Nie przejmować się ludźmi jest po prostu niemożliwe. Jesteśmy istotami społecznymi, a to oznacza, że nasze istnienie bez innych nie ma żadnego sensu. Tylko co zrobić w momencie, gdy opinia innych hamuje nas w rozwoju i zaczyna czynić nieszczęśliwymi? Jak nie przejmować się pracą i nie zwariować? Jak nie przejmować się obgadywaniem czy rodziną, która, zamiast wspierać, podcina skrzydła? Czytaj dalej i zacznij żyć po swojemu!

Jestem wrażliwą osobą, która chciałaby, żeby każdy człowiek na świecie był szczęśliwy. Od pewnego czasu wiem jednak to, że jeśli ktoś jest nieszczęśliwy, to jedyną osobą, która może to zmienić, jest tylko ta osoba. I to załatwia większość rozterek.

Ale nie wszystkie.

Bo jeżeli nas osobiście wciąż dręczy to, że inni mogą na nasz temat coś złego pomyśleć, to zastanówmy się, co WE MNIE to uruchamia. Dlaczego tak bardzo mi na tym zależy? Czemu tak mnie to szarpie?

Jeśli chcesz wiedzieć, jak się nie przejmować opinią innych, to koniecznie musisz zlokalizować, dlaczego na tej opinii tak bardzo Ci zależy.

Najczęściej chodzi o strach.

(Nie bój się polubić mojego fanpage’a na Facebooku, by otrzymywać motywację i inspirację do działania. Daj łapkę w górę).

Jak nie przejmować się opinią innych? Odważ się być sobą i sprawdź, co zrobi Twoje otoczenie

Jedna z moich znajomych pewnego razu zakochała się w starszym od siebie mężczyźnie. Inteligentnym, o wielkiej wrażliwości, czułym i również odwzajemniającym jej gorące uczucie. Ich związek stawał się coraz poważniejszy. Ala (imię zmieniłam, żeby mnie nikt zgnitymi jajami nie obrzucił), nie mogła jednak cieszyć się pełnią szczęścia. Była absolutnie przekonana, że rodzice, z którymi mieszkała, ostro zareagują na tę wieść. Bała się awantury, nic dziwnego, nikt ich nie lubi. Kłótnie z rodzicami bywają zaś szczególnie bolesne, bo to nasi rodzice. Ze wszystkich sił, niezależnie od wieku, pragniemy ich akceptacji. W końcu po to są. Żeby nas kochać, bezwarunkowo. W praktyce wychodzi różnie.

Ala nie chciała stracić kontaktu z rodzicami, dlatego o całej sprawie zdecydowała się powiedzieć dopiero, gdy jej ukochany poruszył temat wspólnego mieszkania.

Drżąc z niepewności, Ala zaparzyła herbatę i postanowiła po długich miesiącach wyznać całą prawdę. Była gotowa usłyszeć, że marnuje sobie przyszłość, że facet, który nie ma czystej karty, to same kłopoty, że postradała zmysły i powinna wybić sobie taki związek z głowy. Trudno. Nie miała już wyjścia. Uświadomiła sobie, że jeśli nic nie zrobi, to i tak coś straci, a nic nie zyska. Na szali leżało właściwie całe jej życie.

I co się stało?

Mama Ali z uśmiechem na ustach powiedziała: „Wreszcie, córeczko, tak się cieszę, że jesteś szczęśliwa”. Tata nic nie powiedział, tylko uściskał córkę i powiedział, że będzie za nią tęsknić, ale jest już dorosła i taka kolej rzeczy, że dzieci wyprowadzają się z domu.

Oczywiście sytuacja mogła wyglądać zupełnie inaczej, bo nie wszyscy rodzice to rodzice Ali.

Zdarzają się trudniejsi.

Jak nie przejmować się rodzicami? O tych trudniejszych przypadkach

Jak nie przejmować się ludźmi, którzy nas wychowali, utrzymywali przez wiele lat, i z którymi chcielibyśmy mieć piękną relację? Niestety, choćbyśmy się jak najmocniej starali zadbać o tę więź, ten świat nie jest idealny. Nasi rodzice nie są idealni, my nie jesteśmy idealni. Czasem trudno nam się do tego przyznać, zwłaszcza przed rodzicami. Ale, uwaga, nasi rodzice znają nas często lepiej niż my sami. W wielu przypadkach udowadnianie im, jacy my nie jesteśmy super, rodzi ogromny opór. Bo rodzice czują bullshit na kilometr. Jedna z moich tutorek, kilkanaście lat starsza ode mnie, opowiadała, jak pewnego dnia spóźniła się wszędzie, gdzie tylko mogła. Wieczorem przyjechała do rodziców, by odebrać swoje dzieci. Oczywiście po raz kolejny spóźniona. Matka powiedziała:

– Miałaś być prawie godzinę temu. Znowu się spóźniłaś.

– Nieprawda! Przecież tak się umawiałyśmy!

I moja tutorka, i jej matka, doskonale wiedziały, jaka jest prawda. Ale mechanizm udowadniania, że jest się lepszą, niż w rzeczywistości, był zbyt silnie zaszczepiony w podświadomości mojej tutorki. Ich dalsza rozmowa mogłaby wyglądać inaczej, gdyby kobieta powiedziała:

– Tak, mamo, spóźniłam się. Przepraszam. Wzięłam sobie za dużo na głowę.

Też tak miałam. Chciałam wypadać na lepszą, niż byłam w rzeczywistości.

Oczywiście winą za taki mechanizm mogłabym obarczać rodziców, los, bo jestem jedynaczką, system szkolnictwa, presję rówieśniczą…

Mogłabym, wiele osób tak postępuje.

Tylko obwinianie innych to kolejny ciężar, który dźwigamy. Trudniej, ale ostatecznie dużo lżej jest wejrzeć w siebie i po prostu przestać utrzymywać nieprawidłowy wizerunek samej siebie. Jestem dobra w wielu rzeczach (to nie ulega wątpliwości). Ale mnóstwo knocę. Na tym polega bycie człowiekiem.

I my, i nasi rodzice, jesteśmy po prostu ludźmi, którzy popełniają błędy.

Kiedy dojrzejemy emocjonalnie na tyle, by ta prawda się w nas osadziła, nauczymy się, jak nie przejmować się rodzicami. A potem jak się nie przejmować tym, co mówią inni – profesorowie, szefowie, sąsiedzi, koleżanki, obcy ludzie. Ale zacznijmy od siebie i relacji z rodzicami. Jeśli ta strefa nie będzie uporządkowana po dorosłemu, całe nasze życie będzie nas torpedować, żebyśmy wrócili i zajęli się tą sprawą.

Jak nie przejmować się opinią innych? Trudne przypadki

Reagujemy tak, jak reagują inni w naszym otoczeniu. Nasi bliscy często reagują tak, jak my sami reagujemy. Jeśli więc zmienimy wzorzec naszej reakcji, po jakimś czasie – tutaj zalecam cierpliwość, bo to się nie dzieje za pstryknięciem palców – inni też go zmienią. To jest potwierdzone badaniami i nazywa się modelowaniem, czyli, jak pisze profesor Bogdan Wojciszke, „mechanizmem świadomej zmian własnego zachowania pod wpływem obserwacji zachowania cudzego i jego skutków. Jednakże naśladownictwo przebiega w dużym stopniu na podstawie prostego, automatycznego procesu przejmowania cudzych reakcji behawioralnych […][1]”.

Dlaczego o tym piszę?

Bo jak boisz się coś zrobić, gdyż inni, np. Twoja siostra, niemiło Cię podsumuje (np. uwagą „A ta znowu się bierze za coś, czego nie skończy”), to sprawdź, jak Ty reagujesz na jej pomysły. Czy się odgryzasz? Atakujesz ją? Traktujesz cynicznymi uwagami? Gdy ona coś Ci mówi, zmień swoje nastawienie. Traktuj ją tak, jak Ty chcesz, by Cię traktowano. Rób to konsekwentnie. Pamiętaj o tym i uczyń z tego swój nawyk, a inni go podchwycą. Często nieświadomie, automatycznie. Albo i świadomie.

Kiedy w pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że to, co gadają moi rodzice, nie wypływa z ich serca, tylko z tego, że bezmyślnie powtarzają to, co się u nich mówiło w domu, stwierdziłam, że w ogóle mnie to nie dotyka.

Bo to taka zdarta płyta.

A w głębi serca (choć tego nie mówią tak często, jakbym chciała) rodzice życzą mi dobrze. Jako nastolatka, gdy mówiłam im o jakimś wyjeździe, słyszałam, że świat na zewnątrz jest niebezpieczny i mam nigdzie nie jechać. Wtedy musiałam ich słuchać.

Kiedy zaczęłam się samodzielnie utrzymywać, mimo że już w teorii nie powinnam się przejmować ich zdaniem, to na takie hasła byłam dalej podatna. Ich strach długi czas był moim strachem. Dopiero kiedy zaryzykowałam, sama przekonałam się, że nie mają racji, bo podczas wyjazdów na Islandię czy do Malagi nic złego mi się nie przytrafiło, przestałam reagować na ich uwagi.

Nie komentowałam ich.

Nie oponowałam.

Ignorowałam je.

I w środku też przestało mnie już szarpać.

Odpuściłam, myśląc, że po co mam się irytować, skoro nigdy się nie zmienią? Tacy są. Dobrze, że są. Dziękuję im za wszystko dobre, co od nich otrzymałam. Głośno zaczęłam mówić do rodziców tak, jak sama chciałabym być traktowana. Okazywałam wsparcie, chwaląc za wybory, doceniając i pokazując swój szacunek, i po pewnym czasie w rodzicach zrodziła się w nich pewna świadomość. Kiedyś podsłuchałam, jak mnie obgadują, ale w najbardziej pozytywny sposób. „Ale nasza córka się fajna zrobiła”. Mało się nie przewróciłam z wrażenia. Już dawno pożegnałam się z nadzieją, że coś takiego usłyszę.

A jednak.

Jak nie przejmować się pracą?

Ależ dobrze się przejmować pracą – powinniśmy się nią przejmować, w końcu to znak, że nam na niej zależy! Czasem jednak w pracy panuje toksyczna atmosfera. I z takiego środowiska powinniśmy jak najszybciej odejść.

Chyba, że to my tę toksyczną atmosferę tworzymy.

A i tak się zdarza, kiedy ukrywamy swoje potrzeby albo zupełnie nie znamy swoich talentów Gallupa i pracujemy na nieodpowiednim stanowisku. Wtedy w żadnej pracy nam się nie powiedzie. Nasze wewnętrzne demony projektować będziemy na innych. I znów, jeśli relacja z rodzicami nie jest ułożona, w naszym szefie widzieć będziemy mogli ojca albo kochanka[2]. Szczerze mówiąc, nie wiem, co gorsze. A niestety takie sytuacje zdarzają się częściej, niż można by podejrzewać.

I znów: zastanów się, co Ci to przejmowanie się robi. O co w tym chodzi?

Ktoś znowu coś sknocił i zachował się jak nieprofesjonalny jełop? A czy to przypadkiem nie tak, że za dużo wymagasz od innych, bo żyjesz pod nieustanną presją? Chcesz być we wszystkim najlepsza/y? Może dotyka Cię problem perfekcjonizmu i/lub kontroli? Czy umiesz odpuszczać? Dlaczego pozwalasz sobie na pracę z nieprofesjonalnymi ludźmi? Co Ci to daje? Czemu nie chcesz zmienić pracy?

Analizowanie tak każdej sytuacji może Ci pokazać nie tylko rozwiązanie, jak się nie przejmować ludźmi w pracy, ale i odsłonić obszary do rozwoju.

Jak nie przejmować się ludźmi w pracy, kiedy Cię nie lubią?

Nie muszą Cię lubić. Ważne, żeby szef dawał Ci wypłatę. Bo od tego jest praca. A od lubienia są przyjaciele spoza pracy. Oczywiście każdy z nas chciałby stanowić część społeczności, również w obszarze zawodowym. To zdecydowanie jednak dziedzina, gdzie powinniśmy być przede wszystkim docenieni, a nie koniecznie lubieni. Atmosfera jest ważna, ale w biznesie, póki nikt nie przeszkadza Ci w wykonywaniu Twoich obowiązków, póty nie musisz przejmować się opinią innych na Twój temat. Jeśli kompetentnie podchodzisz do zadań, nikogo nie powinno obchodzić, czy lubisz horoskopy albo jaki rozmiar ubrań nosisz. Jak nie przejmować się szefem w takiej sytuacji? Cóż, szefa też to dotyczy. Jeśli Cię nie lubi, Ty też go nie musisz lubić! Tu chodzi o rozwój zawodowy, o pieniądze.

Najważniejsze pytanie brzmi, czy Ty się lubisz.

Bo jeśli nie, to inni to wyczują.

I będą Cię omijać z daleka, bo jak tu wytrzymać z kimś, kto sam ze sobą ledwo wytrzymuje?

Jak się nie przejmować tym, co mówią inni? Koleżanki

Koleżanki dzielę na dwie kategorie. Dobre koleżanki i koleżanki-przebieranki, które koleżankami nie są.

Z niektórymi koleżankami możemy wejść w koluzje i wtedy, mimo że na początku jest acy-cacy, to potem wychodzi szydło z worka. Jeśli chcesz wiedzieć, jak się nie przejmować tym, co mówią inni, to w przypadku koleżanek zasada jest jedna. Upewnij się, czy to nie jest prawda. Bo jeśli uważasz, że Cię obgadują, ale w tym obgadywaniu jest sporo prawdy, to będzie bolało i MA BOLEĆ! Żeby Twoje zachowanie się zmieniło, bo cierpisz przede wszystkim Ty. Ale jeśli przejmujesz się opinią koleżanek, a wiesz, że nie mają racji, są złośliwe, niesprawiedliwe albo i chamskie, no to nie są Twoje prawdziwe koleżanki. Tylko koleżanki-przebieranki. Tym ludziom po prostu nie ufasz.

Oczywiście czasem sprawy są wyjątkowo skomplikowane.

Najbardziej, gdy słyszymy, jak koleżanka mówi nam, nawet w kulturalny sposób i wprost, że my mówimy coś, co jej przeszkadza, że my zachowujemy się w nieodpowiedni sposób, że ona oczekuje czegoś innego. Wysoko wrażliwe osoby, albo po prostu takie, które nie mają innych głęboko w poważaniu, przejmą się takimi słowami bardzo i winy będą szukać w sobie. I często ją w sobie znajdą, a, uwaga, NIE POWINNY. Dochodzi do okropnego mętliku. Czy ta osoba ma rację, a wina leży po naszej stronie? Czy to o to tutaj chodzi? Jak to sprawdzić?

Dwie wskazówki.

Pierwsza. Jeśli bardzo się przejmujesz sytuacją z koleżanką albo kimkolwiek innym, najpierw zobacz, co Ci mówi ciało. Jeśli Cię boli głowa, jeśli przewraca Ci się w brzuchu, pojawiają się jakieś uciski – to choć Twoja koleżanka może być najsłodszą osobą pod słońcem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Tobą manipuluje.

Druga wskazówka, która pomoże Ci zyskać pewność, czy coś jest nie tak. Powiedz tej osobie, co Tobie w niej przeszkadza lub co powinna zmienić, na analogicznej zasadzie, tak, jak mówiła to Tobie. Jak ta osoba zareaguje? Jeśli przeprosi i zacznie zmieniać swoje zachowanie, to dobry sygnał. Ale jeśli napięcie się zwiększy, zaczną się awantury albo odmawianie kontaktu, udowadnianie, że to Ty jesteś w błędzie, że ta osoba nic nie musi – uważaj na siebie.

Przejmowanie się w tym przypadku może Cię ochronić.

Pokazać Ci, że coś jest nie tak. Nie miej wyrzutów sumienia, jeśli wyraźnie zostało wyartykułowane to, na czym Ci zależy lub nie dano Ci na to szansy. Koleżanki-przebieranki, które potrafią manipulować, będą mistrzyniami w wywoływaniu poczucia winy. Nie powinniśmy mieć o to do nich pretensji – po prostu inaczej nie umieją w relacje z ludźmi, z różnych powodów. Ale i Ty nie miej do siebie pretensji, że od takich osób się odsuwasz, bo w ten sposób, jak dorosła osoba, robisz sobie więcej miejsca na zdrowie i spokój.

Co ludzie powiedzą? Jak się nie przejmować, gdy chodzi o twórczość?

Będąc twórcą spotka Cię mnóstwo krytyki. Choćby na Twoje konto wpadł Nobel, część ludzi i tak będzie Cię jechać. Choćby Twoje nazwisko brzmiało Olga Tokarczuk. A może wtedy i zwłaszcza. Zrozum, że nie jesteś zupą pomidorową. A kim jesteś? Jeśli nie wiesz, najwyższy czas się to odkryć.

Twórczość wszelaka lub prowadzenie dziennika to genialne środki, które doprowadzą Cię do głębszej prawdy o Tobie. Rozwiną Cię, czasem przez niekoniecznie przyjemne sytuacje. Ale im większa będzie Twoja determinacja do pracy nad sobą, im bardziej otworzysz się na zmiany, tym mniej będzie Cię obchodzić, co ludzie powiedzą. Polegać będziesz na specjalistach, na zaufanych osobach, na sobie. I stąd będzie płynąć Twoja satysfakcja. Wszystkim nie dogodzisz, to dogódź chociaż sobie. A potem obserwuj, jak transformuje się rzeczywistość wokół Ciebie.

Jest też tak, że część krytyki będzie zasłużona. Podczas warsztatów literackich pewna uznana w świecie literackim krytyczka zwróciła mi uwagę na sporo kwestii. Na początku poczułam się beznadziejnie, ale wzięłam to na klatę, bo, co tu dużo mówić: miała absolutną rację. Z pokorą pochyliłam głowę i sięgnęłam znowu po pióro. I napisałam to samo, ale lepiej. Zobaczyłam progres. I to zapunktowało moją ogromną satysfakcją. A co się bardziej liczy niż moje własne zadowolenie? Poczucie rozwoju i spełnienia? Nawet, jeśli początkowo może być nieprzyjemnie, warto zmierzyć się z własnymi niedoskonałościami. Żeby mógł być postęp!

Przejmowanie się jest dobre! W odpowiednich proporcjach

Jeśli chcesz wiedzieć, jak się nie przejmować niczym, to chyba znak, że przede wszystkim brak Ci odpoczynku. Masz za dużo na głowie i warto zadbać o to, by złapać odpowiedni dystans.

Jeżeli bardzo przejmujesz się tym, co inni sądzą, to znaczy, że Ci zależy, jak każdemu z nas, na przynależności do plemienia. Warto się starać być lepszym człowiekiem, pomagać innym, ale nie zapominać o sobie. Ty – przede wszystkim. Musisz mieć powera, żeby pomagać innym! Pracuj nad poczuciem własnej wartości. Upewniaj się, że Twoje potrzeby każdego dnia są zaspokojone. Otaczaj się ludźmi, na których możesz liczyć (uwaga, nie tylko w trudnych sytuacjach, ale też w tych chwilach szczęścia i radości). Bądź w porządku przede wszystkim dla siebie. A jest duża szansa, że później reszta sama wskoczy na odpowiednie miejsca.

Jeżeli chcesz się czymś podzielić, zapraszam do sekcji komentarzy.

__________________________________

[1] Psychologia społeczna, Wydawnictwo naukowe SCHOLAR, Warszawa 2021, wydanie trzecie, s. 277.

[2] Jesteś swoim sukcesem finansowym, Iza Kopp-Pietrzak, Wydawnictwo OGRODY SUKCESU, Warszawa 2021.

Ten blog jest dla Ciebie. Wszystkie treści tworzę, by dodać Ci wiatru w żaglach! Pomóż mi zdobyć i przekazać Ci jeszcze więcej ciekawej wiedzy i inspirujących opowieści: wesprzyj tę formę twórczości, stawiając mi kawę. Dobro wraca!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Top 10 najlepszych książek o samorozwoju, czytaj, jeśli chcesz być szczęśliwy!

Życie bez studiów kontra studia po 30-stce, 40-stce i później

Czym jest mapa poziomów świadomości dra Davida R. Hawkinsa? Drogowskaz ku oświeceniu

Ekonomia wstydu. Czy wstyd się w ogóle opłaca?

Dziecko, którego nigdy nie było

Co ludzie powiedzą? Jak się nie przejmować i robić swoje?

by Emilia Nowak time to read: 12 min
0

Chcesz napisać książkę, która będzie się dobrze sprzedawać? Dołącz do Załogi Fabryki Dygresji!

Razem pokonujemy literackie sztormy. Niestraszna nam twórcza blokada czy góra lodowa w postaci nieuczciwego wydawcy. Jeżeli potrzebujesz motywacji oraz profesjonalnej wiedzy o pisaniu, wydawaniu i marketingu książki, która poprowadzi Cię prosto do wymarzonego celu, jesteś w dobrym miejscu! Zapraszam na pokład! 

 

Dziękuję za zapis, a teraz sprawdź swoją skrzynkę mailową i potwierdź subskrypcję!