Nie tylko umiem latać, ale jestem wyspecjalizowanym pilotem bojowym. Wpadam z pełnym impetem tam, gdzie się pali i wali. Ratuję ludzi, wyciągam z opałów rannych i ich dobytek. Po skończonej misji, w powietrzu wyczyniam różne ewolucje, fruwam tak wysoko, jak tylko mi się zamarzy, tak, bywałam też w kosmosie… Ale kiedy psuje się moja powietrzna machina, kiedy jej skrzydła są uszkodzone i ledwo trzymają się korpusu… Czy starać się desperacko reanimować stary sprzęt czy lepiej rozejrzeć się za nowym, bezpieczniejszym, w którym nie stanie mi się krzywda?
Nie wiem, czy firma, w której jestem teraz na trzydziestodniowym okresie wypowiedzenia, popsuła się. Może tak się widzi każde miejsce pracy, z którego chce się odejść. Pewnie nie z nią jest coś nie tak, tylko ze mną. Za długo w jednym miejscu, w zbyt ciasnym kadłubie, zagraconym przez stosy spraw, w których już się gubię i nie wiem nawet, gdzie znaleźć ster. Straciłam wewnętrzny kompas.
Kiedy mówiłam szefowi o powodzie mojej decyzji, nie pamiętam już dokładnie, jakich argumentów użyłam. Pewnie dlatego, że nie wiem do końca, czemu to robię. Czuję, że muszę iść dalej, albo że jeśli zostanę, stanie się coś bardzo złego.
Kiedy udałam się na rozmowę rekrutacyjną do innego wydawnictwa, powiedziałam, że w starej firmie przestałam się rozwijać. Że wszystko, co wiedziałam, wdrożyłam. To, czego się nauczyłam, wykorzystałam. I teraz czas na nowe wyzwania. Nową porcję wiedzy zdobytej poprzez doświadczenie.
Bo inaczej dostanę na łeb, muszę być w ruchu, muszę działać. Ale nie za dużo, nie ponad siły, nie tak, by czytać wiadomości od autorów o drugiej w nocy i potem nie móc zasnąć.
Wszystkie odpowiedzi są prawdziwe. I jednocześnie żadna z nich nie jest, nie w pełni, nie tak jak to sformułowanie: po prostu zapomniałam, że potrafię latać. Ale kiedy mówię to na głos, brzmi to jak nocne mamrotanie lunatyka. Dlatego wolę to napisać.
Będzie mi cholernie brakowało tego wydawnictwa.
Wszystkie pracujące tam osoby bardzo lubiłam, a z częścią się zaprzyjaźniłam. I pokochałam. Nie wyobrażam sobie bez tych ludzi mojego dalszego życia. Cieszę się, że nie muszę się z nimi żegnać, bo nasze odrębne wątki splotły się w jedną fabułę.
Ale tylu przygód, ile miałam w wydawnictwie, nie doświadczyłam nigdy wcześniej. Nigdy wcześniej, w tak krótkim czasie, nie poznałam tak wielu wspaniałych, arcyciekawych ludzi. Próbowałam wymienić ich z imienia i nazwiska, ale taka lista, bez przezabawnych anegdotek na ich temat i opisów naszych pierwszych spotkań, skąpanych często w atmosferze gęstego absurdu, jest chyba trochę niegodna. Myślę, że odbije się to prędzej czy później w moich literackich przedsięwzięciach.
I spełniałam się. Każdego dnia, mniej więcej do końca ubiegłego roku (2017). Zrywałam się z łóżka z ochotą, by biec do pracy i załatwiać rzeczy, bo uwielbiałam to robić. A potem, niestety, straciłam ten zapał. Uważam zatem, że jeśli nie chce Ci się chodzić do pracy, nie powinieneś tego robić. Nie marnuj swojego życia. Rób to, co kochasz. A jeśli nie wiesz, co to jest, rób cokolwiek, co nie obrzydzi Ci piękna dnia.
Teraz, choć nie do końca wiem, jak będzie wyglądało moje życie za miesiąc, czuję się wolna i szczęśliwa.
I zamiast słuchać o podróżach, będę podróżować. A zamiast grzebania w cudzych tekstach, skupię się na pisaniu swoich.
Wiecie, takie mam plany, a może się okazać, że moją najdalszą podróżą będzie zmiana lokalizacji ze Starego Miasta na Most św. Rocha, bo nie dam sobie finansowo rady. Boję się o kasę, ale można ją ogarniać nie tylko pracując dla kogoś. Można robić samemu na siebie. Chcę spróbować zagrać na takich zasadach. Jak mi pójdzie? Czas pokaże.
Nieważne, co się wydarzy. Jeśli nawet nie będzie dobrze, będzie jakoś. Nieważne jak czy gdzie, ważne z kim.
Będę znowu latać, tak postanowiłam.
Czekam na ten moment, gdy zrozumiem o co chodzi z tym rozwojem, uczeniem się, wdrażaniem i w ogóle, bo przeświadczenie, że czegoś się nauczyłam, miałam tylko na maturze z matematyki. Matematyka w liceum jest konkretna i łatwa do sprawdzenia. A życie, filologia i historia – bynajmniej. Czy mogę powiedzieć, że mam wiedzę, bo wiem, kim był Ataturek, i że ją wykorzystałam, bo wbiłam to dzieciakowi do głowy i dostała za to kilka złotych? Chyba nie 😛
Jednakże dobrze rozumiem potrzebę zmian i trzymam za ciebie kciuki, tak samo jak za siebie, żebym w końcu się zdecydowała na zmianę studiów po licencjacie. Już sama decyzja to znak, że dobrze się dzieje, najgorzej to jej nie podjąć i gnić dalej w jakimś nie do końca określonym życiu. Czasami zazdroszczę rodzicom pracowanie na tym samym stanowisku przez całe życie, ale widzę jakiś nieokreślony i piękny romantyzm w tym, że ja nie będę miała szans na takie zatrudnienie, i będę mogła ciągle próbować czegoś nowego.
Matma? Bardzo proszę. W mojej pracy musiałam (czas przeszły nadal za bardzo mi nie przechodzi przez klawiaturę, ale się staram) wykonywać kosztorysy produkcji książki. Wpisywać mnóstwo danych w różne tabelki. Na początku mnie to bawiło, potem przestało. Wiem już, ile co kosztuje. Nie bardzo mogę się rozwijać, otwierając i zamykając Arkusze Google’a, służące do tej jednej określonej czynności. Ale to tylko wycinek pracy. 🙂
Bardzo dziękuję za dobre słowa, Hipisiu. I też będę za Ciebie trzymać kciuki, filologia polska to niestety za mało. Dlatego też myślę o nowych studiach. Może gdzieś kiedyś na siebie natrafimy.
🙂
Emilio, a na jakim stanowisku pracowałaś w wydawnictwie, że zajmowałaś się takimi rzeczami? 🙂
Na stanowisku: wszystko. 😉
Koordynowałam proces wydawniczy jako redaktor prowadzący, zajmowałam się pozyskiwaniem nowych tytułów, kontaktami z mediami, blogerami, robiłam social media i prowadziłam strony www, organizowałam targi… Trochę tego było. 😉
Przychodzi taki moment, kiedy wiemy, że właśnie dorośliśmy do poważnych zmian, że są nam one niezbędne do dalszego rozwoju. 🙂
Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się odejść, kiedy jeszcze nie było za późno. Kiedy poczułaś, że coś złego się stanie gdy zostaniesz. Teraz masz świetne doświadczenie i cudowne wspomnienia – dobrze, że nie pozwoliłaś, by praca była dla ciebie karą a ludzie osobami, na które nie możesz patrzeć. Wiesz, czego chcesz, gratuluję i życzę powodzenia w nowej pracy.
Mój szef kiedyś powiedział, że człowiek na tym samym stanowisku powinien pracować max. 5 lat, potem się wypala. Ja np. wypalam się wcześniej, 4 lata to był mój max. I teraz, będąc na wychowawczym, czuję, że niekoniecznie chcę wracać do mojej pracy. Tyle, że nie akurat nie praca jest tu problemem a „polityka” :/ Nie mniej jednak uważam, że najgorsze co może być to wstawać codziennie rano do znienawidzonej roboty. Dlatego te z jestem za tym by zmieniać co się da, jeśli może to poprawić nasz dzień 🙂 I trzymam kciuki oczywiście 🙂
Trzymam kciuki. Skoro czujesz że czas na zmiany – to tak jest. A najważniejsza i tak jest droga 🙂 Dużo odwagi i wytrwałości w lataniu życzę 🙂
Też rzuciłam pracę- trochę z przyczyn zależących ode mnie, trochę nie… Mam obawy, ale mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. Trzymam za Ciebie kciuki, powodzenia! 🙂
Do zmian trzeba dojrzeć a przede wszystkim trzeba się rozwijać. Jeżeli obecna firma nie daje szans na rozwój to należy zmienić pracę. Ciebie pewnie męczy przyzwyczajenie do miejsca pracy. Będą takie momenty, że włączy Ci się uczucie żałowania swojej decyzji, zwłaszcza kiedy miałaś dobre stosunki z szefem. Ale wszystko minie.
Powodzenia! Ja nie zostaję w miejscu, z którego wychodzę codziennie zła, sfrustrowana i nie mogę przestać mówić w domu o tym, jak źle jest w pracy. To po prostu niezdrowe. Trzymam kciuki za przyszłość!
Jakiś czas temu też rzuciłam pracę i lepszej decyzji nie mogłam podjąć. Uważam, że zawsze trzeba słuchać swojego wewnętrznego głosu, nie bać się zmian i opuszczać miejsca, które nam nie służą. 😉
Ja wlasnie stoje przed podobna decyzja. Chcialabym cos sama, ale troche brakuje odwagi. Troche sie boje czy dam rade. Z drugiej strony wiem, ze nie moge zostac w tym miejscu pracy i zycia, w ktorym jestem. Dlatego ide dalej i tak jak napisalas, zobaczymy co bedzie i nawet jak nie bedzie dobrze, to bedzie jakos. Ale bedzie! Mam nadzieje, ze bardziej jakos niz obecnie 🙂
Zapraszam tez do siebie na mojego nowego bloga, ktory daje mi sile do dzialania i sprawia, ze jestem w stanie wykrzesac z siebie jeszcze sporo energii 😉 http://www.polishdreamteam.com
Bardzo dobrze zrobiłaś a ja potrzebowałam Twojego wpisu, by dodać sobie odwagi. Podejmuję dokładnie tą samą decyzję. Mimo iż rodzina i znajomi chyba mnie ukatrupią muszę zmienić pracę.