Kiedyś myślałam, że książka powinna mieć tyle stron, ile napisze autor. Kiedy jednak okazało się, że debiutanci piszą opasłe powieści na kilkadziesiąt arkuszy wydawniczych, które w druku będą mieć tysiąc albo i więcej stron… Cóż, radykalnie zmieniłam swoje stanowisko. Przyjrzyjmy się więc temu zagadnieniu, bo wątpliwości ma naprawdę całkiem sporo z Was.
Wydanie gigantycznej, opasłej księgi w ramach debiutu literackiego nie jest dobrym pomysłem. Dlaczego?
Skoro jesteś nieznanym jeszcze autorem, czytelnik raczej nie będzie ryzykował kupienia tak wielkiej, ciężkiej knigi, którą ledwo zmieści do torebki. Co, jeśli nie spodoba mu się po pięćdziesięciu stronach, a zostanie jeszcze osiemset? Poczuje się, jakby wyrzucił pieniądze w błoto, toteż już od początku będzie unikał takiego scenariusza.
Wydawnictwo tradycyjne, wiedząc, że to kolosalny debiut, albo będzie dzielić tak rozwlekłą fabułę na tomy, o ile faktycznie będzie genialna, albo spławi petenta. Musi bowiem patrzeć perspektywicznie na sprzedaż książki, a zasada jest taka, że dopiero jeśli autor jest rozpoznawalny, to wtedy czytelnik kupi wszystko, co wyszło spod jego pióra. Bez różnicy, czy ma piętnaście stron, czy pięć tysięcy w pięciu tomach.
Ile słów powinna mieć książka?
To pytanie jest z góry skazane na brak odpowiedzi. Wybacz, ale jeśli jesteś w Polsce, wydawców i redaktorów nie interesują słowa, a znaki ze spacjami, które przeliczane są na arkusze wydawnicze. Dlaczego? Zobacz.
Rzeczpospolita.
To jedno słowo, prawda? Tak samo jak:
Nie.
Na oko jednak widać, że różnią się one swoją objętością. Rzeczypospolita zajmuje dużo więcej miejsca niż krótkie nie. Polskie wersje edytorów tekstowych, np. Worda, w statystykach co prawda pokazują liczbę słów, ale służyć ona może jedynie Twoim indywidualnym pisarskim założeniom.
Inaczej jest w Wielkiej Brytanii i Ameryce, gdzie faktycznie, liczba słów ma znaczenie. Skąd to wynika? Być może (choć nie z całą pewnością) wiąże się to z różnymi systemami typograficznymi.
Kiedy zecerzy byli jeszcze na topie (fachowcy od układania czcionek w kolumnie; dziś robi się to nie ręcznie, a komputerowo, np. dzięki Adobe InDesigne), w USA i na Wyspach wykształcił się system Pica, gdzie jeden punkt typograficzny (podstawowa jednostka długości w typografii) liczy 0,3514 mm. W pozostałych krajach, czyli m.in. w Polsce, przyjęliśmy system Didota, gdzie jeden punkt typograficzny wynosi 0,3759 mm. To niewielka różnica, ale sam możesz sprawdzić, jak bardzo stylem różnią się książki wydane w UK od tych, które ukazały się np. w naszym kraju, Niemczech czy Czechach.
Ile stron powinna mieć powieść?
Powieść od opowiadania różni się wielowątkowością. To taka literacka fuga, z której więcej niż jeden wątek jest ważny dla fabuły. Limit stron nie ma znaczenia, bo tak naprawdę zresztą do obliczania objętości używamy arkuszy wydawniczych.
1 arkusz wydawniczy to 40 000 znaków ze spacjami
zaś na jedną stronę składu w książce wchodzi ok. 1500-1800 znaków ze spacjami.
Sprawdźcie teraz, ile jest znaków ze spacjami na jednej stronie Waszego maszynopisu. Pewnie więcej, niż w przyszłej wersji drukowanej Waszej książki. Albo mniej, jeżeli używacie kulfoniastego fontu. Rozmiar czcionki, wielkość marginesów i interlinii podczas pisania jest nieważna. By wyliczyć konkretną szacunkową objętość w druku, posługujcie się arkuszami wydawniczymi. Wtedy unikniecie zaskoczenia. Czasem wydawać by się mogło, że 300 stron maszynopisu to bardzo mało, jednak w praktyce oznaczać to może 900 stron druku.
Nie powiem Wam dokładnie, ile stron powinna mieć Wasza powieść. W przypadku debiutu, sądzę, że rozsądną granicą będzie maksymalnie 13-18 arkuszy wydawniczych, ale nie chcę podawać konkretnych liczb, byście w panice nie rzucili się do maszynopisów i nie zaczęli usuwać najlepszych wątków. Lepiej przedyskutować to z redaktorem, bo profesjonalista może widzieć to zupełnie inaczej. Zresztą, sami możecie się przejść do księgarni i przyjrzeć eksponowanym tam książkom.
Zadajcie pytanie sami sobie. Czy jesteście wielbicielami opasłych egzemplarzy nieznajomych autorów? Jak często czytacie takie książki, a jak często kupujecie?
Bardzo merytoryczny wpis. Wprawdzie nie zamierzam pisać książki, ale chętnie polecę ten wpis wszystkim moim znajomym, którzy zastanawiają się nad jej wydaniem.
Jak czytelnik w pełni zgadzam się z treścią tego wpisu.
Cieszę się, że tutaj trafiłam – szczęśliwy przypadek . Treści na blogu zapewne bardzo przydadzą mi się w przyszłości.
Pozdrawiam!