Nakładem Fabryki Dygresji ukazuje się lada dzień niezwykła, pełna życiowej mądrości książka. W poszukiwaniu złotego środka. Spotkania to debiut Hanny Hippler, kobiety emanującej dobrem i ciepłem, która rozgryzła, o co w życiu chodzi. Dowiedzcie się i Wy, jak znaleźć własny złoty środek!
Książka opowiada o losach doświadczonych przez życie bohaterów, którzy spotykają się pośród magicznej górskiej scenerii. Bohaterowie bardzo dużo już przeszli. Część z nich miała szczęście, ale je utraciła. Inni doznali straty, ale nie poddali się, gdyż byli świadomi, że szczęście to coś, co nie zmienia się wraz z pogodą czy liczbą zer na koncie.
Do przeczytania W poszukiwaniu złotego środka zachęcam Was gorąco, bo wiem, że to bardzo wartościowa lektura. (Żadna inna nigdy by się pod moim szyldem nie ukazała, mam nadzieję, że to wiecie). Przypominam, że dzisiaj ostatni dzień promocji w Sklepiku Fabrycznym i Złoty środek można zgarnąć za 29,90, a od jutra ceny szybują w górę.
Kup za 29,90!
Kup 4 książki za 84,90!
Dziś natomiast oddaję głos autorce, Hannie Hippler. Kobiecie, która wychowała trójkę fascynujących, niezwykłych osobowości. Pokazuje i objaśnia świat małym ludziom. W życiu przeżyła niejedno, również wielką, prawdziwą i intensywną miłość, którą musiała pożegnać. Teraz realizuje się jako twórczyni nie tylko powieści obyczajowych, ale i autorka utworów dla dzieci.
Ponieważ uwielbiam Hanię, postanowiłam się nią z Wami podzielić. Zapytałam ją o jej wskazówki na odnalezienie własnego złotego środka. Czyli idealnego, wyważonego sposobu na życie, który zapewnia szczęście mimo otaczających trudności. Oto, co powiedziała Hania.

Hanna Hippler fot. Ewa Hippler
Im dłużej żyję na tym świecie tym bardziej jestem przekonana, że całe nasze życie polega na wyborze. A żeby dobrze wybrać, trzeba słuchać siebie i podszeptów Wszechświata…
1. Słuchaj swojego ciała, ale obserwuj też ciała ludzi wokół.
Moje ciało powiedziało mi już naprawdę wiele, choć kiedyś nie potrafiłam go słuchać.
Starałam się dopasowywać do okoliczności. Być grzeczną, robić coś, na co nie miałam najmniejszej ochoty, ale… Uświadomiłam sobie, że ktoś na mnie wymuszał takie zachowania.
Dziś już wiem, że moje ciało świetnie reaguje na to, co się dzieje. Kiedy czuję się w nim źle, kiedy wszystko we mnie krzyczy, wiem, że coś jest nie tak. Z tą świadomością potrafię podjąć dobrą decyzję. Dokonać słusznego wyboru i pójść najlepszą drogą.
Tego trzeba się ciągle uczyć.
Nauczyłam się również obserwować innych i uciekać od fałszu i obłudy.
Uważność nade wszystko.
2. Płacz, kiedy potrzebujesz i śmiej się, kiedy tylko możesz.
Płaczę, bo potrzebuję. Śmieję się, bo… jeszcze bardziej potrzebuję. Utulam w płaczu samą siebie lub utulam innych. Albo jeszcze inni utulają mnie. Wybrani inni, bo rzadko zdarza mi się płakać przy obcych.
Śmieję się głośno i do łez. Najczęściej z innymi. Wybranymi innymi. Śmieję się również sama ze sobą i sama z siebie. To bardzo fajna rzecz. A Pan Bóg ma bardzo wielkie poczucie humoru.
Uważność nade wszystko…
3. W ciszy słychać lepiej.
Wygrzebałam się z hałasu. Telewizor stoi czasami nietknięty, radio w samochodzie również. Włączam te urządzenia dokładnie w tym momencie, kiedy potrzebuję.
Cisza podczas wędrówki w górach: szemranie potoku, szum wiatru, zgrzyt kamienia pod stopą, ciężki oddech od wysiłku.
Cisza na kajaku: plusk wody, trzepot skrzydeł kaczek podrywających się do lotu, kołysane wiatrem drzewa. Cisza w czasie jazdy rowerem, cisza podczas spaceru, podczas modlitwy w pustym kościele… I wiele innych cisz.
Bycie ze sobą, z innym człowiekiem w tych sytuacjach, w ciszy właśnie. Jeżeli potrafisz milczeć będąc razem i nie męczysz się tym, to znaczy, że odnalazłeś człowieka. Czasami jednak zatęsknię za głośną muzyką , za gwarem przy stole, za rozmową, która nie ma końca.
Uważność nade wszystko…
4. Nie za dużo, nie za mało.
Umiar. W jedzeniu, w piciu, w gadaniu, w dbaniu o siebie, w dbaniu o swoje ciało, w uleganiu modom kosmetycznym, żywieniowym, zdrowotnym, w pracowaniu i odpoczywaniu, w imprezowaniu i izolowaniu się od ludzi. Pasja, hobby: tak! Oraz granice. Stawianie granic.
Jeżeli słucham swojego ciała, jeżeli żyję uważnie to potrafię zauważyć, że zbliżam się do granicy. Dysponuję swoim życiem tak, by nie czuć dyskomfortu. Zachować swoje zdanie nie narzucając je innym.
Uważność nade wszystko…
5. Miód i czarny chleb.
Czasami uwikłani jesteśmy w sytuacje bez wyjścia i musimy je znosić bo każde inne rozwiązanie w danej chwili tylko pogorszy sprawę. Zachowanie spokoju, przetrwanie, zajęcie myśli czymś przyjemniejszym, posłodzenie miodem naszego czarnego chleba. To cholernie trudne jest czasami. Bywa, że jest tylko czarny chleb, bywa, że miód na serce…
Przetrwać, wybrać, pogodzić się a potem pomyśleć, co dalej?
Mimo wszystko: ufność i nadzieja…
Uważność nade wszystko.
Na koniec ja, czyli Emilia, pozwolę sobie Wam zadać pytanie: czy i Wy słuchacie własnego ciała? Czy znajdujecie czas, by pobyć samym w ciszy i usłyszeć podszepty duszy? Jestem bardzo ciekawa, jaki jest Wasz złoty środek i zachęcam, byście swoimi recepturami podzielili się w komentarzach poniżej.
Jeśli mało Wam Hani, chcecie ją bliżej poznać, to zapraszam Was do zakupu W poszukiwaniu złotego środka oraz odwiedzania Hani na jej pięknym, pełnym natury i ciepła Instagramie:
@hanna.hippler
Uściski!
Wasza
Kiedyś bardzo dużo interesowałam się tematem uważności, kupiłam nawet sobie kolorowankę w tym celu. Z słuchaniem swojego ciała mam jeszcze problem. Świetny wpis.
Bardzo dziękuję. Uważność to moja dewizą życiowa od jakiegoś czasu.