Podstawami pisania książek są fabuła, solidnie skonstruowani bohaterowie i świat przedstawiony. Ale jeśli chodzi o mnie, to równie fundamentalne są elementy, o których postanowiłam napisać Wam niżej.
To już trochę wyższa szkoła jazdy, zdecydowanie nie amatorska. Może i nie profesjonalna, ale… Emilkowa. Dzięki tej notce zyskasz wiedzę, która posłuży Ci do tworzenia dużo ciekawszych, jeszcze bardziej zaawansowanych fabuł. Jeśli w trakcie lektury dowiedziałeś się czegoś zupełnie nowego, daj mi znać w komentarzu. Również wtedy, gdy się z czymś nie zgadzasz. Bardzo lubię wymieniać się doświadczeniami z innymi twórcami, więc zapraszam!
Emocje
Lubię być emocjonalnie przetyrana przez kulturę popularną.
Może to wynikać z faktu, że już w podstawówce zostałam ogromną fanką Chirurgów. A jak powszechnie wiadomo, George R. R. Martin ze swoimi średniowiecznymi przepychankami w Grze o tron wypada obok Shondy Rhimes raczej blado.
Grey’s Anatomy to nie tylko śmierci w bardzo szerokim spektrum, począwszy od katastrof samolotowych a na terrorystach wcale nie skończywszy. Tu nawet czkawka może być zabójcza, a jeżeli coś ma cię potrącić, to co najmniej autobus. To także skomplikowane relacje między bohaterami, sekrety i kłamstwa, ważne życiowe wybory i rozwój. W trakcie ostatnich szesnastu lat najczęściej płakałam, oglądając właśnie Chirurgów.
Uwielbiam się śmiać do rozpuku, rumienić przy momentach erotycznych i razem z bohaterem dążyć do celu na przekór wszystkim przeciwnościom, podobnie jak Kristin Hannah. I piszę takie książki, jakie chciałabym czytać, więc skoro uwielbiam emocje, staram się ich dostarczyć moim czytelnikom.
<- Daj znać, że mnie lubisz!
Głębszy przekaz
Nie uważam się za osobę, która zjadła wszystkie rozumy. Zresztą, fuj, dużo bardziej niż rozum czy logikę mózgu cenię mądrość serca.
Po prostu trochę już w życiu przeżyłam, no i mnóstwo przeczytałam.
Sprawy naszego społeczeństwa nie są mi obojętne. Dlatego przy okazji obyczajowych perypetii moich bohaterów nie jestem w stanie milczeć na tematy mi bliskie. A przy okazji dzielę się własnym doświadczeniem i punktem widzenia.
I tak na przykład Piromani to opowieść o bandzie studentów i ich mniej lub bardziej zabawnych perypetiach, ale też o problemie, jakim jest depresja wśród młodych ludzi i brak odpowiedniej opieki psychologicznej w Polsce. A w Hotelu Aurora dużo jest treści, które pokazują, jak powinno wyglądać siostrzeństwo. Pojawia się wątek molestowania seksualnego. Konfliktów rodzinnych. Dorastania w toksycznym środowisku i różnic pomiędzy pożądaniem czy kontrolą a miłością bezwarunkową. Nie boję się trudnych tematów nawet, jeżeli ktoś na ich temat wie więcej ode mnie. Niech książki będą pretekstem do dyskusji, a nie tylko i wyłącznie bezmyślnie konsumowaną rozrywką.
Umotywowanie
Niektórzy wierzą w przypadki. Znajdują na ulicy 100 zł i myślą sobie: o, przypadkiem znalazłem pieniądze.
Ja tam osobiście w przypadki nie wierzę. W moim życiu od pewnego czasu wszystko ma sens i jest ze sobą ściśle powiązane. Nawet, jeśli tego na pierwszy rzut oka zupełnie nie widać.
W książce zaś wszystko musi być widoczne i sensowne. Coś nie może się zadziać, bo tak po prostu wymyśliłam. Piszę o innym świecie, ale jeśli chcę, by czytelnik w niego uwierzył, musi on być wiarygodny. Zatem jeśli jest dokładną kalką z rzeczywistości, a jedyną zmianą będą chodzące po łące krowy w zielone łaty, to coś tu będzie po prostu nie tak. Wszystko musi mieć swoją przyczynę, jeśli zatem jakiś bohater jest oschły, to nie dlatego, że ja tak postanowiłam i koniec, tylko dlatego, że jego rodzice zamiast wychowywać swojego syna, raczej go musztrowali. A dlaczego go musztrowali? Dlatego, że tak sobie wymyśliłam? Nie, bo ich rodzice traktowali ich w podobny sposób i nie mieli wiedzy na temat innego sposobu sprawowania opieki nad potomstwem. Dlatego, że tak sobie wymyśliłam? Nie, bo takie były czasy, w których toczy się akcja rodzinnej sagi. Zatem w pisaniu skupię się nie tylko na budowaniu jednego oschłego bohatera. Wspomnę o jego dzieciństwie, przedstawię jego rodziców, a być może nawet przytoczę ich opowieści o ich rodzicach, czyli dziadkach głównego bohatera. Może napiszę retrospekcję o wojnie, w trakcie której dojrzewali oraz trudnościach, z jakimi się musieli wtedy borykać.
Żeby czytelnik najpierw uwierzył w mojego bohatera, a potem albo go pokochał, albo znienawidził. Albo i jedno, i drugie jednocześnie.
Bogactwo
Minimalizm? Niekoniecznie.
Powołując się na słowa mojego pisarskiego mistrza, Johna Irvinga, książki muszą być lepsze niż życie. Dlatego chciałabym, żeby każda postać, o której napiszę, została zapamiętana. Bogactwo charakterologiczne to jedno, ale poza tym chcę też pisać o wielu ciekawych miejscach. Kiedy pomagam młodym artystom i artystkom (o nie, shieeeeet, czy to oznacza, że sama już nie jestem młodą twórczynią?), analizując ich teksty w trakcie recenzji, często wychodzi na jaw, że akcja ich powieści w 90% dzieje się… w domu. A przecież nie wszyscy piszą fanfiction Pokoju Emmy Donoghue! I tak na przykład, choć akcja Hotelu Aurora, jak można się domyślić, głównie toczy się w hoteliku, dookoła mamy ciekawą górską scenerię, w której gubi się główna bohaterka. Historia zaczyna się dziać w Poznaniu i oprócz pustoszejącego mieszkania wyprowadzających się dziewczyn, poznajemy też niezwykłą klientelę pubu Świat. Sam hotel to zaś nie tylko pokoje gościnne, ale i rozległa bawialnia, oranżeria, podwórze z niedokończonym basenem, poddasze zawalone pamiątkami z podróży, i tak dalej… Każde pomieszczenie, o którym pisałam, miało swój indywidualny klimat, łącznie z pokojami postaci.
W życiu pracuję nad byciem uważną. Raczej unikam alkoholu, powiedziałam kategoryczne nie papierosom. Mam skromne grono bliskich przyjaciół. Dzięki minimalizmowi mogę żyć dostatnio, w zgodzie z sobą. Ale moje książki mają być spektakularne i napisane z rozmachem. Ot, co.
Tajemnica
Są na tym świecie zjawiska, o którym się największym filozofom nie śniło.
Albo śniło. W sumie nie wiem, rzucam utarte hasło, a nie mam zielonego pojęcia, czy to prawda. Filozofia jest super, może właśnie jest tak, że teraz śnimy, więc…
No dobrze, ale do meritum, zanim pójdziemy tropem Matrixa, którego przecież jeszcze nawet nie oglądałam…
(I mam tu na myśli życie w alternatywnej rzeczywistości, a nie zmianę płci, choć i takie rzeczy się zdarzają w wyniku czytania, więc ostrożnie z tymi książkami i blogami, nie szarżujmy*).
Staram się pisać tak, by na samym początku zarysować kilka tajemnic. Żeby zaciekawić czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. I na koniec, owszem, wyjaśnić większość sekretów, ale kilka zostawić. Na wypadek kolejnej książki. Albo na wypadek głębszej analizy. Czasem odpowiedź staram się zostawić między wersami, żeby prawda ożyła dopiero, kiedy czytelnik będzie na nią gotowy. I to są czasami faktycznie tajemnice dotyczące filozoficznych zagadnień, a kiedy indziej po prostu tego, jakim cudem główny, całkiem przeciętny bohater pojął za żonę najsłynniejszą w Europie gwiazdę muzyki pop. Taka jestem, że czasem słucham wykładów o fizyce kwantowej, medytuję albo czytam Kanta, a kiedy indziej godzinami scrolluję Instagram Jareda Leto i nie mogę powstrzymać ślinotoku.
Nie chcę jednak, z szacunku do inteligencji mojego czytelnika, podawać wszystkiego na tacy i tłumaczyć w sposób łopatologiczny. Jestem Emilia Teofila, a nie Captain Obvious. Lepiej mieć niedosyt, rozkoszować się tajemnicą i po zamknięciu książki pomyśleć, co to będzie dalej i z bohaterami, i w rzeczywistym świecie, osobistym życiu czytelnika. Tak przynajmniej uważam.
Jeśli chcesz się przekonać, jak zastosowałam powyższe w praktyce, sięgnij po moją najnowszą powieść. Hotel Aurora ma swoją premierę już 20 lipca!
I na koniec: na co Ty zwracasz uwagę we własnych tekstach? Koniecznie daj znać!
Twoja
_________
*Robię tu gwiazdkę z jebitnym wyjaśnieniem, że to ironia. Niestety wiem, jak wiele osób w Internecie nie zna się na ironii, więc zaznaczę, że to żart. Może suchy, ale żart. Czytajcie książki! Rozwijajcie się, zmieniajcie! Tylko głupiec odmawia sobie prawa do zmiany poglądów!
Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś:) Dobra książka, a raczej fabuła w książce powinna dostarczać emocji, mieć zwroty akcji. Też lubię, kiedy dostajemy w niej coś więcej niż tylko historię bohaterów, dlatego tło społeczno-obyczajowe jest przez mnie mile widziane 🙂
Dopiero tu trafiłam i szalenie mi się podoba Twój sposób pisania! Totalnie zgadzam się z fragmentem o tworzeniu profilu postaci i uwielbiam bohaterów, którzy są właśnie tak konstruowani. Właściwie to jest główne kryterium, w jakim oceniam całą książkę. No od teraz czekam na „Hotel Aurora” <3
Zdecydowanie się z Tobą zgadzam! To jest bardzo ważne przy tworzeniu własnej książki <3
Zainteresował mnie twój tekst, tak się bowiem składa że jestem fanką twórczości Irvinga. Osobiście przepadam za praktycznoscia Jenny Fields. To że dzielisz się swoją radością i umiejętnością pisania jest hojne i wspanialomyslne, niezmiernie podoba mi się że zwracasz uwagę na czytelnika i szacunek jaki winien jest mu autor. Przeczytam zatem Hotel Aurora, do zobaczenia na LC 🙂