Dzisiaj krótko na temat książki, która jest obowiązkowa dla każdego blogera, a już szczególnie dla tych, którzy zaczynają na blogu zarabiać. Nie dość, że czyta się szybko, to porady Michała Szafrańskiego są bezcenne! I przynoszą korzyści natychmiast po zastosowaniu ich w życiu.
Przykład? Prezent dla czytelników w zamian za zapisanie się na newsletter. Zainspirowana działaniami Michała, przygotowałam kalkulator, w którym można mniej więcej wyliczyć, ile będzie kosztowało wydanie książki. Dzięki temu moi Czytelnicy mają mocną pozycję negocjacyjną w rozmowach z wydawnictwami. Natychmiast zaobserwowałam przyrost subskrybentów! W ciągu tygodnia zapisało się mniej więcej tyle, ile wcześniej przez pół roku. (30 osób)!
I takich porad jest w książce dużo więcej. Uważam, że są bezcennymi wskazówkami, ubranymi w przystępną formę. Zaufanie czyli waluta przyszłości to lektura, którą czyta się naprawdę przyjemnie. A do tego powiedzieć, że Michał Szafrański leje wodę to totalny oksymoron. Praktycznie każde omawiane działanie jest udokumentowane przez autora. Nawet to, które kończy się porażką, bo autor bloga Jakoszczedzacpieniadze.pl jest na tyle skrupulatną i szczerą osobą, że nie bał się opisać również swoich negatywnych doświadczeń, np. na temat współprac z firmami.
Warstwa praktyczna była, nie ukrywam, bardzo dla mnie istotna. Ale największą wartością tej książki są słowa samego autora, po prostu. Lektura była przyjemna i żałuję, że tak szybko się skończyła. Dzięki temu czułam, że w jakiś sposób mogę choć troszkę poznać Michała Szafrańskiego. Osobę inteligentną, zdeterminowaną, lecz przede wszystkim uczciwą. Ta ostatnia cecha po prostu totalnie mnie rozbroiła.
Wiecie, w firmach często spotykana jest kombinatoryka, której ja osobiście nie cierpię. Pracownik boi się przyznać do porażki. A szef jeszcze bardziej. Zdarza się kłamać klientom albo traktować ich tylko jak chodzące worki z kasą. Niestety bywałam tego świadkiem (przeczytaj wpis Złożyłam wypowiedzenie oraz Międzynarodowy Dzień Blogera 2018 – moja historia, by dowiedzieć się więcej). Nie chciałam żyć w takim świecie, więc z niego uciekłam.
Cieszę się ogromnie, że istnieją osoby takie, jak Michał Szafrański, które również nie boją się wyjść schematu. Które rozumieją ryzyko, ale są na tyle dojrzałe, iż wiedzą, że trzeba sobie poradzić. Nie ma innej opcji!
Historia Michała nie jest tylko ciekawą historią blogera (skromnego, acz świadomego swojej wartości) czy przedsiębiorcy. To historia pracowitego i myślącego mężczyzny, który pokazuje, że da się. Wspaniałe dla mnie było też tło rodzinne tej opowieści. Gdyby nie żona Gabriela, Michał pewnie nie miałby w sobie aż tyle siły. Zwłaszcza, że w pewnym momencie, jeszcze przed rozpoczęciem działalności blogowej, autorowi przydarzył się okropny wypadek… Samo podniesienie się po tak ciężkim urazie zasługuje na słowa uznania.
Tak samo jak to, że Michał Szafrański dzieli się zdobytą przez lata wiedzą z każdym, kto tylko zechce. Cena książki (w Biedronce po 25 zł, niestety si nie załapałam, tylko kupiłam w Empiku, ale to i dobrze, może do autora trafi chociaż piątal) jest naprawdę niska. A pozytywna energia, jaka z niej płynie, dodaje skrzydeł na długo, długo!
Teraz odezwa do tych, co to nie cierpią poradników i uważają, że to narzędzie coachów, opętanych przez kasę. Są faktycznie książki, które nic odkrywczego nie wnoszą do życia, a płaci się za nie sporo pieniędzy. Ich autorzy dają puste rady, a sami zarabiają tylko na oszustwie – ktoś w nich uwierzył, a oni nie radzą sobie w życiu dużo bardziej niż ich czytelnicy. Powiem Wam, że i w takich książkach znajdzie się coś, o czym warto sobie przypomnieć. Ale Zaufanie czyli waluta przyszłości to zupełnie coś innego. To nie jest poradnik! To naprawdę historia człowieka, który nie tylko coś w życiu osiągnął, ale zapracował na to ciężką harówką. I sprytem, bo trzeba być ogarniętym, by zrobić dobry biznesplan i systematycznie go realizować. Dlatego uważam, że od Michała Szafrańskiego można, warto i wręcz trzeba się uczyć, jeśli się bloguje!
I tyle. Czytajcie. A jak przeczytacie, dajcie znać, czy Wam się podobało.
Wasza
Sztuczka z automatycznie wypełniającym się polem ze zgodą na newsletter też mogła dopomóc 😉
Właśnie dobijam do końca czytania „Finansowego ninji” i ostatnio często zaglądam na bloga i do materiałów autora. Faktycznie wydaje się być godny zaufania, ilość darmowych dodatków i materiałów dostępnych na jego blogu, do których odnosi się książka, jest imponujący. I w rozdziale dotyczącym pracy oraz podatków sporo doradza odnośnie blogów. Właśnie widziałam, że wydaje tę nową książkę o zaufaniu. Teraz już wiem, o czym traktuje 🙂
Hej Emilia,
Dzięki wielkie za ciepłe słowa. Cieszę się, że książka Ci się spodobała. 🙂
Powodzenia w Twoim blogowaniu (i nie tylko)!
Masz bardzo ciekawy i przejrzysty blog. Twoje posty wnoszą coś w świat blogsfery. Masz wiele ciekawych postów. Z miłą chęcią z nich korzystam. Książkę być może kiedyś zakupię i przeczytam ale szczerze w to wątpię. Pozdrawiam i zapraszam do siebie 🙂