W wielkim skrócie wygląda to tak: rzuciłam etat, odzyskałam życie, napisałam książkę. Ale gdybyście lubili skróty tudzież byli miłośnikami uproszczeń, czytalibyście Super Express, a nie mojego bloga. Zapraszam zatem na szczegółowe, obfite w dygresje literackie rozliczenie z rokiem 2018!
Jeśli nie pamiętacie, z jakim problemem borykałam się na koniec 2017 roku, możecie przeczytać poniższą notkę.
Ogólnie wszystko było w miarę spoko… To znaczy tak mi się wydawało. My, istoty ludzkie, a być może tylko Polki i Polacy, mamy przezabawną cechę. Jest nam źle, coś nam leży na wątrobie (w niektórych przypadkach dosłownie rzecz ujmując), ale idziemy w zaparte, że jest OK. Chu***, ale stabilnie. Miałam więc dylemat. Jedno życie i trzy wielkie jego nurty, które wymagały mojego ogromnego zaangażowania. Praca na etacie w wydawnictwie, kariera pisarska i blog. Już rozmawiałam z kumplem, żeby ten blog zaczął za mnie prowadzić, bo nie chciałam tracić Was, czytelników, ale bałam się ogromnie, że to nie wyjdzie. Że fundamentem Fabryki jestem ja sama. W dodatku zaczęło pojawiać się coraz więcej wejść, więc coraz trudniej było mi zrezygnować z projektu, który ma szanse na sukces i jest od początku do końca mój.
Toteż rzuciłam etat.
Stwierdziłam, że nawet jeśli nie będę się mieć za co utrzymać, to pójdę do byle jakiej pracy na pół etatu i jakoś przepękam trudne miesiące. Byle mieć więcej czasu na pisanie książki. Ale nie musiałam iść do żadnej pracy, bo pomogliście mi Wy. Czytelnicy bloga. Część z Was stała się osobami, z którymi nawiązaliśmy współpracę. Czytałam Wasze wydane już powieści i pisałam o nich na blogu. Przesyłaliście mi fragmenty swojej twórczości, a ja wskazywałam Wam palcem błędy interpunkcyjne i ortograficzne oraz miejsca, w nad którymi warto jeszcze byłoby popracować. Zajmowałam się marketingiem Waszych książek. I na tym wszyscy wyszliśmy zwycięsko.
Na własnej skórze przekonałam się, co oznacza zasada win-win.
Dzięki wskazówkom, które ode mnie otrzymaliście, część z Was ukończyła wreszcie swoje teksty, innym podskoczyła sprzedaż książki. Zainwestowaliście we mnie swoje pieniądze, a ja dzięki Wam… przeżyłam. Dzięki okazanemu przez Was zaufaniu, wszyscy skorzystaliśmy, bo mój spokój ducha oraz dobra organizacja pomogły mi napisać od początku do końca nowe dzieło literackie. Ale zanim to się stało…
W styczniowym numerze Fabularii ukazało się moje opowiadanie O trzech wykastrowanych kotach
Było to bardzo miłe, ponieważ kiedy wydawałam Piromanów, nie wiedziałam w 100%, czy mój tekst jest naprawdę tak ciekawy, czy to tylko moje subiektywne odczucia (tudzież przerost ego). Ale teraz środowisko literackie faktycznie zdecydowało, że tak. Że umiem. Zaraz po tym wzięłam się do pisania opowiadania na konkurs, o którym poinformowała mnie mama. To też był pewien przełom. Moja mama raczej nie traktowała wcześniej mojego pisania i była daleka od zadowolenia, że jej córka staje się artystką. Ale proszę bardzo, do wszystkiego można się przyzwyczaić. Podesłała mi informacje o konkursie organizowanym przez Maszynę do pisania, który dotyczył Powstania Wielkopolskiego.
Jak zawsze napisałam o tym, co znam doskonale, no i w kwietniu zostałam wyłoniona jako laureatka.
Moje opowiadanie o Niepokonanej Helenie Stein, a dokładniej o rodzinie Steinów i Kandulskich, zostało docenione przez jury. Nagrodą w konkursie były trzydniowe warsztaty literackie w Maszynie do pisania.
Było. Świetnie. Ale jak bardzo dobrze się tam bawiłam, jakiego wiatru w żagle nabrałam i co tam się działo, może wiedzieć tylko ten, kto również kiedykolwiek w takich warsztatach uczestniczył. No a skutkiem tejże przygody jest antologia Powstanie ’18. Opowiadania Wielkopolan. Nie ukrywam, że miło mieć własny tekst obok utworów Sylwii Chutnik, Przemka Semczuka czy Piotra Bojarskiego. Zresztą, sami sprawdźcie, bo można czytać w wersji ebookowej za darmo, wystarczy kliknąć TU.
Napisałam też powieść pod roboczym tytułem Hotel Aurora
Główną bohaterką jest rudowłosa Antonina. Dziewczyna przyjeżdża po ukończeniu studiów do Jakuszyc i zostaje menadżerką balansującego na granicy bankructwa Hotelu Aurora. Niestety nad powieścią będę musiała się jeszcze ponownie pochylić, bo sporo fragmentów wymaga dopracowania. Mój literacki cel na 2019 rok to dopracować książkę, wysłać kilku osobom co oceny, ponownie dopracować, potem poddać redakcji u profesjonalisty, wreszcie rozesłać do wydawnictw. W 2019 roku chcę posłać Hotel w świat, a do tego…
Napisać kolejną powieść! I co najmniej 3 opowiadania!
Być może będzie to druga część Hotelu, być może coś bardziej wysublimowanego… A opowiadania? Może wydam w zbiorku selfpublishingowym albo porozsyłam do czasopism czy na konkursy? Nie mam pojęcia. Pisać jednak będę, bo bez pisania nie ma życia.
Tymczasem robimy #10do100
Nie mogę uwierzyć, że Fabryka Dygresji stała się też (i to tak szybko!!!) wydawnictwem. Mówiąc konkretniej: instytucją, która pomaga selfpublisherom w skoordynowaniu wszystkich czynności procesu wydawniczego oraz marketingiem. W ten sposób pod moim szyldem (pięknie zaprojektowanym przez Weronikę) ukazała się książka Emi Jakk. #10do100 to niezwykły zbiór wywiadów ze stoma osobami! 11 takich samych pytań, 1100 niesamowitych, oryginalnych odpowiedzi. Które mówią o tym, że można się bać, ale tak naprawdę nie ma czego. Które przekazują ważną wiadomość: że jeśli czegoś się pragnie, to nawet, gdy samemu nie jesteśmy w stanie tego dokonać, wspólnie możemy osiągnąć naprawdę wszystko. Że miłość pokonuje wszystkie trudności. A nawet, jeśli w to nie wierzycie, sięgnijcie po książkę – póki co można ją kupić TU, by się przekonać na własnej skórze. To naprawdę ciekawy eksperyment socjologiczny i psychologiczny, pod którego wrażeniem jestem do teraz!
Ale mimo tego, książka #10do100 nie byłaby tak genialna, gdyby nie ilustracje Noriakiego. Człowiek Kultury roku 2018 przygotował 100 grafik do wnętrza i przepiękną okładkę. Jego ilustracje dodają głębi i nieco psychodelicznej jakości do całego zbioru. Achhh, musicie sami zobaczyć! Mała zajawka przygotowana przez Marcina Dolatę poniżej.
Widzicie, z każdym rokiem jest coraz lepiej. Podążam za moją pasją i zarażam nią innych. Ci, którzy mają podobne zainteresowania, otwartą głowę oraz są kreatywni, przychodzą do Fabryki i w niej zostają, by dalej się rozwinąć. Wspólnie rośniemy w talenty. I przy okazji wspieramy się w życiu. Mamy się do kogo odezwać, gdy nie idzie w pisaniu, zapytać, co dalej robić, gdy wydawnictwo nie odpisuje. Wymieniamy się doświadczeniami, kontaktami oraz wspólnie tworzymy nowe, piękne wspomnienia.
Życzę Wam, by rok 2019 był wypełniony pasją, wspaniałymi ludźmi oraz satysfakcją z wykonanej pracy.
Do przeczytania!
Wasza
PS
Zdjęcie w nagłówku wpisu zostało zrobione przez Klaudię Ekert z bloga niefilmowestory.blogspot.com. Możecie obserwować ją również na Instagramie @made_cloud. Polecam gorąco, nikt nie robi tak romantycznych, efemerycznych, zmysłowych zdjęć jak właśnie Klaudia.
Funkcja trackback/Funkcja pingback