Dawid ma dwadzieścia pięć lat i za chwilę będzie bronił magisterkę. Tymczasem – broni się przed dorosłością. Jest świadom, że niebawem będzie musiał wziąć kredyt na mieszkanie, znaleźć kobietę i spłodzić potomka, poszukać dobrej pracy w kancelarii prawniczej. I bardzo nie chce tego robić. Na szczęście spotyka piętnastolatkę, z którą może spędzić te ostatnie wakacje w atmosferze młodzieńczego wariactwa.
Zrób mi jakąś krzywdę jest debiutanckim utworem Jakuba Żulczyka, wydanym w kwietniu 2006 roku, niemalże dokładnie 9 lat temu, czyli… Wow, kalkulator nie kłamie, niezłe… czyli wtedy, kiedy Żulczyk miał 23 lata.* Historia opowiada o dwójce młodych ludzi. O Dawidzie, studencie prawa, który zapiera się rękoma i nogami tak mocno, jak tylko może, by nie stać się dorosłym, przygniecionym przez ciężar posępnej rzeczywistości, a także o Kaśce, niesamowicie bystrej nastolatce, uzależnionej od gier komputerowych. Dziewczyna dopiero poznaje życie, a chłopak powoli zaczyna go już mieć dosyć. Być może właśnie to tak bardzo ich do siebie przyciąga.
Dawid zakochuje się w Kaśce i postanawia ją uprowadzić. Zabiera ją z domu matki, po czym rozpoczynają szaloną podróż autostopem po kraju. W jej trakcie poznają postrzelonych ludzi o barwnych charakterach i trafiają na absurdy, jakie tylko w Polsce mogą się zdarzyć. Brzmi to jak całkiem prosty scenariusz, ale w fabułę nieodmiennie wplątane są bardzo skomplikowane uczucia, które – jak w życiu – zawsze wszystko utrudniają.
Dlaczego warto przeczytać Zrób mi jakąś krzywdę?
Ponieważ to jedna z najpiękniejszych historii o miłości, jakie czytałam. Jest pomieszaniem Lolity Nabokova z historią Piotrusia Pana i Wendy. Nie ma w niej zbędnego patosu, wszystko, co dzieje się między bohaterami, jest bardzo rzeczywiste. Mogłoby się przytrafić każdemu z nas.
Ponadto, autor wiernie oddaje polską rzeczywistość, pełną absurdów, obsesji, wypaczeń i lęków. No właśnie, à propos ostatniego: Żulczyk świetnie analizuje i obrazuje lęk przed wzięciem odpowiedzialności nie tylko za bliską osobę, ale i samego siebie. Ukazuje jednak również proces oswajania się z dorosłością, skomplikowany tak samo dziewięć lat temu, jak i obecnie. To chyba jedna z najgorszych chorób cywilizacyjnych, na jakie przyszło nam cierpieć w XXI wieku.
Cała historia jest lekka i przyjemna, lecz jednocześnie refleksyjna. Napisana prostym, a jednocześnie bogatym językiem, sprawia wrażenie opowiadanej czytelnikowi przez jednego z najlepszych kumpli. To chyba właśnie najbardziej mnie w tej lekturze urzekło.
Swój urok mają też liczne, a w zasadzie wręcz niezliczone, odwołania do kinematografii. Co chwila pojawiają się wzmianki o jakichś słynnych filmach lub bohaterach, którzy wpisali się na zawsze w popkulturę. Pod koniec co prawda zaczęło mnie to nieco irytować, ale tak naprawdę – nie ma czego krytykować. Wolnoć Tomku w swoim domku.
Polecam – zwłaszcza na wiosnę, jako zwiastun wakacji!
* Moje zdziwienie tymi rachunkami wywołane jest faktem, że jestem od Żulczyka 9 lat młodsza i debiutuję w tym samym wieku, mniej więcej z podobną książką. Kurczę, życzyłabym sobie tego, co osiągnął Żulczyk, choćby w maleńkim stopniu.
Tylko nie wpadnij w alkoholizm! Swoją drogą, czytałaś "Lolitę"? Ja, przyznaję się bez bicia (chociaż może na bicie przez to zasługuję), jeszcze nie, i zastanawiam się, na ile opisana w niej historia zasługuje na zamieszczenie w kontekście pięknej historii miłosnej 😀
Ok, będę miała to na uwadze. Tak, czytałam "Lolitę". I zachwyciłam się nią. Historia jest obłędna, a język, jakim została opisana – po prostu arcypiękny. Ok, Humbert do najmłodszych nie należał, patrząc na metryczkę, ale co chwilę do głosu dochodziło jego wewnętrzne dziecko. Dolores zaś może i miała tylko dwanaście lat, tylko że częsco zachowywała się jak stara wyrachowana suka, więc pasowali do siebie. I nawet, jeśli ich historia nie była miłością, to z pewnością wzajemną fascynacją. Z lepszymi i gorszymi momentami, jak w każdym porządnym związku. ; )
Jakub Żulczyk - Ślepnąc od świateł - Fabryka dygresji - […] też podobne książki: Króla Szczepana Twardocha Zrób mi jakąś krzywdę, wspaniały debiut Jakuba Żulczyka Wzgórze psów, najnowszą powieść Jakuba Żulczyka,…
Co prawda trafiłeś właśnie do Fabryki, ale postaraj się czuć jak u siebie w domu.
Jestem Emilia Teofila i uważam, że słowa mają moc. Kocham historie. Wierzę, że mogą zmienić ludzi i świat na lepsze. Prowadzę kursy kreatywnego pisania i tworzenia treści do Internetu. Jestem autorką książek oraz prelegentką. Pomagam twórcom w procesie, wydawaniu i promocji ich utworów utworów. Wspieram w budowaniu marki osobistej. Prywatnie podróżuję, także po rubieżach własnego umysłu. Wyznaje wiarę w wielką trójcę: literaturę, tenis i pierogi. Jeśli uważasz, że w życiu nie musi być pięknie, ale koniecznie ma być ciekawie — odwiedzaj mnie częściej.
Piromani
Intryguje Cię Poznań po zmroku?
Sięgnij po mój debiut. Poznaj pragnącą zostać pisarką Lidkę i jej niezwykłych przyjaciół: szaloną Szoszanę, czarodzieja Piernika i rycerskiego Kiryła! Zobacz, do czego prowadzi młodych ludzi brak zrozumienia ze strony rodziców oraz niewystarczająca dawka miłości.
Hotel Aurora
Powieść obyczajowa, w której różne pokolenia i temperamenty spotykają pod tym samym dachem w przeuroczej górskiej scenerii. Niebezpieczny romans, rodzinne sekrety, siła kobiet i dużo czarnego humoru!
Grand Hotel Granit
Duchy domagają się, by ich historia została opowiedziana.
Żywi milczą zaciekle, a upchane głęboko w szafie trupy nie są do końca martwe…
Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Czy ten, kto mówi, że kocha, może skrycie nienawidzić?
Zapraszam do lektury mojej trzeciej powieści!
Dołącz do nas i rozwijaj się!
Zapraszam do grupy kobiet z pasją, dla których pisanie stanowi treść życia. Wspólnie rozwijamy się, uczymy, motywujemy i promujemy.
W grupie można więcej!
Chcesz napisać książkę, która będzie się dobrze sprzedawać? Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!
Razem pokonujemy literackie sztormy. Niestraszna nam twórcza blokada czy góra lodowa w postaci nieuczciwego wydawcy. Jeżeli potrzebujesz motywacji oraz profesjonalnej wiedzy o pisaniu, wydawaniu i marketingu książki, która poprowadzi Cię prosto do wymarzonego celu, jesteś w dobrym miejscu! Zapraszam na pokład!
Dziękuję za zapis, a teraz sprawdź swoją skrzynkę mailową i potwierdź subskrypcję!
Tylko nie wpadnij w alkoholizm!
Swoją drogą, czytałaś "Lolitę"? Ja, przyznaję się bez bicia (chociaż może na bicie przez to zasługuję), jeszcze nie, i zastanawiam się, na ile opisana w niej historia zasługuje na zamieszczenie w kontekście pięknej historii miłosnej 😀
Ok, będę miała to na uwadze.
Tak, czytałam "Lolitę". I zachwyciłam się nią. Historia jest obłędna, a język, jakim została opisana – po prostu arcypiękny. Ok, Humbert do najmłodszych nie należał, patrząc na metryczkę, ale co chwilę do głosu dochodziło jego wewnętrzne dziecko. Dolores zaś może i miała tylko dwanaście lat, tylko że częsco zachowywała się jak stara wyrachowana suka, więc pasowali do siebie. I nawet, jeśli ich historia nie była miłością, to z pewnością wzajemną fascynacją. Z lepszymi i gorszymi momentami, jak w każdym porządnym związku. ; )
9 lat temu płakałam na tej książce. Całkiem niedawno próbowałam ją odświeżyć, ale już tak nie zadziałała.
Płakałaś? O, nieźle. Z zachwytu stylem czy przez historię miłosną?