Chcesz nauczyć się zabijać? Nie musisz tego robić, wystarczy, że przeczytasz zabójczo wyczerpujące Kompendium wiedzy dla autorów kryminałów Margoty Kott.
Wiecie, jak ja nie znoszę kryminałów, co nie?
Zabijanie, okaleczanie, porywanie, jakakolwiek zbrodnia – to są dla mnie rzeczy, na które szkoda tracić czas. Czytanie o mordowaniu stanowi dla mnie mordęgę. Ale po warsztatach z Piotrem Bojarskim z Maszyny do pisania wiem, dlaczego można się tym gatunkiem powieści pasjonować. Rozumiem już, na czym polega ta zajawka i nie będę się ukrywać, że zaciekawiła mnie konstrukcja kryminałów. Bo odrzucając te wszystkie krwawe wypaczenia… Tajemnica, zagadka, czasem kuriozalny ciąg przyczynowo skutkowy pomiędzy zdarzeniem a jego 879\konsekwencjami… To jest całkiem fajne. Ciekawość. Dociekliwość. Zadawanie sobie pytania: dlaczego? i poszukiwanie odpowiedzi… Jeżeli kogoś dręczą takie myśli, jeżeli kogoś fascynuje psychologia postaci lub historia czynów, nieważne, czy godziwych, czy nie… Myślę, że po tym możemy poznać osobę wnikliwą i inteligentną.
Wiem, przydługa dygresja na rozpoczęcie, ale chciałam się wytłumaczyć.
Skąd u mnie nagle chęć zrecenzowania i polecenia Kompendium wiedzy dla autorów kryminałów Margoty Kott?
No bo jak ja nie lubię kryminałów, to nie znaczy, że inni też mają nie lubić. A poza tym… to dobra książka jest.
„Jeśli istnieje książka, którą bardzo chciałbyś przeczytać, ale nie została jeszcze napisana, to musisz napisać ją sam”.
– Toni Morrison
Tym cytatem zaczyna swą książkę Margota Kott i uważam, że to strzał w dziesiątkę. I cytat, i Kompendium, bo takiego tytułu na polskim rynku wydawniczym zwyczajnie brakowało. Jako pisarka sama czułam braki w tym temacie, a jako redaktorka z bólem serca obserwowałam, jakie potknięcia robią początkujący autorzy, którzy usilnie chcą napisać kryminał, ale że nie mają pojęcia o tym, jak przebiega śledztwo, to wymyślają cuda niewidy. I w ten sposób, zamiast powieści kryminalnej, produkują historie, których nawet Ukryta prawda nie chciałaby w swoich odcinkach.
Książka podzielona jest w logiczny sposób na dwie części.
Pierwsza z nich to część literacka. Stąd, w przystępny i okraszony zgrabnym żartem autorki, dowiemy się, jak skonstruować ciekawą historię kryminalną.
Poznamy dokładną definicję powieści kryminalnej (która różni się, w zależności od danego kraju! wow!) oraz jej rodzaje, omówione zostaną sposoby tworzenia postaci oraz zyskamy niesamowicie cenną wiedzę dotyczącą budowania intrygi. Generalnie: mięso. I to tak soczyste, że aż krew tryska.
Chociaż jestem wegetarianką. Czekajcie, zaraz nadleci lepsza metafora.
Generalnie: warzywo. I to tak soczyste, że aż sok tryska.
Kłopot z tą metaforą jest taki, że najkonkretniejszym warzywem jest chyba bób albo fasola. Może więc: warzywna miazga? Czy to brzmi dobrze? Dajcie znać w komentarzu.
Druga część Kompendium wiedzy dla autorów kryminałów, część kryminalistyczna, zawiera niesamowicie wręcz wyczerpujący materiał o ekspertyzach.
Wielu ekspertyzach. Szczerze powiedziawszy, nie miałam pojęcia, że może ich być tak wiele. Mamy szczegółowy opis krok po kroku, jak wykonywana jest ekspertyza balistyczna, osmologiczna, traseologiczna… Co, Wy też nie mieliście pojęcia, że w kryminalistyce dokonuje się takich cudów, prawda? A może tylko ze mnie taka mroczna materia*…?
Tu znajdziemy także inspirację do popełnienia zbrodni (brzmi to niebezpiecznie, wiem). Autorka przedstawia nam dokładne opisy sposobów na pozbawienia życia. Dowiemy się, jakie procesy zachodzą, gdy dochodzi do otrucia, utonięcia czy upadku z dużej wysokości. Jak widzicie, zabijanie Simów w grze to nie jest wystarczająca podstawa, by napisać dobry kryminał. Tu trzeba naprawdę sporo wiedzy. Podczas lektury co chwila kręciłam głową, w której nie mieściło się, jakim ogromem informacji dysponuje autorka. Czułam się, jakbym czytała z jednej strony dzieło naukowe, lecz z drugiej bardzo dobre, przystępne opracowanie notatek, które podała mi koleżanka, bym ekspresowo ogarnęła materiał do egzaminu. Bo czy wiedzieliście na przykład, że jeśli ofiara miała zaciśnięte powieki, a znaleziono ją w pożarze, to znaczy, że kiedy płonęła, tak naprawdę jeszcze żyła…?
Mało tego. Słuchajcie. Najcenniejszą dla mnie rzeczą są wyimki z prawa karnego.
Tak! I one przydadzą się nie tylko do napisania powieści kryminalnych. Margota Kott podaje je z taką łatwością, że, mówiąc kolokwialnie, kopara opada. Ale do tego też trzeba mieć ogromny talent! Nawet ktoś, kto ma ostrą alergię na zawiły język prawa, za sprawą jasnych komunikatów autorki jest w stanie pojąć, czym różni się w prawie np. zabójstwo zwykłe od zabójstwa uprzywilejowanego. A to dosyć ważne, jeśli ktoś z naszych bohaterów ma w końcu beknąć za przestępstwo. Albo gdy ktoś został zapuszkowany, a w istocie jest niewinny…
Ujęły mnie też tabele w książce. Jest ich mnóstwo, ale zostały opracowane w taki sposób, że studiuje się je z ogromną ciekawością. Jedna z nich przedstawia zmiany, jakie zachodzą w zwłokach na przestrzeni czasu, który minął od zabójstwa. Temat straszny, potworny wręcz, ale niezbędny, jeśli ktoś faktycznie myśli o pisaniu kryminałów.
Pomyślałam więc, że nawet jeśli ktoś się czuje mocny w pisaniu opowieści tego typu, to i tak powinien sięgnąć po Kompendium wiedzy dla autorów kryminału, żeby się sprawdzić.
Mnie osobiście ta książka na pewno pomoże w rozwoju redaktorskim, nie tylko pisarskim. Dzięki niej czuję się porządnie wykształcona (wreszcie!) merytorycznie i dużo łatwiej będę mogła sprawdzać, czy autor nie napisał bzdur w swoim kryminale. A poza tym i w moich książkach czasem dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji. Kompendium Margoty Kott pomaga mi w redagowaniu Grand Hotelu Granit, drugiej części przygód Antoniny z Hotelu Aurora. Widzicie? Wiedzy nigdy za wiele!
Jeżeli już przeczytaliście, dajcie znać w komentarzu, jak wrażenia.
Wasza
________
*To jest zamierzony błąd językowy, wiem, że poprawny idiom brzmi ciemna materia, ale chciałam mieć powód do wstawienia gifu z Jamesem McAvoyem w nawiązaniu do serialu Mroczne materie. Uwielbiam McAvoya.
To był post sponsorowany i w 100% szczery.
W serialu mroczne materie gra także jeden z moich ulubionych aktorów/muzyków – Lin Manuel-Miranda, który napisał kilka przewspaniałych musicali. Serdecznie polecam