Nie wszystkie patologie polskiego rynku wydawniczego będą widoczne gołym okiem. Niektóre z nich mogą się objawić albo w trakcie procesu, albo później, gdy np. autorowi nie jest wypłacane honorarium. By uniknąć jednak większości niechcianych przygód, nie trzeba być Sherlockiem Holmesem. Wystarczy, że przeczytasz poniższy wpis. Poznaj czerwone flagi przy współpracy z wydawnictwem i uniknij stresu oraz zmarnowanych pieniędzy!
Na dobry początek zapraszam Cię do polubienia fanpage Fabryki Dygresji na Facebooku.
Czerwone flagi przy współpracy z wydawnictwem
Nie zawsze biorą się z tego, że firma chce naciągnąć autora. Na początku chciałabym pokazać, że jestem świadoma dwóch stron medalu. Polski rynek wydawniczy XXI wieku to nie jest kraina mlekiem i miodem płynąca, tylko dziki zachód, o czym piszę w e-booku 7 Grzechów głównych debiutanta, i który polecam, bo oprócz dekady moich doświadczeń znajdziesz tam również spojrzenie innych autorek (Żanety Pawlik, która związana jest z dużym tradycyjnym wydawnictwem i opublikowała tam póki co 4 powieści oraz Ewy Mielczarek, która debiutowała pod szyldem Fabryki Dygresji, a obecnie otworzyła własne wydawnictwo – Ciepełkowe). W branży wydawniczej pracują różni ludzie. Są to i doświadczeni specjaliści, którzy od czterdziestu lat zajmują się redakcją i znają się na swoim fachu.
Ale są też i tacy, którzy skończyli weekendowy kurs redakcji, będzie im się wydawać, że skoro robią dobrą korektę blogowych tekstów, to są w stanie sprostać redagowaniu fantasy, i gdy ktoś przesyła im 20 arkuszy wydawniczych, załamują się, zrywają kontakt. Stają na skraju załamania psychicznego, przygnieceni robotą, której ogromu nie byli świadomi.
Są świetni ludzie do kontaktu z autorami, którzy zawierają fantastyczne umowy i naprawdę wierzą, że proces zostanie wykonany dokładnie tak, jak obiecali, ale później okazuje się, że zespół redakcyjny jest źle zarządzany. Stanowiska zajmują nieodpowiedni ludzie. Proces się przedłuża, premiera zostaje przesunięta, a rozliczeniami nie zajmuje się nikt. Prezes zaś nazywa się Wiecznie Nieuchwytny.
Czasem i autorzy dają zespołowi popalić. Zamiast wyjaśnić sytuację bezpośrednio, uciekają się od razu do Facebooka, gdzie rozkręcają dużą, intensywną imbę, a jeśli się dokopiemy do źródła i poznamy historię z obu stron, to okazuje się, że wina leży po połowie i jest wielkości ziarnka grochu w porównaniu z apokalipsą w social mediach.
Ja sama, dawno temu, tworząc bardzo zaawansowany projekt książkowo-graficzny, nie uwzględniłam w harmonogramie, że ilustrator ma swoje zmienne nastroje. Byłam początkującą redaktorką, którą cechował perfekcjonizm. Jako trybik w machinie pokonało mnie też to, że fundatorzy projektu byli niedogadani finansowo. Na szczęście z tej sytuacji mogłam się dużo nauczyć, książka powstała, a ja, choć na koncie jako redaktorka mam kilkadziesiąt pozycji, tę wspominam szczególnie.
Czerwone flagi dla wydawcy – nie wszyscy chcą się uczyć
Z przykrością stwierdzam, że nie wszyscy wydawcy wyciągają wnioski, bo, jak pisałam dla Marketera+, model wydawnictw vanity żeruje na tym, że zwodzi autorów. Wydawnictwo usługowe ma wręcz w wpisane w swoją działalność, że rozczarowuje. Bo jak się obiecuje złote góry, czyli to, że książka będzie bestsellerem, a potem ona nawet nie trafia do dystrybucji fizycznej (jest dostępna tylko on-line), a marketingu w zasadzie brak (podkreślę: umieszczenie na Facebooku jednorazowej informacji, że książka została wydana, nie jest marketingiem), to można być nie tylko rozczarowanym. Można być też zdruzgotanym, tym bardziej, że są firmy, które wręcz zachęcają swoich autorów do brania kredytów! (Takich niegodziwców wymieniam w moim e-booku WYDAWNICTWA, gdzie stworzyłam trzy listy firm: takie, które mają zielone światło do współpracy, takie, które dostały żółtą kartkę oraz czarną listę).
Są więc firmy, które liczą się z tym, że po wykonaniu usługi otrzymają w prezencie wiadro pomyj, ale wciąż myślą, że im się to opłaca.
Finansowo jak najbardziej, zgoda. Autorzy niecierpliwi i nieświadomi pojawiać się będą często i gęsto. (Dopóki nie trafią na mojego bloga ;). Ale emocjonalnie już nie do końca, bo praca w takim środowisku jest po prostu toksyczna. Dla pracowników, którzy muszą wysłuchiwać awantur, kłamać w żywe oczy czy zamiast stabilnej pracy zajmować się gaszeniem pożarów. A przecież tym się powinien strażak zajmować, ewentualnie specjalista od PR, a nie redaktor prowadzący, kierownik czy dyrektor zespołu. Sęk w tym, że takie wydawnictwo nigdy nie wejdzie na wyższy poziom rozwoju firmy. Idzie na łatwiznę, bazuje na pierwotnych potrzebach klientów, więc kasa, tak szybko, jak się będzie pojawiać, tak szybko będzie odchodzić i nie ma opcji, by zatrudnić jakiegoś dobrego PR-owca, marketingowca czy stratega biznesu. Koło się więc zamyka, większość traci, a kto właściwie zyskuje? Nawet nie właściciel firmy, bo na rynku książki zarobi niewiele, zwłaszcza z wadliwymi produktami. A już na pewno nie autor.
Czerwone flagi przy współpracy z wydawnictwem – na to uważaj!
Nie tylko wydawnictwa vanity mają za uszami, często i wydawcy tradycyjni dorzucają do cierpienia autorów trzy grosze, począwszy od tego, że większość zgłaszanych tekstów po prostu olewają i pozostawiają autorów bez kontaktu. Co robić, gdy wydawnictwo się nie odzywa?
Na co więc konkretnie uważać i jakie konkretnie czerwone flagi można wyróżnić w kontakcie z wydawnictwem?
1. Brak responsywności
Wyobraź sobie sytuację: wysyłasz e-mail z pytaniem o status swojej książki, a odpowiedzi nie ma przez tygodnie. Albo wydawnictwo odzywa się dopiero po kilku ponagleniach. Jeśli już na etapie rozmów wydawca ignoruje Twoje wiadomości lub odpowiada zdawkowo, to znak, że przyszła współpraca może być trudna.
Profesjonalne wydawnictwa dbają o transparentną i terminową komunikację z autorami.
2. Niejasne lub niekompletne warunki umowy
Umowa z wydawnictwem powinna być klarowna. Jeśli wydawnictwo unika odpowiedzi na pytania dotyczące podziału zysków, praw autorskich czy kosztów promocji, to zdecydowanie zła wróżba.
Zawsze warto skonsultować umowę z doświadczonym redaktorem z zewnątrz lub prawnikiem – szczególnie gdy w dokumencie znajdują się niejasne sformułowania.
3. Obietnice bez pokrycia
„Twoja książka będzie bestsellerem!”, „Wszystkie księgarnie w Polsce będą chciały mieć Twój tytuł na półkach!”.
Piękne słowa, ale czy są poparte planem działania?
Jeśli wydawnictwo obiecuje gwiazdki z nieba, ale nie przedstawia konkretnego harmonogramu promocji, działań marketingowych lub dystrybucji, warto zastanowić się nie dwa razy, a pięć.
4. Ukryte koszty
Wydawnictwo, które żąda od autora opłat za korektę, skład, druk czy promocję, to vanity publisher – podmiot, który zarabia głównie na autorach (czyli marży narzuconej właśnie na korektę, skład, itd.), a nie na sprzedaży książek. Upewnij się, czy ewentualne koszty są jasno określone w umowie i czy nie zostaniesz zaskoczony dodatkowymi opłatami w trakcie współpracy.
5. Brak doświadczenia i portfolio
Każde wydawnictwo musiało kiedyś zacząć, ale jeśli rozważasz współpracę z małym podmiotem, sprawdź dokładnie jego wcześniejsze publikacje. Brak książek w portfolio, słabe recenzje czy niski poziom edytorski mogą świadczyć o tym, że wydawnictwo nie ma wystarczającej wiedzy ani zasobów, by odpowiednio zająć się Twoim dziełem.
6. Zła reputacja w środowisku twórców
Warto zapytać innych autorów o doświadczenia z danym wydawnictwem. Możesz również poszukać opinii w grupach na Facebooku, np. Kobiety piszą czy forach dla pisarzy.
Jeśli wiele osób wskazuje na problemy, takie jak opóźnienia w wypłatach honorariów czy brak promocji książek, lepiej poszukać innego partnera.
7. Nieprofesjonalne zachowanie
Jeśli już na etapie rozmów z przedstawicielami wydawnictwa odczuwasz brak szacunku, lekceważenie Twoich pomysłów czy protekcjonalny ton, zastanów się, jak będzie wyglądała Wasza współpraca w przyszłości. Partnerstwo powinno opierać się na wzajemnym zaufaniu i szacunku.
8. Niechęć do wspólnego planowania promocji
Dobry wydawca powinien być zainteresowany Twoim zaangażowaniem w promocję książki. Jeśli jednak widzisz, że nie są otwarci na Twoje pomysły, nie oferują Ci pomocy w organizacji wydarzeń promocyjnych czy nie zapewniają wsparcia marketingowego, może to oznaczać, że Twoja książka nie jest dla nich priorytetem.
A przy okazji, jeśli chcesz budować swoją markę osobistą i promować książkę, dowiedz się, jak to zrobić. Zapraszam Cię na marketingowy warsztat on-line już w grudniu!
Współpraca z wydawnictwem to relacja, która powinna przynosić korzyści obu stronom. Zanim podpiszesz umowę, uważnie przyjrzyj się wszystkim aspektom współpracy.
Pamiętaj: lepiej poczekać na odpowiedniego partnera, niż trafić na wydawcę, który zrujnuje Twoje marzenia o sukcesie literackim.
A Ty? Czy miałaś/miałeś do czynienia z sytuacjami, które wzbudziły Twoją czujność podczas współpracy z wydawcą?
Podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzach!
Twoja
__________________________________
Ten blog jest dla Ciebie. Wszystkie treści tworzę, by dodać Ci wiatru w żaglach! Pomóż mi zdobyć i przekazać Ci jeszcze więcej ciekawej wiedzy: wesprzyj tę formę twórczości, stawiając mi kawę. Dobro wraca!