceni moje wypociny 🙂 Czuję jednak ten imperatyw pisania, tworzenia i za tym właśnie idę.
Trudno się z Tobą nie zgodzić, 100% prawdy w tym co piszesz. Blogowanie jest fajnym hobby, ale także w pewnym sensie sposobem na życie. Dla mnie jest niesamowitą przygodą i frajdą z budowania pewnej blogowej marki. Powodzenia w pisaniu książki oraz w innych projektach, a także samych blogowych sukcesów! =]