Kurs prowadzony przez Neila Gaimana był przygodą pełną niespodzianek i niebywale inspirującą. W 100% spełniła moje oczekiwania. Zobacz, jakie są 3 zaskakujące rzeczy, których nauczył mnie Neil Gaiman podczas Masterclass!
Kochani, Masterclass z Neilem Gaimanem to zasadniczo inne podejście do pisania niż to reprezentowane przez Amy Tan. Ale oba szczerze polecam i po prostu kocham.
Autor takich szlagierów jak chociażby Amerykańscy bogowie, Koralina czy Gwiezdny pył, komiksów o Sandmanie i historii napisanej wspólnie z Terrym Pratchetem pt. Dobry omen (serial z Davidem Tennatem i Michaelem Sheenem też genialny!) to jeden z moich ulubionych współczesnych pisarzy. Nasze ścieżki skrzyżowały się, kiedy byłam w podstawówce i trafiłam do tajemniczego miejsca Londynu Pod dzięki rewelacyjnej powieści Nigdziebądź. W ten sposób dowiedziałam się o istnieniu gatunku urban fantasy, który natychmiast pokochałam. Neil Gaiman nigdy nie zawiódł mnie jako twórca, więc gdy tylko pojawiła się możliwość, zostałam jego wierną uczennicą.
Kurs jest świetny, złożony z licznych felietonów o pisaniu, ciekawych case study, osobistych, głębokich przemyśleń Neila Gaimana oraz fantastycznego, bogatego ćwiczeniownika, który zawiera mnóstwo praktycznych wskazówek. Jeżeli macie możliwość, przeróbcie kurs, bo warto. Absolutnie!
A oto krótka zajawka, 3 zaskakujące rzeczy, których nauczył mnie Neil Gaiman.
Gatunek, w którym tworzysz, ma znaczenie.
W bieżącym roku byłam zwolenniczką eksperymentów literackich. Po zakończeniu ciężkiej pracy nad Grand Hotelem Granit, poczułam się tak wyssana z twórczej energii, że przez krótki czas nie potrafiłam nic napisać. Z powieści trzeba było usunąć około czterech arkuszy wydawniczych. Wyleciało sporo filozofowania. Zostały emocje, dialogi i akcja. Bo przecież to nie poradnik, nie esej, nie książka popularnonaukowa, tylko powieść obyczajowa z wątkiem romantycznym.
Neil Gaiman mówi, że jeśli chcemy zawieść naszych czytelników i skonsternować wydawcę, a przy okazji zrobić ogólne zamieszanie, to tak, zmieszajmy gatunki.
Na szczęście mój wydawca okazał cierpliwość i wiarę. I dzięki pomocy redaktorskiej udało nam się z tej wielkiej literackiej bryły wyciosać wstrząsającą (mam nadzieję!) historię o tym, że błędy z przeszłości potrafią zniszczyć przyszłość, zaś jedynym lekarstwem na uratowanie się jest światło prawdy. Premiera Grand Hotelu Granit w kwietniu 2022. Póki co zapraszam do lektury pierwszej części, Hotelu Aurora.
Musisz najpierw znać reguły, by móc je złamać.
Niby oczywistość, ale tyle ostatnio działam z młodymi artystami, że w pewnym momencie zaczęłam się wahać. A jeśli oni mają rację, że nie trzeba podążać zgodnie ze strukturą fabularną? Znać teorii literatury i choćby zarysu Poetyki Arystotelesa? Tak przekonująco piszą na Instagramie, że można robić w tekstach, co się żywnie autorom podoba…! Tak głośno krzyczą na facebookowych grupkach, że są specjalistami w tworzeniu powieści!
Ale, zaraz, w sumie to żadnej nie skończyli.
Fragmentarycznie publikują coś na Wattpadzie, co naszpikowane jest błędami ortograficznymi.
Nawet ich komentarze nie potrafią być wciągające.
Dziesięć lat temu nie można było w Internecie uświadczyć choćby wzmianki na temat procesu wydawniczego. I chyba te czasy wolałam, przynajmniej nie trzeba było uważać na fałszywych proroków, trollów i gwiazdki blogosfery, które szybko zdobywają poparcie nastoletnich wyznawców i jeszcze szybciej się wypalają.
Nie zbudujesz solidnej kamienicy bez mocnych fundamentów. A te stanowią wiedzę, którą zdobędziesz przede wszystkim kształcąc się od profesjonalistów, czyli innych pisarzy, redaktorów i wydawców. Czytaj książki, uczestnicz w warsztatach i szukaj autorytetów, którzy naprawdę mają literacki dorobek (opublikowane książki na koncie, a nie gadu-gadu na TikToku).
Blokada pisarska nie istnieje.
Wcześniej jeszcze nie spotkałam się z tak kontrowersyjnym sformułowaniem, ale… Zaraz, Gaiman mówi dokładnie to, co od lat już wiem, tylko przekazuje tę życiową prawdę wprost i bez obijania się. Jeżeli siadasz przed komputerem czy kartką i nagle masz w głowie pustkę, to znaczy, że masz z czymś problem. Albo fabuła Ci się rozjechała, albo po prostu brakuje Ci świadomości, więc zaciąłeś się i nie wiesz, co dalej, bo tego nie przemyślałeś, albo się boisz… W sumie to samo mówiła Julia Cameron w Drodze artysty, tylko w dużo bardziej łagodny sposób.
Osoba, która chce pisać, będzie pisać. Znajdzie sposób.
Natomiast zasłanianie się blokadą pisarską, jojczenie, że ojejej, jaki ze mnie biedny pisarz, niech mnie ktoś poklepie po główce… Budzi we mnie wzruszenie ramionami. Weź się w garść.
Obejrzyj poniższy filmik i zmierz się z problemem!
Dziękuję Ci, że został_ś aż do końca!
Daj znać w komentarzu, z jakich kursów pisarskich do tej pory udało Ci się skorzystać. A może ta przygoda dopiero przed Tobą?
Ten blog jest dla Ciebie. Wszystkie treści tworzę, byś dzięki mojemu wieloletniemu doświadczeniu w branży wydawniczej i artystycznej mógł rozwinąć skrzydła. Bym mogła zdobyć i przekazać Ci jeszcze więcej ciekawej wiedzy, pozwól mi rozwinąć skrzydła. Wesprzyj tę formę twórczości, stawiając mi kawę. Dobro wraca!