To był rok ścigania zorzy polarnej, kosmicznych energii i pomyślnych (choć nie do końca przypadkowych) zbiegów okoliczności. Napełnił mnie ogromną wdzięcznością, ale i pokorą. Nie wszystko poszło zgodnie z planem…
… ale to i dobrze, bo dzięki temu otrzymałam kolejne nauczki. Obiektywnie rzecz ujmując, nie stało się nic złego. Zacznę od skrótu wydarzeń, a potem napiszę Wam, jakie wnioski z nich wyciągnęłam, jak się czuję oraz jakie są moje plany na przyszłość, dobra? Jeśli chcecie poznać kontekst, zapraszam jeszcze na podsumowania poprzednich lat:
2012, 2013, 2014, 2015, 2016, 2017, 2018 literacko i 2018 prywatnie.
Styczeń
Razem z przyjaciółmi lecę z Poznania do Manchesteru, by odwiedzić Michała i Rozi. Zwiedzam spektakularną bibliotekę Johna Rylandsa, jem frytki z octem i kupuję skarpetki z herbem Gryffindoru w Primarku. Potem wsiadam w samolot i całą ekipą przedostajemy się do słonecznej Malagi, gdzie w środku zimy fruwają papugi i kwitną śródziemnomorskie rośliny.
Po powrocie palę, jak się okazuje, ostatniego papierosa.
Luty
W ramach współpracy z Festiwalem Podróżniczym Śladami Marzeń tworzę wpisy na www, ale jestem obecna tylko w pierwszym dniu imprezy. Mam okrutny atak migreny, bezlitosna miesiączka daje mi ostro popalić i nie jestem w stanie funkcjonować. Pochlipuję, zwinięta w kłębek pod grubą pierzyną.
Pod koniec miesiąca razem z ukochanym pakujemy manatki i lecimy do Londynu. Na lotnisku spotykamy się z Adą i Lisem. Kilka godzin później stawiamy pierwsze kroki w krainie lodu i ognia. Islandia to zupełnie inny świat.
Marzec
Wracamy do Polski i przeprowadzamy się na Jeżyce. Pomieszkiwanie u siebie nawzajem zamienia się w mieszkanie z ukochanym. To była rewelacyjna decyzja, tym bardziej, że rozpoczynam prowadzenie warsztatów kreatywnego pisania. Przedtem jednak jadę z Anią na Kolosy. To już mój piąty raz na największym w tej części Europy festiwalu podróżniczym. Tym razem nie muszę siedzieć przy stoisku i sprzedawać książek. W końcu już nie pracuję na etacie. Czuję się wolna. Po raz pierwszy mogę obejrzeć tyle prelekcji, ile tylko mi się podoba! Kamila Kielar rozwala system swoim wystąpieniem o podróży w poszukiwaniu białych niedźwiedzi. To coś znacznie więcej niż prezentacja.
Po powrocie prowadzę spotkanie autorskie dla Emi Jakk wokół pierwszej książki, którą wyprodukowałam pod szyldem Fabryki Dygresji. #10do100 ma premierę w Galerii im. Jerzego Piotrowicza Pod Koroną.
Kwiecień
Kończę 27 lat. Oby nie wylądować w jednym klubie z Amy Winehouse i Kurtem Cobainem!
Na rynek wchodzi druga książka z nr ISBN Fabryki. To Trzydzieści kopert, debiut Cioci Ebi, czyli Ewy Mielczarek.
Łapię oddech przed majowym huraganem.
Maj
Dzięki Marysi poznaję Zuzię i Jędrzeja! Wspólnie spędzamy majówkę w Tatrach. Kąpiemy się pod czarnym niebem w gorącej balii i mokniemy podczas ulewy w Zakopanem.
Prowadzę z Emi Jak spotkanie autorskie w najlepszej na świecie bibliotece, czyli tej nowotomyskiej! #10do100 trafia pod strzechy mieszkańców mojego rodzinnego powiatu!
Razem z Weroniką bawimy się i chłoniemy wiedzę podczas Influencer Conference Poznań! W Gali Twórców zdobyłam aż 86 głosów. Dziękuję za wsparcie, to dla mnie fenomenalny wynik!
Jestem pierwszy raz w Łodzi i daję się oczarować Manufakturze oraz niesamowitemu kierowcy Ubera. Udaję się na Targi Książki do Warszawy, żeby pozałatwiać biznesy, a potem prowadzę prelekcję na Festiwalu Fantastyki Cytadela w Nowym Dworze Mazowieckim. Jestem tam razem z Kasią Jurkowską, moją kolejną autorką!
Dostaję także cudowną informację. Moja Ania wygrywa konkurs na najlepszą książkę! Jej Kwestia dotyku zachwyca samego Jacka Podsiadło! Jupi!
Czerwiec
Ogarnia mnie depresja klimatyczna, ale odzyskuję parę na Festiwalu Wibracje. Co za odlot! Znów towarzyszy mi Weronika. Dzięki, kochana!
Rozi i Michu biorą ślub! Radości, tańcom i swawolom nie ma końca. Ależ było weselicho!
Jedziemy z Anią do Sopotu! Łapiemy się za ręce, zamykamy oczy i idziemy po plaży, od czasu do czasu wpadając na innych ludzi. To jedno z najwyraźniejszych wspomnień z 2019 roku. Magia.
Lipiec
Nakładem Fabryki Dygresji ukazuje się powieść W poszukiwaniu złotego środka. Spotkania autorstwa cudownej Hani Hippler (rekord przedsprzedaży pobity! Jeszcze przed premierą sprzedaje się blisko 50 egzemplarzy!), a ja podpisuję umowę na wydanie Hotelu Aurora, mojej drugiej powieści, z wydawnictwem Pascal! Choć Ania wyjeżdża w rowerową podróż dookoła świata i jest mi przykro, to smutki szybko rozpływają się w pocie, gdy tylko zaczynam kurs ashtangi w Yoga Academy. W jego trakcie dużo się we mnie zmienia. Nie tylko potrafię dosięgnąć dłońmi podłogi, ale i po raz pierwszy reaguję złością zamiast płaczem i zamykaniem się w sobie, gdy coś mnie wkurzy.
Sierpień
Wydajemy w dużym nakładem Kamperem po Skandynawii, książkę podróżniczą Macieja Szafrańskiego, która ukazuje się w Fabryce Dygresji dzięki jego żonie, Monice. Ilustracje w książce wyglądają epicko! Stęskniłam się za tego typu literaturą, cieszę się, że mogę zajmować się takimi projektami na własnych śmieciach.
Spędzam z ukochanym kilka dni nad jeziorem w puszczy noteckiem, a potem jadę z rodzicami na kilka dni do Trójmiasta. Już drugi raz jestem w tym roku w Sopocie, spoglądając na Grand Hotel… Czy to przeznaczenie…?
Z lekką niepewnością, moim partnerem oraz Jędrzejem, jedziemy w góry do open house’u. Poznajemy tam rodzinę Ani oraz inne niesamowicie twórcze dusze. Wypełnia nas kosmiczna energia kreatywności i dobra! Czujemy, że chcemy zmieniać świat na lepsze. W międzyczasie z Marysią i Darkiem robimy szybki wypad do Krakowa, by w muzeum Manggha zobaczyć wystawę Krzysztofa Gonciarza. Tokio24 mnie absolutnie satysfakcjonuje. To kawał dobrej roboty!
Wrzesień
Rozpoczyna się II edycja warsztatów kreatywnego pisania! Wow, wow, wow!
Do Poznania na prelekcję przyjeżdża Tomek Jakimiuk z jaktodaleko.pl i podczas szybkiego urbexu uczy mnie robić epickie zdjęcia. Mój instagram wreszcie odżywa, a ja, po ostatnim znużeniu social mediami, dostaję motywacyjnego kopa. Dzięki za inspirację, Tomku!
Z wydawnictwa otrzymuję tekst mojej książki po redakcji, do redakcji autorskiej i autoryzacji. Pracuję w pocie czoła. Jestem trochę zbita z tropu, bo nagle zmienia się redaktor prowadzący moją książkę i okazuje się, że poprzedni mail z ustaleniami co do okładki nie został przez nikogo nigdy odczytany, ale spoko, jestem wyrozumiała.
Drugi w tym roku atak migreny pod koniec miesiąca mnie wykańcza, ale… na koniec szok. Lekko Stronniczy wracają na YouTube’a! Jupi!
Październik
Mariusz Szczygieł zdobywa Nike!
Na fali energii, buzującej we mnie jeszcze po pobycie w open housie, organizuję spotkanie dla mojego kręgu znajomych o ekologii. W tajniki dbania o naszą planetę w mikroskali wprowadza nas niezastąpiony Janusz ze sztosowego bloga Greenproject.pl. Niestety, trzeci atak migreny w tym roku sprawia, że muszę wyjść w środku spotkania. Przez następne 2 dni nie wychodzę z łóżka.
Olga Tokarczuk dostaje Nobla, a ja tego samego dnia ulewam prawo jazdy na egzaminie wewnętrznym. Niestety bardzo mnie to demotywuje, bo sprawa wynikła ze zwykłego nieporozumienia. Moje ego jest zdruzgotane. To pierwsza porażka w tym roku. Jest mi przykro, więc płaczę. Robi się nerwowo, bo w wakacje miałam przestój w zleceniach i skończyły mi się oszczędności. Blogerką od finansów to ja nigdy nie zostanę, chyba że jako antyprzykład…
Udzielam dwóch wywiadów. Do Melo Radio i na kanał Szymona Adamusa. Ego wraca do formy, ale forma trochę mi spada. Przez cały miesiąc brak info z Pascala, zero odpowiedzi na maile, wreszcie w rozmowie telefonicznej okazuje się, że po raz drugi zmienił się redaktor prowadzący moją książkę (bo tamta osoba już w ogóle nie pracuje w wydawnictwie), a firma na nowo dyskutuje o podpisanych umowach wydawniczych. Nie wiadomo, czy moja książka zostanie wydana, ale pani redaktor obiecuje skontaktować się ze mną najpóźniej w przyszłym tygodniu.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Listopad
Razem z Szymonem, Pawłem i Klaudią kręcimy zwiastun Piromanów. Co o nim sądzicie?
12 listopada jadę do Południka Zero, poprowadzić wieczór autorski dla Kasi Jurkowskiej. To w końcu premiera Gdy ucichną miasta! Piątej książki, która ukazała się pod szyldem Fabryki Dygresji w tym roku! Wow! Przy okazji widzę się wreszcie z Zakochanymi w świecie. Z Asią i Jarkiem czuję się tak dobrze, jakbyśmy znali się od miliona lat. A to tylko pięć, w dodatku jedynie on-line i telefonicznie. Zakochani jeszcze w tym samym miesiącu startują w roczną podróż i lecą do Omanu. Ich poczynania możecie śledzić na Instagramie!
Po dwóch kolejnych tygodniach milczenia wydawnictwa i ich niewywiązywania się z obietnic o kontakcie, 15 listopada piszę ponownie do redakcji i otrzymuję info, że pani redaktor przygotuje dla mnie listę uwag, by powalczyć jeszcze o moją książkę. Nie rozumiem tego, bo umowa podpisana, redakcja zrobiona, termin wydania miał być na początku 2020, a tu takie coś. Bardzo chętnie dopracuję jednak Hotel Aurora, czekam zatem na obiecaną listę.
Jeszcze w tym samym miesiącu prowadzę w Poznaniu w Meskalinie (klubokawiarni Benka Ejgierda) drugie spotkanie wokół Gdy ucichną miasta.
Krzysztof Gonciarz kończy vlogować.
Grudzień
Wkurzam się, bo oczywiście znów brak jakiegokolwiek kontaktu z Pascalem, więc zaczynam wydzwaniać. Pani redaktor rozmawia ze mną przez swoją sekretarkę, chyba boi się konfrontacji. Nie przesyła mi żadnej listy, nie daje informacji, czy moja książka będzie wydana, czy nie, więc nie mogę iść do innego wydawnictwa. Ałć! Cierpliwość mi się kończy, wyznaczam wydawnictwu deadline, mając w pogotowiu prawnicze zaplecze. Ostatecznie rozwiązujemy umowę wydawniczą z Pascalem. Jestem przeszczęśliwa. Znów czuję się wolna. Tak przegrać to jak wygrać, bo opinie o firmie znalezione w necie (wcześniej nie robiłam researchu, no proszę, szewc w dziurawych butach chodzi) są wysoce niepochlebne. Kiedy nadchodzi jednak dokument, który potwierdza rozwiązanie umowy, jest mi smutno. Tym bardziej, że w dokumencie napisali, że to z powodu niedoskonałości mojego tekstu. A ja dalej nie wiem, czy serio jest w nim coś nie tak, czy to tylko wybieg wydawcy.
Pół roku o kant dupy chlasnął.
Plany na podróżniczą eskapadę na początek roku też niestety musimy odwołać.
Kończę II edycję warsztatów kreatywnego pisania. Coraz trudniej rozstawać mi się z uczestnikami. Lubię uczyć.
W Boże Narodzenie odwiedzam rodzinę ukochanego. Pierwszy raz przy stole widzę tak wiele rodziny. Czuję się bardzo swojsko.
Wczoraj, tj. 30 grudnia, mój chłopak powiedział mi, że jestem spektakularna, po czym on i nasz współlokator się pochorowali. Na termometrach ponad 39 stopni, a ja, Matka Boska Paprociowska, skaczę w myślach z radości, że mogę spędzić sylwestra w pidżamie z Netflixem.
Jakby nie było, zdrowie (oprócz trzech paskudnych ataków migren) już po raz kolejny rok mi dopisuje.
Mówię ludziom to, w co gorąco wierzę: że mam wysokie wibracje i żadne bakterie nie są w stanie mnie dopaść. Może ta wiara mnie rozgrzewa na tyle, że faktycznie choróbska trzymają się ode mnie z daleka? Ta wiara sprawiła na pewno, że rozstałam się z papierosami. W zeszłym roku wyraziłam pobożne życzenie, że może kiedyś uda mi się zerwać z nałogiem, bo bardzo bym tego chciała. Udało się, przy pierwszej próbie, bez wspomagaczy (no, chyba że kosmiczne energie i wcielanie w życie zasad ze słynnej terapii 12 kroków).
Serio, rzucenie fajek to mogłoby być jedyne, co udało mi się fajnego zrobić przez cały rok, a i tak byłoby rewelacyjnie.
Fajne było też to, że nie wyrzucałam hajsu na zakupy. Na podróże trochę poszło, to prawda, ale poza tym zrobiłam tylko trzy poważne zakupy. Uwaga: plecak, mata do jogi i krzesło do biurka. Ave minimalizm!
O kasie nie będę pisać, bo w kwestii zarabiania naprawdę jestem matołem. Po prostu postaram się nią nie przejmować. Bo nawet jak była, to się przejmowałam, że nie wiem, jak ją zagospodarować. To i tak tylko cyfry w przeglądarce internetowej. Coś umówionego, a nie prawdziwego.
W przeciwieństwie do ludzi. Ludzie to prawdziwa wartość.
Ogólnie to szkoda mi, że moje postanowienie biegackie poleciało w kulki, ale cieszę się, że jestem teraz #teamyoga. Najgorsze jednak że literacko to ja kupę zrobiłam, a nie furorę. Tak się przyzwyczaiłam do tego, że moja książka będzie wydana w 2020, że zupełnie olałam inne prywatne pisarskie projekty. Zaczynałam coś pisać i nie kończyłam. A przecież pisanie czyni mnie tym, kim jestem. Życie zatem postanowiło mi o tym przypomnieć i bang. W tym aspekcie wciąż jestem niemal dokładnie w tym samym miejscu, co w zeszłym roku…
Ale za to muszę przyznać, że statystyki bloga w tym roku prezentują się (w porównaniu z 2018) całkiem zacnie.
Tylko co, jeśli nie byłoby Fabryki Dygresji?
To straszna myśl!
Ostatnio w poście na Facebooku Blimsien przeczytałam takie cuś:
Kiedy obiorę się z kontekstów- mężczyzny i pracy – co pozostaje? I jak ja się z tym mam?
Co mówi moje ciało?
Co mówi kobieta we mnie?
Co usycha?
Uderzyło mnie, że jeśli odbiorę sobie kontekst rodziców i partnera, których tak bardzo kocham oraz pracy nad blogiem, pod koniec tego roku zostało niewiele z prawdziwej mnie. Przez jakiś czas, kiedy się nad tym zastanawiałam, co w ogóle jest w esencji Emilki, miałam poważny problem z odpowiedzią.
Wreszcie przyszło mi do głowy, że ludzie byli dla mnie, i rozwój, poprzez spotkania z nimi, czytanie książek oraz uczestnictwo lub prowadzenie zajęć. I światło. Dużo światła było we mnie, ale zaniedbałam jego pielęgnowanie, gdy tylko prawdziwe słońce razem ze zmianą pory roku coraz dłużej chowało się za horyzontem.
Najważniejsze, że teraz czuję się wypoczęta. Tego nie udało mi się zrealizować w poprzednim roku, ale w tym wyszło mi całkiem nieźle. Została zachowana równowaga pomiędzy obijaniem się w domu, jak i podróżami. Skoro tak…
W pełni sił startuję w Nowy Rok 2020.
Sobie i Wam życzę, by nigdy nie kierować się pieniądzem (tudzież innymi ułudami, np. sukcesem – bo co to w ogóle niby jest, cholibka?!).
Żeby zamiast się stresować i walczyć o kontrolowanie wszystkiego, swobodnie i z zaufaniem do Wszechświata dryfować otuleni kołderką miłości, bez względu na to, czy znamy kierunek, czy nie (tak naprawdę kierunek jest jeden, hehe, <grobowy humor mode on>).
Żebyśmy nie tracili z oczu tego, co w naszym życiu piękne i w ogóle potrafili to zawsze dostrzec.
I niech te życzenia wystarczą zamiast postanowień. Bo jak jest dobrze, to po co starać się, żeby było jeszcze lepiej? #antysukcesizm
Buziole!
Wasza
Świetny tekst. Daje motywacyjnego kopa, aby dążyć do swoich celów i się nie poddawać, bo każdy nie raz upada. Jesteśmy przecież tylko ludźmi.
Trzymam kciuki, aby „Hotel Aurora” ukazał się niebawem. Życzę niekończącej się weny twórczej 😁
Bardzo współczuję tych migren, ale i gratuluję wszystkich sukcesów. Wydanie książki nie ucieknie. Jeśli nowym pracownikom wymienionej firmy coś się nie podobało, to głównie oni na tym stracili. Znajdziesz sobie lepsze wydawnictwo, zobaczysz! Ogólnie to całość brzmi jak mega pozytywny rok, pełen super ludzi, wrażeń i wydarzeń. Oby następny był jeszcze lepszy!
Ale sie działo!! WOW!! Gratki rzucenia palenia i mnie ciekawi najbardziej ten kurs jogi- zadowolona?ile kosztował ile trwał i czy dał Ci uprawnienia do uczenia innych?
I samych zajebistych przeżyć w 2020!