Nie do końca udanych pierwszych kilka stron, ale cudownie przerażające rozwinięcie i porządnie napisane zakończenie. Nowe wydanie Dżozefa Jakuba Małeckiego nie porwało mnie od samego początku. W trakcie lektury jednak drżałam ze strachu i zachwytu! Oto książka efektowna i mądra, mimo że skonstruowana bardzo w bardzo prosty sposób.
Grzesiek jest dreso-kokso-blokersem, który kryje przed całym światem swoją miłość do literatury oraz inteligentnych dziewcząt. Trafia do szpitala z powodu pobicia. Tam poznaje towarzyszy NFZ-owskiej niedoli i niewoli: okropnego Marudę, przedsiębiorczego Kurza i wreszcie tajemniczego Czwartego. Ten ostatni w chwilach gorączki zaczyna snuć historię o małym Staszku, który ma niesamowitą zdolność widzenia istot zaklętych w kawałkach drewna. Niezwykły dar szybko staje się przekleństwem chłopca.
Czy ta historia ma wpływ na czterech pacjentów i paranormalny horror, który niebawem rozpęta się w szpitalu?
I co z tym wszystkim ma wspólnego Joseph Conrad?
Dżozef to książka mądra i momentami zabawna. Napisana bardzo dobrze, bo im bliżej końca, tym szybciej się czyta. Lekturę można pochłonąć w jeden, góra dwa wieczory. Stanowi wspaniałą, pierwszorzędną wręcz rozrywkę. Wywołuje u czytelnika całą gamę emocji. Od rozpaczy, beznadziei i kompletnej bezradności, po determinację, strach, a wreszcie i ulgę.
To, co najbardziej spodobało mi się w kolejnym po Rdzy genialnym przykładzie prozy Jakuba Małeckiego, to hołd oddany Josephowi Conradowi. Małecki przekonał mnie totalnie do przeczytania dzieł Conrada. To raz. A dwa, że puenta płynąca z książki jest tak istotna, a tak często zapominana przez nas w codziennej gonitwie… I tak się cieszę, że Małecki postanowił swoim czytelnikom przypomnieć, że nigdy nie jest za późno, by zacząć prawdziwie żyć!
Komu polecam tę książkę?
Każdemu, kto lubi niezbyt trudne lektury, dostarczające przedniej rozrywki oraz garść mądrości.
Reasumując: super książka, czytajcie. Polecam gorąco!
A jeśli spodobał się Wam mój tekst, kliknijcie proszę lubię to na Facebooku. Będę zaszczycona!
Twój tekst to osobna porcja wspaniałej,dojrzałej prozy. Czyta się jednym tchem a właściwie pochłania. Cudowna satysfakcja.
Andrzeju kochany, aż się zarumieniłam po przeczytaniu Twojego komentarza. No już tak mi nie słodź!
Dużo o niej słyszałam, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze do niej…Na szczęście mój stos książek do recenzji się zmniejszył, więc może sięgnę po tą książkę w ramach luzu:)
Mi też nie było zupełnie po drodze, nie wierzyłam, że historia o 4 kolesiach w szpitalu może być fascynująca. Popełniłam błąd. Super wciąga!
O widzisz, a ja tę książkę czytałam, i… nic z niej nie pamiętam. Więc chyba nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia!
Ciekawy tytuł. Co znaczy ,,dobrze napisana”?
Wciąga i wszystko ma na swoim miejscu.
Świetnie napisana recenzja.
Dziękuję i pozdrawiam!
Mam ją w planach. Twoja recenzja tylko dodatkowo mnie zachęciła 🙂
Cieszę się i życzę miłej lektury!
Brzmi interesująco… Choć generalnie nie przepadam za autorem…
Coooo? Dlaczego?! Ja uwielbiam!
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale mam w planach nadrobić 🙂
Koniecznie! Jak nie Dżozef, to chociaż Rdza!
Brzmi to jako całość bardzo groteskowo, przez co dla mnie zachęcająco, bo w sumie lubię takie historie 😀
Przeczytałam Dżozefa i jestem nim równie mocno zachwycona, co i ty 🙂
Autor potrafi doskonale grać na emocjach i budować świat 🙂
Uwielbiam książki, które wciągają na długie godziny!
Nigdy nie słyszałam o tej książce, jednak bohater wydaje się intrygujący. Zapisuję. Dzięki za polecenie książki 😉
Fajnie, że początek niezbyt udany – lubię być zaskakiwana 🙂
Myślę, że się skuszę